W sobotę przypada piąta rocznica podpisania porozumienia paryskiego. Przełomowa umowa, która zdefiniowała współczesną politykę klimatyczną, do tej pory miała dość wyboistą karierę. Warto przyjrzeć się jego wzlotom i upadkom – pisze Michał Perzyński, redaktor BiznesAlert.pl.
Podpisanie porozumienia paryskiego
Już w czasie przygotowań do COP21 wiadomo było, że będzie to wyjątkowy szczyt. Chodziło bowiem o osiągnięcie porozumienia, że globalne ocieplenie jest efektem działań człowieka i to człowiek powinien na nie odpowiedzieć, i to jak najszybciej. Swoje trzy grosze dorzucił papież Franciszek, który w 2015 roku wydał encyklikę Laudato Si, poświęconą ekologii – był to ważny gest poparcia dla polityki klimatycznej jako takiej ze strony związków wyznaniowych, co niewątpliwie miało wpływ na późniejsze negocjacje. Podpisanie porozumienia paryskiego było nie lada sukcesem, przede wszystkim dlatego, że udało się namówić wielkich graczy, jak Stany Zjednoczone czy Chiny, do podjęcia określonych działań – nie było to oczywiste, ponieważ te dwa rywalizujące ze sobą mocarstwa doszły do swojej rangi kosztem zanieczyszczenia środowiska. Powodów do radości nie brakowało, chociaż warto sobie przypomnieć, że pod koniec 2015 roku Francja i Europa była ogarnięta traumą po serii zamachów terrorystycznych przez tzw. Państwo Islamskie.
Papież Franciszek wezwał do przestrzegania postanowień porozumienia klimatycznego
Sprzeciw USA
Rok 2015 to także okres kampanii prezydenckiej w Stanach Zjednoczonych, której wyników nikomu nie trzeba przypominać. Spór o globalne ocieplenie był wtedy jedną z głównych kwestii tej politycznej rozgrywki, a przyszły prezydent Donald Trump otwarcie mówił wtedy, że według niego to oszustwo, i nie warto inwestować w odnawialne źródła energii. Po wyborze zadeklarował on, że wystąpi z porozumienia paryskiego, ponieważ według niego nakładało ono zbyt duży ciężar na największą gospodarkę na świecie. Nazwał porozumienie paryskie „zabijaniem w miejscu pracy” i powiedział, że „ukarze ono naród amerykański, wzbogacając jednocześnie zagranicznych trucicieli”. W rzeczywistości jednak wycofanie się z niego było długim procesem. Czwartego listopada 2019 roku, w najwcześniejszym możliwym dniu zgodnie z zasadami ONZ, w którym dany kraj może rozpocząć ostateczny proces wycofania, sekretarz stanu Mike Pompeo złożył w tym celu dokumenty. Rok stało się to ciałem, więc od czwartego listopada Stany Zjednoczone oficjalnie nie należą do grupy narodów zobowiązanych do zajęcia się zmianami klimatycznymi. Po długiej i ciężkiej kampanii prezydenckiej w 2020 roku prezydent-elekt Joe Biden zapewnił jednak, że jedną z jego pierwszych decyzji po zaprzysiężeniu będzie powrót USA do porozumienia, który ma potwierdzić jego pomysł na odbudowę amerykańskiej gospodarki po pandemii.
Biden chce neutralności klimatycznej USA do 2050 roku, zielonego wodoru i SMR
Zwłoka Chin
Oprócz Stanów Zjednoczonych to Chiny były najczęściej krytykowanym dużym graczem, jeśli chodzi o przestrzeganie postanowień porozumienia paryskiego. Jednak mimo to, po jednoznacznych deklaracjach i czynach administracji Donalda Trumpa, to właśnie w Chinach Unia Europejska upatrywała partnera przy rozwijaniu nowych technologii, wdrażaniu w życie regulacji i nadawaniu skali poszczególnym projektom. W tym roku po długich oczekiwaniach przewodniczący Xi Jinping ogłosił, że Chiny osiągnie szczytową emisję CO2 przed 2030 rokiem i neutralność klimatyczną w 2060 roku. Deklaracja padła na Zgromadzeniu Ogólnym Organizacji Narodów Zjednoczonych. Komentatorzy cytowani przez BBC przekonują, że Państwo Środka chce wypełnić próżnię po USA, które odmawiają deklaracji w sprawie neutralności klimatycznej. Xi Jinping zadeklarował także, że Chiny będą wspierać bardziej ambitne działania na rzecz „zielonej odbudowy” gospodarki globalnej po pandemii koronawirusa. Pekin wezwał także do działania multilateralnego na rzecz ochrony klimatu po tym, jak prezydent USA Donald Trump skrytykował je w ONZ za to, że są największym źródłem emisji CO2 na świecie.
Komentatorzy twierdzą jednak, że deklaracja osiągnięcia neutralności klimatycznej przez Chiny do 2060 roku należy postrzegać jako próbę poprawy swojego wizerunku, który podczas pandemii koronawirusa bardzo mocno ucierpiał. W cyklicznym sondażu PewResearch opinia o Chinach pogorszyła się, a zachodnie społeczeństwa i media coraz bardziej postrzegają Pekin, jako agresywnego gracza na arenie międzynarodowej. Udział żołnierzy chińskich w manewrach „Kaukaz 2020”, mimo że symboliczny, to odbył się w bardzo newralgicznym momencie – tłumienia demokratycznych protestów na Białorusi przez reżim Łukaszenki. Zdecydowanie pogorszyło to już i tak trudną pozycję w negocjacjach z Komisją Europejską.
