Niemalże rok temu byliśmy świadkami błyskawicznej operacji legislacyjnej, która miała zatrzymać wzrost cen energii na rok 2019 – rok kluczowy, ponieważ w maju miały miejsce wybory do Parlamentu Europejskiego, a w październiku do polskiego. Mimo szeregu wątpliwości prawnych, za pomocą narzędzi politycznych udało się zamrozić ceny, jednak rok dobiega końca, a w nowym zmienią się taryfy, w związku z czym należy postawić pytanie: czy w 2020 roku Polacy zapłacą więcej za energię elektryczną?
Rozmowy o taryfach
W połowie grudnia przez URE Rafał Gawin mówił o procesie kształtowania nowych taryf i współpracy z zainteresowanymi. – Wnioski przedsiębiorstw energetycznych odnośnie do taryf na przyszły rok zostały złożone do Urzędu Regulacji Energetyki, obecnie jesteśmy w fazie dialogu. Nasze oczekiwania jeszcze są różne, ale mam nadzieję, że dojdziemy do porozumienia. Czasu zostało niewiele. Liczymy, że uda się zakończyć dialog pozytywnie i będziemy mogli zatwierdzić nowe taryfy na początku przyszłego tygodnia – mówił agencji Newseria Biznes
– Przedsiębiorstwa energetyczne kalkulują swoje taryfy, a zadaniem URE jest ocena kosztów, które zostały przyjęte do tych kalkulacji. Bierzemy pod uwagę zmiany otoczenia gospodarczego i czynniki, które mogą wpływać na ceny energii elektrycznej. Obecnie porównujemy 2019 i 2020 rok. W naszej ocenie nie było istotnych zmian na rynku. Na tej ocenie bazują nasze oczekiwania, a przedsiębiorstwa mają własne i trochę inaczej kalkulują swoje koszty i ceny – mówi Rafał Gawin.
Gawin: Czynniki wpływające na ceny energii nie zmieniły się w tym roku
Ze strony rządowej z kolei słychać było ton raczej uspokajający: – Pracujemy nad tym, by ceny prądu dla zwykłych obywateli nie wzrosły. Nie składamy takich obietnic dla innych podmiotów, gospodarczych – mówił minister aktywów państwowych Jacek Sasin w programie „Tłit” Wirtualnej Polski. Jak dodał, Urząd Regulacji Energetyki jest niezależny i jak podejmie decyzję, rząd będzie reagował tak, by ceny nie wzrosły dla „przeciętnej polskiej rodziny, dla indywidualnych odbiorców”. „Nie chcę w tej chwili mówić, jakie to będą mechanizmy. Czekamy na decyzję URE, wtedy będziemy reagować” – zaznaczył. Sasin podkreślił, że firmy energetyczne mają oczekiwania, żeby było drożej. „To naturalne, bo mają interes, żeby sprzedać drożej. URE jest od tego, żeby ocenić, czy to jest uzasadnione oczekiwanie. A pewnie jest, bo obiektywnie ceny energii wzrosły” – stwierdził.
Rząd poczeka na decyzje URE w sprawie taryf na energię elektryczną
Z kolei minister rozwoju Jadwiga Emilewicz powiedziała na konferencji prasowej, że ceny energii nie wzrosną o więcej niż dziesięć procent: – Wstrzymałabym się z dyskusją w sprawie cen do czasu wydania decyzji przez prezesa URE” – zastrzegła.
Decyzja URE
We wtorek dowiedzieliśmy się z kolei, że prezes Urzędu Regulacji Energetyki zatwierdził taryfę Operatora Systemu Przesyłowego (PSE) oraz pięciu największych dystrybutorów energii elektrycznej, tj. PGE Dystrybucja, Tauron Dystrybucja, Enea Operator, Energa Operator oraz innogy Stoen Operator. Regulator zatwierdził także taryfę na sprzedaż energii dla klientów korzystających z taryfy sprzedawcy z urzędu – Tauron Sprzedaż. Jak powiedział prezes URE Rafał Gawin, w przypadku pozostałych sprzedawców z urzędu (PGE, Enea, Energa) nie wydano jeszcze ostatecznej decyzji, decyzji odmownej. – Poinformowaliśmy przedsiębiorstwa o zakończeniu postępowań dowodowych. Mają oni prawo przejrzeć dokumentację i przedstawić nowe dowody. Mogą także skorygować wnioski taryfowe, przedstawić nowe. Nie mogłem przychylić się do wniosków przedsiębiorstw. Pomimo kilku rund negocjacji nie zdecydowały się one przystać na poziom taryf akceptowalny z punktu widzenia nadrzędnych celów regulacji – powiedział prezes URE Rafał Gawin.
