– Koszt inwestycji w morskie farmy wiatrowe wzrósł o 40 procent rok do roku. Nie obędzie się bez wsparcia rządowego z podatków obywateli lub uwzględniania tych kosztów w rachunku za energię elektryczną. – pisze Magdalena Kuffel, współpracowniczka BiznesAlert.pl,o kryzysie branży offshore.
Morska energetyka wiatrowa miała być magicznym rozwiązaniem, dzięki któremu świat byłby w stanie uniezależnić się od paliw kopalnych. Razem z energetyką wodną offshore jest najbardziej stabilnym źródłem odnawialnym i właśnie ta charakterystyka sprawiła, że jest ona jednym z najważniejszych filarów transformacji energetycznej. Niestety, jej potencjał może okazać się niewykorzystany z powodu problemów natury finansowej, z którymi obecnie ma do czynienia ta branża.
Największy problem widoczny jest w Stanach Zjednoczonych, gdzie na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy odwołano projekty o łącznej mocy 3.5 GW (ponad 11 procent obecnie zainstalowanej mocy wiatrowej), a następne 9,7 GW jest zagrożone odwołaniem lub koniecznością renegocjacji, która jest zawsze owiana ryzykiem niepowodzenia. Hiszpańska firma Iberdola zgodziła się na odstąpienie od umowy sprzedaży energii z planowanej farmy wiatrowej u wybrzeży stanu Massachusetts (USA). Mniej więcej w tym samym czasie, duński deweloper Orsted przegrał przetarg na dostawę morskiej energii wiatrowej na wyspę Rhode Island, której główny dostawca stwierdził, że rosnące koszty sprawiły, że propozycja była zbyt droga.
Jednak również w Europie czasy nie są kolorowe.
Tegoroczna aukcja licencji na budowę projektów farmy wiatrowych w Wielkiej Brytanii nie powiodła można opisać jako fiasko. Operatorzy już wcześniej informowali rząd, że przy aktualnych problemach z finansowaniem projektów istnieje wysokie ryzyko braku ofert, jednak nikt nie sądził, że to więcej niż czarnowidzctwo. W ubiegłym roku, rezultaty aukcji przyniosły 11 GW nowej zainstalowanej mocy; w tym roku, tylko 3,5 GW ( które zostały zamknięte dopiero w piątej turze aukcji).
Jest to wyzwanie nie tylko ze względu na pogarszającą się sytuację w sektorze OZE, ale również problem wizerunkowy obecnego rządu. Minister Wielkiej Brytanii, Rishi Sunak, jest pod ciągłym ostrzałem aktywistów środowiskowych oraz społeczeństwa ze względu na prawdopodobne niewywiązanie się z celu 50 GW mocy zainstalowanej OZE w 2030 roku. Według analiz Bloombeg BNEF, brakująca zainstalowana moc to 16-17 GW.
Koszty inwestycyjne i ceny turbin, kabli i innego sprzętu „gwałtownie wzrosły” – stwierdził Mads Nipper, dyrektor generalny Orsted w poście na portalu LinkedIn. – Oznacza to, że ceny energetyki odnawialnej niestety muszą tymczasowo wzrosnąć (…) aby osiągnąć wcześniej określony zwrot z inwestycji – dodał. Ponadto, wszelkie opóźnienia oznaczają większą zależność od paliw kopalnych, które przyczyniają się do niezmiennych wysokich cen (oprócz ceny samego surowca, musimy pamiętać o coraz wyższych kosztach emisji CO2).
Nie jest to dobra wiadomość dla konsumentów, również tych w Polsce, bo efekt wzrostu kosztów konstrukcji farm wiatrowych prawdopodobnie będzie odczuwalny również w na tym rynku; nie musimy sięgać daleko pamięcią, aby przypomnieć sobie jaki wpływ miał na biznes i gospodarstwa skok cen energii w 2022 roku przez kryzys energetyczny wywołany przez rosyjski Gazprom.
Również aspekt środowiskowy nie może zostać zignorowany. Offshore ma kluczowe znaczenie dla celów dekarbonizacji. Ogromne rozmiary turbin na morzu sprawiają, że są one jednym z najskuteczniejszych sposobów wytwarzania energii ze źródeł odnawialnych. Według danych BNEF w USA każdy megawat mocy zainstalowanej morskich farm wiatrowych może wyprodukować nawet trzykrotnie więcej niż park fotowoltaiczny. W pochmurnej Wielkiej Brytanii farmy wiatrowe wytwarzają pięć razy więcej energii elektrycznej niż farma fotowoltaiczna podobnej wielkości.
Zmiana klimatu skłoniła przedstawicieli największych światowych gospodarek do wyznaczenia ambitnych celów w zakresie zwiększenia skali wdrażania OZE. Prezydent Joe Biden (USA) zamierza do końca 2030 roku zainstalować morskie farmy wiatrowe o całkowitej mocy 30 gigawatów. Kraje europejskie, w tym Wielka Brytania, Niemcy i Holandia, na początku tego roku zobowiązały się osiągnąć do końca 2030 roku łączną moc 120 gigawatów energii wiatrowej, co stanowi ponad czterokrotność obecnej mocy.
Ponieważ jednak rządom w dalszym ciągu zależy na tym, aby ich ekologiczne cele zapewniały konsumentom obniżki kosztów energii, nie jest jasne, w jaki sposób mogą osiągnąć tego rodzaju ekspansję. Nie ma ekonomicznie wykonalnego sposobu finansowania inwestycji w OZE o tak wysokich kosztach. Według BNEF koszt inwestycji w morskie farmy wiatrowe wzrósł o 40 procent rok do roku. Nie obędzie się bez wsparcia rządowego z podatków obywateli lub uwzględniania tych kosztów w rachunku za energię elektryczną. W obu przypadkach to konsumenci będą płacili za koszty dekarbonizacji z użyciem farm na morzu.