icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Jakóbik: Żadnych marzeń o sankcjach wobec Nord Stream 2, Panowie (FELIETON)

Chociaż sankcje amerykańskie mogłyby wpłynąć na projekt Nord Stream 2, to Waszyngton nadal nie chce ich wprowadzić – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Amerykanie grożą wprowadzeniem sankcji wobec Nord Stream 2. Ponadpartyjna inicjatywa w Senacie nie przewiduje takiej możliwości. USA czekają dalej na ruch Europy.

Senator demokratyczny Bob Menendez pracujący razem z Lindsey Graham z Partii Republikańskiej nad ponadpartyjną ustawą wprowadzającą nowe sankcje wobec Rosji za jej ingerencję w wybory prezydenckie w USA powiedział, że nie przewiduje ona obostrzeń wobec Nord Stream 2.

– Nie ma konkretnych zapisów o Nord Stream 2, od tego chciałbym zacząć – powiedział na konferencji prasowej w Brukseli 18 lutego. Amerykanin zapowiada koordynację polityki sankcji z Unią Europejską. – Chcemy bliskiej współpracy z Europą w ramach ulepszania sankcji, które powinny uderzyć w nasz cel ostateczny, czyli Rosję, za naruszenie prawa międzynarodowego.

Polityk zamiast sankcji proponuje zróżnicowanie źródeł dostaw gazu do Europy. Zdaniem senatora „przyjaciele w Europie muszą myśleć o swym bezpieczeństwie i równoważyć je ze sprawami gospodarczymi, które często mają z Rosją, w tym temat energetyczny. Dlatego praca z Europą na rzecz dywersyfikacji źródeł dostaw jest niezwykle ważna, żeby nie była zależna od Putina i Rosji – powiedział cytowany przez Radio Wolna Europa.

Tymczasem Niemcy proponują rozwój dostaw LNG z USA. Deklarują gotowość do budowy co najmniej dwóch terminali na gaz skroplony. Mimo to Amerykanie nie rezygnują z krytyki Nord Stream 2, ale nie wprowadzają sankcji. Jeszcze w czerwcu 2018 roku informowali, że czekają na ruch Europy.

Nie warto zatem zrzucać braku decyzji USA na enigmatyczne porozumienie z Niemcami o dostawach LNG z USA. Lepiej spojrzeć na długofalową politykę amerykańską, która konsekwentnie wspiera zmniejszenie zależności Europy od dostaw surowców z Rosji, ale przy tym nie wykracza poza konsensus ustalony z Europejczykami. Amerykanie w czasach Reagana krytykowali układ o dostawach gazu do Niemiec. W czasach Clintona wsparli ropociąg BTC omijający Rosję od południa. Za Busha wspierali nieudany gazociąg Nabucco, Obama i Trump wspierali polskie projekty Bramy Północnej.

Jednakże polityka sankcji USA po agresji Rosji na Ukrainie była dotąd koordynowana z Europejczykami, nie licząc projektu Jużne Kirinskoje o małym znaczeniu strategicznym w porównaniu z Nord Stream 2 i prawie żadnym z punktu widzenia Europy Zachodniej. Donald Trump może być kolejnym wyjątkiem. Prezydent USA może zapowiedzieć sankcje jednym twittem. Może tego potrzebować w polityce wewnętrznej, by uciąć spekulacje o jego powiązaniach z Rosją. Może zechcieć utrzeć nosa kanclerz Angeli Merkel, jak zrobił to już na szczycie NATO w Brukseli, wypominając jej rosnącą zależność od gazu z Rosji.

– Żadnych marzeń, Panowie – powiedział car Aleksander Drugi polskim arystokratom liczącym na liberalizację polityki zaborcy w Królestwie Polskim. Nie warto liczyć na sankcje amerykańskie, choć te mogą nadejść. Walka o przyszłość Nord Stream 2 toczy się głównie w Europie, gdzie udało się przeprowadzić rewizję dyrektywy gazowej, co jest sukcesem Polaków i innych krytyków nowego gazociągu z Rosji. Komisja Europejska może podporządkować go prawu. Spór na ten temat to sprawa do rozwiązania w rodzinie europejskiej, która nie potrafi się zdecydować, czy rzeczywiście chce zmniejszyć zależność od Rosji. Amerykanie czekają na nasz ruch jak w czasach Reagana.

Tymczasem Polacy, jak za czasów Cara Aleksandra, muszą wywalczyć swoje sami. Nie rezygnując z krytyki Nord Stream 2, kontynuują dywersyfikację z wykorzystaniem terminalu LNG i gazociągu Baltic Pipe.

