– W energetyce należy odróżnić działania, które są opłacalne w warunkach rynkowych i takie, które opłacalne nie są, ale podejmuje się te działania z innych powodów np. politycznych. Zmierzających do zwiększenia niezależności energetycznej lub przekonań własnych, że energia słoneczna jest lepsza od innej, nawet kiedy jest znacznie droższa – pisze prof. Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej.
Problem zaczyna się, kiedy miesza się ekonomię z innymi powodami decyzji, twierdząc, że dane działanie (inwestycja) jest opłacalne pomimo widocznej nieopłacalności.
Oszukuje się w ten sposób siebie, klienta czy całe społeczeństwo, które nie zdaje sobie sprawę z rzeczywistych kosztów podejmowanych w energetyce działań. Jako przykłady działań trwale nieopłacalnych można wskazać: prosumentów, samochody elektryczne, zakup gazu LNG, zgazowanie węgla, elektrownie jądrowe i wiele innych. W energetyce jest coraz więcej nieefektywnych działań, do których kiedyś będzie musiało dopłacić całe społeczeństwo. Tak wielkie, nieefektywnie ekonomiczne zobowiązania, jakie podejmuje się inwestując w nieopłacalne technologie, mogą zahamować rozwój gospodarczy, a biedne społeczeństwo stanie się jeszcze bardziej biedne spłacając długi mało odpowiedzialnych decyzji.
Biedni Prosumenci
W swoim sążnistym artykule dotyczącym sytuacji w OZE (Janusze polskiego biznesu kontra prosumenci) prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej (IEO) opisuje „tragiczną” sytuację Prosumentów, którzy kupują panele PV bazując na informacjach od nierzetelnych instalatorów, przekonujących, że inwestycja jest opłacalna. A tymczasem nie jest, nawet przy olbrzymim wsparciu poprzez „net-metering”, który za niewielką kwotę 20 proc. pokrywa koszty kapitałowe i operacyjne magazynów mocy, które musiałby nabyć Prosument gdyby nie korzystał z net-meteringu.
Trudno mi wywołać w sobie głębokie współczucie dla osób, którzy kierując się chęcią zysku inwestują w aktywa, które okazują się nieopłacalne. Zysk i straty z inwestycji są czymś normalnym i każdy, kto inwestuje musi się z tym liczyć – czy to będą inwestycje w złotobursztynowe banki, kredyty walutowe czy instalacje OZE. Można zadać pytanie, kto powinien dostarczać Prosumentom rzetelnej informacji, że inwestycja w panele PV jest nieopłacalna, jak nie ośrodki związane z OZE. Na przykład Instytut Energetyki Odnawialnej. Zamiast rozpaczać nad stratami, jakie ponieśli niektórzy Prosumenci, trzeba ich informować, że jest to inwestycja nieopłacalna, ale jednocześnie zachęcać do takiej inwestycji wskazując na uczestnictwo w wykorzystaniu energii odnawialnej, jaką jest energia słoneczna. Również Prosument staje się bardziej niezależny od dostaw energii z systemu elektroenergetycznego.
Dlatego namawiałbym IEO i wszystkich, którym zależy na długofalowym rozwoju OZE, aby przekazywali informacje: „Prosumencie, inwestycja w panele PV jest nieopłacalna i nigdy nie odzyskasz zainwestowanych środków, ale zrób to, bo przyczynisz do poprawy jakości środowiska, wykorzystując czystą słoneczną energię”.
Na koniec optymistycznie. Często na różnego rodzaju konferencjach spotykam byłych prezesów czy działaczy związków zawodowych związanych całe życie z energetyką węglową, czyli teoretycznie przeciwników OZE. Dziś, będąc często już na emeryturze, pokrywają swoje działki i domy panelami PV. Oczywiście dokładają do tych inwestycji, ale przecież ich stać, swoje zarobili.
Zaradni producenci OZE
Nie wszyscy są tak bezradni jak opisani Prosumenci. Produkcja z OZE to opłacalna działalność, a ich lobby producenckie jest bardzo skuteczne we wprowadzaniu korzystnych dla siebie rozwiązań prawnych. Dobrze to opisuje dr Syryczyński na CIRE w artykule „12 tez”, którego przeczytanie wszystkim polecam. Opisane tam działania przy zapisach ustawy Prawo energetyczne w zakresie bilansowania OZE pozwoliły przez wiele lat producentom energii wiatrowej manipulować grafikami pracy czerpiąc z tego zyski idące w setki milionów (str. 12-13). Sposoby manipulacji grafikami pracy elektrowni wiatrowych zostały także opisane w Acta „Energetica. A zamieszczona tam analiza wskazuje, że dodatkowe koszty roczne, jakie ponosili odbiorcy energii na skutek manipulacji wynosiły od 200-300 milionów rocznie. Były to oczywiście zyski producentów OZE, wynikające wyłącznie z manipulacji grafikami pracy. Szkoda, że lobbyści OZE nie potępili wówczas „Januszów OZE”, tylko robią to dopiero dziś i tylko w stosunku do niewielkiej grupy instalatorów.
Jak rozwijać OZE
Rozwój OZE jest hamowany poprzez przymusowe zakupy odnawialnej energii nakładane odpowiednimi ustawami. Ta droga energia nie będzie i nie jest akceptowana pod przymusem. Zarówno firmy, jak i instytucje centralne będą starały się ograniczać dotowanie OZE.
Rozwój OZE może spowodować tylko odejście od przymusu zakupu na rzecz świadomych decyzji odbiorów kupujących droższą energię, ale bardziej przyjazną środowisku. Zakup energii z OZE powinien być dobrowolny. Takie działanie sprawdziło się w praktyce w zakresie eko-żywności. Nikt nie zmusza do kupna produktów, które często są 2-3 razy droższe od ich odpowiedników w super markecie, a jednak ludzie to kupują. A kiermasze z eko-żywnością cieszą się z roku na rok coraz większym powodzeniem. Sądzę, że podobnie byłoby z OZE.