Perzyński: Chiny popsuły swój PR w świecie. Neutralność klimatyczna ma go poprawić
Działania Rosji
Gospodarka Rosji jest uzależniona od paliw kopalnych – wydawało się, że według Kremla ten stan rzeczy będzie trwał wiecznie, ponieważ Moskwa przez długi czas zwlekała z jednoznacznymi deklaracjami klimatycznymi. Zmieniło się to stosunkowo niedawno – w dniu wyjścia USA z porozumienia paryskiego prezydent Władimir Putin podpisał dekret obligujący rząd federalny do przygotowania strategii rozwoju społeczno-ekonomicznego z uwzględnieniem redukcji emisji gazów cieplarnianych o 70 procent w stosunku do 1990 roku. Nowa strategia zastąpić ma dotychczas obowiązującą na mocy porozumienia Paryskiego z grudnia 2015 roku. W dotychczasowej, zakładała ona redukcje emisji do 2030 roku o 25-30 procent. Jest w niej jednak mowa o „maksymalnym udziale w pochłanianiu emisji przez lasy oraz inne elementy ekosystemu”, co jest poddawane krytyce przez ekologów. Nie ma wiarygodnych danych na temat powierzchni lasów w Rosji oraz ich rodzaju, co ma wpływ na rzetelność danych odnośnie założonego poziomu redukcji do 2030 roku. W dekrecie znajduje się również wskazanie, że redukcja musi uwzględniać interes społeczno-ekonomiczny. Nie nakazuje zatem przestawienia gospodarki na źródła zeroemisyjne, czy wstrzymanie wykorzystywania paliw kopalnych do produkcji m.in energii elektrycznej.
Rosja chce walczyć z emisją CO2, ale nie ogłasza celu neutralności klimatycznej
Czy to wystarczy?
Wydaje się, że wśród czołowych aktorów areny międzynarodowej to Unia Europejska wychodzi na pozycję lidera polityki klimatycznej, czyli również wypełniania zobowiązań zapisanych w porozumieniu paryskim. Za coraz bardziej ambitnymi celami idą gigantyczne pieniądze, które mają mieć moc wyznaczania nowych trendów gospodarczych na świecie. Niestety, według danych ONZ wszystkie wysiłki to wciąż za mało, by uratować klimat, a świat nie będzie w stanie wywiązać się z celu ograniczenia emisji CO2, by zatrzymać wzrost temperatur na poziomie 1,5 stopnia Celsjusza do 2050 roku, i jesteśmy na prostej drodze, by temperatura na Ziemi wzrosła o trzy stopnie, co będzie miało katastrofalny wpływ na środowisko naturalne. Raport Programu Narodów Zjednoczonych ds. Środowiska (UNEP) sugeruje, że świat zmierza w kierunku ekstremalnych zmian klimatycznych – po roku ekstremalnych warunków pogodowych, w tym szybkiej utraty lodu w Arktyce, a także rekordowych fal upałów i pożarów na Syberii i zachodnich stanach USA. W poniedziałek naukowcy z europejskiego serwisu Copernicus Climate Change Service stwierdzili, że ostatni miesiąc był najgorętszym w historii.
Roczny raport dotyczący „luki w emisjach” mierzy różnicę między przewidywanymi emisjami a emisjami zgodnymi z ograniczeniem globalnego wzrostu temperatury w tym stuleciu, zgodnie z porozumieniem paryskim z 2015 roku. W ramach paktu klimatycznego kraje zobowiązały się do długoterminowego celu ograniczenia średniego wzrostu temperatury do poniżej 2 stopni Celsjusza powyżej poziomu sprzed epoki przemysłowej oraz do podjęcia wysiłków w celu dalszego ograniczenia go do 1,5 ° C. Emisje rosły jednak średnio o 1,4 procent rocznie od 2010 roku, przy czym w zeszłym roku gwałtownie wzrosły o 2,6 procent, częściowo z powodu dużego wzrostu pożarów lasów. Całkowita emisja ekwiwalentu dwutlenku węgla (GtCO2e) w 2019 roku. Osiągnęła nowy rekord wynoszący 59,1 gigaton. W tym roku nastąpił tymczasowy spadek emisji, ponieważ gospodarki zwolniły z powodu pandemii koronawirusa. Wynikający z tego spadek podróży, działalności przemysłowej i wytwarzania energii elektrycznej prawdopodobnie przyniesie redukcję emisji o 7 procent. Przekłada się to na zmniejszenie globalnego ocieplenia o zaledwie 0,01 ° C do 2050 roku. Zielone inwestycje w ramach rządowych pakietów stymulacyjnych, aby wyciągnąć gospodarki z kryzysu wywołanego pandemią, mogą obniżyć emisje prognozowane na 2030 roku nawet o 25 procent. Takie pakiety mogą oznaczać emisje w 2030 roku na poziomie 44 GtCO2e – w przedziale, który daje 66 procent szansy na utrzymanie wzrostu temperatury poniżej 2°C, ale wciąż niewystarczające do osiągnięcia celu 1,5°C.
ONZ: Przez koronawirusa większość krajów nie dotrzymuje zobowiązań klimatycznych