Od czasów Reagana do Nord Stream 2. Jak rosyjskie projekty dzieliły Europę

Chociaż sankcje amerykańskie mogłyby wpłynąć na projekt Nord Stream 2, to Waszyngton nadal nie chce ich wprowadzić – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Amerykanie grożą wprowadzeniem sankcji wobec Nord Stream 2. Ponadpartyjna inicjatywa w Senacie nie przewiduje takiej możliwości. USA czekają dalej na ruch Europy.

Senator demokratyczny Bob Menendez pracujący razem z Lindsey Graham z Partii Republikańskiej nad ponadpartyjną ustawą wprowadzającą nowe sankcje wobec Rosji za jej ingerencję w wybory prezydenckie w USA powiedział, że nie przewiduje ona obostrzeń wobec Nord Stream 2.

– Nie ma konkretnych zapisów o Nord Stream 2, od tego chciałbym zacząć – powiedział na konferencji prasowej w Brukseli 18 lutego. Amerykanin zapowiada koordynację polityki sankcji z Unią Europejską. – Chcemy bliskiej współpracy z Europą w ramach ulepszania sankcji, które powinny uderzyć w nasz cel ostateczny, czyli Rosję, za naruszenie prawa międzynarodowego.

Polityk zamiast sankcji proponuje zróżnicowanie źródeł dostaw gazu do Europy. Zdaniem senatora „przyjaciele w Europie muszą myśleć o swym bezpieczeństwie i równoważyć je ze sprawami gospodarczymi, które często mają z Rosją, w tym temat energetyczny. Dlatego praca z Europą na rzecz dywersyfikacji źródeł dostaw jest niezwykle ważna, żeby nie była zależna od Putina i Rosji – powiedział cytowany przez Radio Wolna Europa.

Tymczasem Niemcy proponują rozwój dostaw LNG z USA. Deklarują gotowość do budowy co najmniej dwóch terminali na gaz skroplony. Mimo to Amerykanie nie rezygnują z krytyki Nord Stream 2, ale nie wprowadzają sankcji. Jeszcze w czerwcu 2018 roku informowali, że czekają na ruch Europy.

Nie warto zatem zrzucać braku decyzji USA na enigmatyczne porozumienie z Niemcami o dostawach LNG z USA. Lepiej spojrzeć na długofalową politykę amerykańską, która konsekwentnie wspiera zmniejszenie zależności Europy od dostaw surowców z Rosji, ale przy tym nie wykracza poza konsensus ustalony z Europejczykami. Amerykanie w czasach Reagana krytykowali układ o dostawach gazu do Niemiec. W czasach Clintona wsparli ropociąg BTC omijający Rosję od południa. Za Busha wspierali nieudany gazociąg Nabucco, Obama i Trump wspierali polskie projekty Bramy Północnej.

Jednakże polityka sankcji USA po agresji Rosji na Ukrainie była dotąd koordynowana z Europejczykami, nie licząc projektu Jużne Kirinskoje o małym znaczeniu strategicznym w porównaniu z Nord Stream 2 i prawie żadnym z punktu widzenia Europy Zachodniej. Donald Trump może być kolejnym wyjątkiem. Prezydent USA może zapowiedzieć sankcje jednym twittem. Może tego potrzebować w polityce wewnętrznej, by uciąć spekulacje o jego powiązaniach z Rosją. Może zechcieć utrzeć nosa kanclerz Angeli Merkel, jak zrobił to już na szczycie NATO w Brukseli, wypominając jej rosnącą zależność od gazu z Rosji.

– Żadnych marzeń, Panowie – powiedział car Aleksander Drugi polskim arystokratom liczącym na liberalizację polityki zaborcy w Królestwie Polskim. Nie warto liczyć na sankcje amerykańskie, choć te mogą nadejść. Walka o przyszłość Nord Stream 2 toczy się głównie w Europie, gdzie udało się przeprowadzić rewizję dyrektywy gazowej, co jest sukcesem Polaków i innych krytyków nowego gazociągu z Rosji. Komisja Europejska może podporządkować go prawu. Spór na ten temat to sprawa do rozwiązania w rodzinie europejskiej, która nie potrafi się zdecydować, czy rzeczywiście chce zmniejszyć zależność od Rosji. Amerykanie czekają na nasz ruch jak w czasach Reagana.

Tymczasem Polacy, jak za czasów Cara Aleksandra, muszą wywalczyć swoje sami. Nie rezygnując z krytyki Nord Stream 2, kontynuują dywersyfikację z wykorzystaniem terminalu LNG i gazociągu Baltic Pipe.

Od czasów Reagana do Nord Stream 2. Jak rosyjskie projekty dzieliły Europę

Najnowsze artykuły