W przypadku pozostałych sprzedawców z urzędu (tj. PGE, Enea oraz Energa), przedsiębiorcy otrzymali informacje o zakończeniu przez Prezesa URE postępowań dowodowych. Niedostosowanie się do wezwań regulatora w toku prowadzonych postępowań administracyjnych powoduje brak pozytywnej oceny wniosku przedsiębiorstwa przez Prezesa URE, a w konsekwencji brak decyzji zatwierdzającej taryfę. Jak powiedział prezes, przekazane przez sprzedawców informacje oraz porównanie warunków funkcjonowania rynku energii elektrycznej w roku 2019 z przewidywaniami na rok kolejny, nie uzasadniają, w ocenie urzędu, oczekiwanego przez przedsiębiorstwa wzrostu przychodu. – Prezes URE działa na podstawie i w granicach prawa, a przedsiębiorstwa obrotu mają złożyć wniosek. W przypadku obrotu dyskusja dotyczyła kosztów własnych, ceny zakupu energii, ceny zielonych certyfikatów. Jedna spółka złożyła wniosek zgodnie z kosztami uzasadnionymi, inne nie -tłumaczył Adam Dobrowolski, dyrektor departamentu rynków energii elektrycznej i ciepła URE. W tym kontekście wymienił rosnący koszt uprawnień do emisji C02 i zmienną cenę węgla. Cena dla jedynego sprzedawcy jakie zostały zatwierdzone dotyczy 530 zł za MWh – powiedział Adam Dobrowolski.
Co dalej z cenami energii? URE odrzuca wnioski wszystkich spółek poza Tauronem
Decyzja ta jednak wiązać się będzie ze wzrostami kosztów funkcjonowania dla spółek, z czego zdaje sobie sprawę Tauron: – Biorąc pod uwagę zatwierdzoną cenę sprzedaży energii elektrycznej oraz działając zgodnie z MSR 37 (Rezerwy, zobowiązania warunkowe i aktywa warunkowe), Emitent zidentyfikował konieczność utworzenia w IV kwartale 2019 roku rezerwy na umowy rodzące obciążenia w Segmencie Sprzedaży, która została wstępnie oszacowana na poziomie od 230 mln zł do 280 mln zł – informuje Tauron w raporcie bieżącym. – Jednocześnie Emitent zastrzega, że wartość wyżej wskazanej rezerwy może ulec zmianie, a jej ostateczna wartość zostanie ujęta w sprawozdaniu finansowym Grupy Kapitałowej Emitenta za 2019 rok, które będzie podlegało badaniu przez biegłego rewidenta.
Biznes i polityka
Sprawie cen energii przyjrzał się bliżej dziennikarz BiznesAlert.pl Bartłomiej Sawicki: – Po przyjęciu ustawy o cenach energii elektrycznej, która była przedmiotem prac w ubiegłym roku mogło się zdawać, że nie będzie już kolejnych mechanizmów zamrażających ceny energii. Premier Mateusz Morawiecki zapewniał, że obniżona akcyza na energię elektryczną z 20 do 5 złotych za MWh i opłata przejściowa obniżona o 95 procent będą pozostawione na tym poziomie także w 2020 roku. To jednak zbyt mało aby zatrzymać wzrost cen na rachunkach. Tymczasem minister rozwoju Jadwiga Emilewicz zadeklarowała po posiedzeniu rządu z 17 grudnia, że nie prowadził on żadnych prac związanych z legislacją, która miałaby zatrzymać podwyżki cen. Natomiast premier Mateusz Morawicki dodał na tej samej konferencji, jeszcze przed decyzją URE, że rząd rozważy mechanizm kompensujący wzrost cen energii w przyszłym roku dla odbiorców indywidualnych. Kilka godzin później, już po decyzji URE, wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin zapewnił, że taki mechanizm zostanie wprowadzony. Nie podał źródła finansowania tego mechanizmu, które będzie kluczowe w rozmowach z Komisją Europejską na temat ewentualnej zgody na pomoc publiczną – pisał Bartłomiej Sawicki.
