Czy Europa potrzebuje podatku od śladu węglowego? (RELACJA)

13 października 2020, 17:00 Energetyka

Europa obawia się spadku konkurencyjności jej gospodarki jako skutku ubocznego zaawansowanej polityki klimatycznej. Obciążenie emitentów poza granicami Unii Europejskiej kosztami emisji CO2 to jedno z rozwiązań zaradczych branych pod uwagę.

Prezes Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej Wojciech Dąbrowski otwiera debatę o mechanizmie dostosowania śladu węglowego. Fot. Wojciech Jakóbik
Prezes Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej Wojciech Dąbrowski otwiera debatę o mechanizmie dostosowania śladu węglowego. Fot. Wojciech Jakóbik

Prezes Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej wystąpił podczas konferencji zorganizowanej przez Poltico, poświęconej pomysłowi mechanizmu dostosowania śladu węglowego (dawniej podatek od śladu węglowego), który może sprawić, że realizacja Europejskiego Zielonego Ładu nie zaszkodzi konkurencyjności przemysłu.

– Może doprowadzić do stopniowego usuwania darmowych uprawnień z systemu handlu emisjami CO2. Powinien temu procesowi towarzyszyć okres przejściowy – ocenił prezes PGE i PKEE. – Fundamentalne znaczenie ma zgodność CBAM z przepisami Światowej Organizacji Handlu – zastrzegł Dąbrowski.

Diederik Samson ocenił, że CBAM to jedyne rozwiązanie, które pozwoli osiągnąć neutralność klimatyczną Unii Europejskiej do 2050 roku. – Obciążamy producentów w Europie podatkiem węglowym poprzez ETS. Unikamy ucieczki przemysłu emisyjnego poprzez darmowe pozwolenia. Lepsze rozwiązanie to dostosowanie śladu węglowego. Podniesienie standardów na skalę globalną lepiej przysłuży się środowisku. Będziemy mogli też pokazać, że producenci w i poza Unią Europejską płacą tyle samo za emisję CO2 – powiedział Samson. Jego zdaniem CBAM uwzględnia możliwość obciążenia mniejszymi kosztami tych partnerów Unii Europejskiej, którzy wprowadzą własne rozwiązania polityki klimatycznej. – Jesteśmy przygotowani do rozmów ze Światową Organizacją Handlu, bo uważamy, że takie rozwiązanie jest uczciwe – zapewnił.

Frank Schultz stojący na czele zarządu Arcelor Mittal w Niemczech mówił, że producenci w Europie już teraz czują się dyskryminowani, bo nie zawsze mogą liczyć na darmowe pozwolenia do emisji CO2, ale muszą konkurować z konkurencją spoza Unii Europejskiej, która wygrywa przez brak takich obciążeń. Przypomniał, że produkcja stali w Europie spadła o 40 procent a import wzrósł o 80 procent. – Potrzebujemy odpowiedniego mechanizmu dostosowania śladu węglowego, aby pozwolić sobie na inwestycje w dekarbonizację – zaapelował.

Belgijska poseł do Parlamentu Europejskiego z socjalistów i demokratów Kathleen van Breempt zastrzegła, że jeśli Unia Europejska jest jedynym krajem, który wprowadzi podatek od śladu węglowego, to straci konkurencyjność. – Wprowadzenie taryfy granicznej na emisję CO2 uderza w fundamentalne zasady Światowej Organizacji Handlu. System handlu emisjami CO2 w Unii Europejskiej daje dużo darmowych pozwoleń i pozwala niektórym podmiotom nie płacić nic. Wprowadzenie takiego rozwiązania na granicy i pozwalanie podmiotom wewnątrz Unii na to, by nie płaciły, może być postrzegane jako dyskryminacja.

Jennifer A. Hillman z Council on Foreign Relations oceniła, że należy zdefiniować czy CBAM ma służyć konkurencyjności czy też ucieczce śladu węglowego poza Unię Europejską. – Jeśli pieniądze z tego mechanizmu mają służyć transformacji energetycznej, będzie można mówić, że chodzi o środowisko. Jeśli te środki posłużą ratowaniu biznesu europejskiego, to Światowa Organizacja Handlu może uznać takie działanie za protekcjonizm niezgodny z jej przepisami i nie zgodzić się na niego – ostrzegła. Jej zdaniem kraje, które nie będą chciały zgodzić się na CBAM wprowadzone przez Unię Europejską, prawdopodobnie zaskarżą z tego powodu ten mechanizm.