Mecenasi Łukasz Batory i Piotr Wach z kancelarii Banasik, Woźniak i Wspólnicy wskazują, że teoretycznie jest możliwość „zamrożenia” cen energii przy jednoczesnym poszanowaniu prawa unijnego, które zakazuje nieuzasadnionej pomocy publicznej. Należałoby jednak zagwarantować, że takie regulacje nie będą stanowić takiej pomocy w rozumieniu Traktatu o Funkcjonowaniu UE. Prawnicy podkreślają, że konieczne byłoby wykazanie, że spółki obrotu uzyskują wsparcie jako ekwiwalent za świadczenie usługi w ogólnym interesie gospodarczym, który to obowiązek zostałby wprost na nie nałożony. Takie uzasadnienie powinno się znaleźć w treści samej ustawy o cenach energii. Konieczne byłoby określenie ex ante parametrów wypłaty rekompensat. Chodzi o wzory obliczeń kwoty różnicy ceny oraz rekompensaty finansowej znane ze wspomnianej ustawy. Należałoby także zapewnić, że rekompensaty będą pokrywać jedynie koszty świadczenia usługi. – Dobrym pomysłem byłoby wskazanie wprost tych kryteriów w treści odpowiednich aktów prawnych oraz jednoznaczne określenie, iż z uwagi na te kryteria wprowadzane rozwiązanie nie stanowi pomocy publicznej – sugerują prawnicy cytowani przez BiznesAlert.pl.
Podwyżki cen energii
– To kwestia indywidualnego podejścia, ale jeśli chcielibyśmy uśrednić i powiedzieć coś o skali podwyżek, to gdyby wniosek oscylował wokół 12 proc. łącznego rachunku, to prawdopodobnie byśmy go zaakceptowali – powiedział prezes Gawin w radiu Tok FM. Pytany, czy to oznacza, że podwyżka rachunku o 12 proc. byłaby uzasadniona, odpowiedział: „Tak oceniliśmy w przypadku Tauronu Sprzedaż”. Pytany, czy zmiana taryf jest możliwa od lutego, odpowiedział: „Jeśli spółki przyjdą z wnioskami i będziemy w stanie skończyć postępowanie choćby do połowy stycznia, to przedsiębiorcy będą mieć prawo wprowadzić nowe taryfy choćby od 1 lutego”. Prezes URE poinformował, że jak dotąd nie był konsultowany w sprawie ewentualnego programu rekompensat dla odbiorców energii.
URE może zaakceptować podwyżkę cen energii pozostałych sprzedawców o około 12 procent
Jednak minister aktywów państwowych Jacek Sasin uspokajał, że nawet jeśli podwyżki będą, to nie będą one dotkliwe: – Mamy informację szefa Urzędu Regulacji Energetyki, który ustalił, że wzrost cen energii będzie nie większy niż 12 procent. Daje to wzrost o niecałe 9 złotych miesięcznie. Niewielki wzrost cen energii zostanie zrekompensowany z budżetu państwa – mówił wicepremier.
– Nie sprawdziły się strachy ze strony opozycji, która groziła znacznie większą skalą podwyżek cen energii. Jeśli nawet będą niewielkie podwyżki cen energii, to polskie rodziny nie zapłacą więcej. My słowa dotrzymujemy. Zostanie prawnie przyjęte rozwiązanie, które zrekompensuje rodzinom te dodatkowe pieniądze, które trzeba będzie zapłacić – zapewnił Sasin na antenie Radiowej Jedynki.
Sasin: Nawet jeśli będą podwyżki cen energii, to polskie rodziny nie zapłacą więcej
Ponadto jedno jest pewne: żeby płacić mniej za energię elektryczną, trzeba zacząć z niej korzystać bardziej świadomie i starać się jej nie marnować.