W czasach kryzysu energetycznego liczy się każda megawatogodzina energii elektrycznej, każdy metr sześcienny gazu, oraz każda tona węgla. Paliwo, od którego Europa chciała odejść jak najszybciej nakłaniając do tego innych graczy na arenie międzynarodowej, może się okazać ratunkiem w trudnych czasach. Pytanie tylko, czy go wystarczy?
Zalegalizować i spalić
28 czerwca na stronie Rządowego Centrum Legislacji pojawiło się rozporządzenie Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Dokument legalizuje sprzedaż i użycie zanieczyszczonego węgla. „Rzeczpospolita” podaje, że resort wprowadza regulację na 60 dni. W tym czasie cena węgla ma się obniżyć, a surowiec będzie bardziej dostępny. Według resortu zmiana prawa ma być tymczasowa, bo rząd nie zmienia długofalowych planów polityki energetycznej. Według „Rzeczpospolitej”, od końca sierpnia do obrotu zostanie wprowadzony zanieczyszczone paliwo oraz wszystkie produkty kopalniane. Gazeta podaje, że zgodnie z raportem Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej z 2018 roku, 65 procent całkowitych kosztów branży zawiera się w podatkach oraz składkach, co według prawnika Gabriel Jędrol z kancelarii Sadkowski i Wspólnicy, oznacza możliwość obniżenia kosztów na innym polu niż dopuszczanie zanieczyszczonego surowca.
Rząd pozwoli wykarmić kopciuchy. Zanieczyszczony węgiel i paliwa wracają do obiegu
Niemcy wolą węgiel od atomu
Równiesz nasi zachodni sąsiedzi coraz łaskawszym okiem patrzą na węgiel. Chadecy z CDU i CSU zaproponowali, aby powrót do węgla uzupełnić utrzymaniem w sieci trzech pozostałych elektrowni jądrowych w Niemczech. Ich poprawka została jednak odrzucona przez opór SPD oraz Zielonych. Zieloni przyznają, że konieczność ograniczenia poboru gazu w celu zgromadzenia zapasów na zimę, od którego jest zależna niemiecka gospodarka i energetyka oznacza większe i dłuższe wykorzystanie węgla. Mimo to nie chcą utrzymać elektrowni jądrowych, które są wyłączane do końca 2022 roku zgodnie z polityką zwrotu energetycznego Energiewende. Berlin obawia się, że Rosjanie zatrzymają dostawy gazu przez sporny gazociąg Nord Stream 1, który przechodzi przerwę techniczną od 11 do 18 lipca. W międzyczasie Rosjanie sugerują, że bez wymiany turbiny Siemensa znajdującej się w Kanadzie przez sankcje zachodnie za atak ich kraju na Ukrainę nie będzie możliwe utrzymanie dostaw tym szlakiem. Niemcy uznają, że to pretekst i ograniczają pobór gazu na wypadek niedoborów.
Niemcy wolą węgiel od atomu wobec groźby przerwy dostaw gazu z Rosji
Węgiel może nie wystarczyć
Energa, Enea i Tauron złożyły wnioski o podwyżkę taryf na energię elektryczną. WysokieNapięcie.pl informuje, że najniższy wniosek opiewa na około sześć procent podwyżki do końca 2022 roku. To odpowiedź na dalszy wzrost cen energii na giełdach europejskich, a co za tym idzie, na Towarowej Giełdzie Energii. W dobie kryzysu energetycznego Polska może wrócić do węgla, ale według prezesa Urzędu Regulacji Energetyki powinna także dalej zazieleniać energetykę. – Zapewne będziemy wykorzystywać nasze jednostki węglowe, ponieważ nie będzie innej możliwości. Myślę, że w perspektywie długoterminowej, nadal będziemy dążyć do gospodarki niskoemisyjnej. Jednak sposób dochodzenia do celów długoterminowych może wymagać korekty. Być może zatem węgiel nie będzie już passe i w najbliższym horyzoncie czasowym może również stanowić uzupełnienie dla gazu – co najmniej w okresie przejściowym – mówi prezes Urzędu Regulacji Energetyki Rafał Gawin w komentarzu dla BiznesAlert.pl. – W obecnej sytuacji opieranie bezpieczeństwa o monokulturę surowcową ma negatywne strony szczególnie w sytuacji, kiedy ograniczona jest dostępność danego surowca, np. gazu lub węgla. Musimy zmierzyć się z wyzwaniem zapewnienia bezpieczeństwa, a nie tylko ograniczaniem wzrostu cen energii. Zazielenianie energetyki oznacza dywersyfikację sposobów wytwarzania energii i w tym kontekście zwiększa też bezpieczeństwo.
Są wnioski o kolejne podwyżki cen energii. Węgiel pomoże, ale nie wystarczy
Co z emisjami CO2?
Think tank Ember orędujący szybkiemu odejściu od węgla stwierdził w odpowiedzi na plany Austrii, Francji, Holandii i Niemiec powrotu do czarnego paliwa w odpowiedzi na kryzys energetyczny, że wzrost emisji CO2 z tego tytułu będzie „nieznaczący” a transformacja energetyczna i tak nastąpi. Ember skomentował fakt, że wytwarzanie energii z węgla w Europie wzrośnie o 13,5 GW, czyli o 12 procent względem 109 GW obecnych dotychczas w Unii Europejskiej. Ocenia, że praca tych dodatkowych elektrowni na 65 procent mocy w 2023 roku doda „nieznaczący” wzrost emisji CO2 o 1,3 procent w stosunku do poziomu z 2021 roku. Europejczycy obawiają się, że Rosjanie zatrzymają całkowicie dostawy gazu, które ograniczają od wakacji 2021 roku i są oskarżani o próby zmuszenia Europy do zatrzymania wsparcia Ukrainy, którą zaatakowali. Węgiel pozwoli zmniejszyć zależność od gazu rosyjskiego. Jednakże Ember przekonuje, że długoterminowo odejście od węgla jest pewne, bo żaden kraj deklarujący dotąd odejście od tego paliwa do 2030 roku nie cofnął swej deklaracji. Skoro zatem gaz nie jest już bezpiecznym paliwem przejściowym, ów think tank apeluje o jeszcze więcej Odnawialnych Źródeł Energii.
Węgiel wraca do łask. Wzrost emisji CO2 przez kryzys będzie „nieznaczący”
Sytuacja w Polsce
Polski rząd planuje wyraźne ruchu w obszarze węgla. Onet widział rozporządzenie premiera, który nakazał PGE Paliwa kupić 2,5 mln ton węgla, a Węglokoksowi 2 mln ton do końca sierpnia. Wcześniej pojawiły się informacje o tym, że Polska ma zwiększyć wydobycie węgla krajowego, ale potem okazało się, że jest możliwość zwiększenia go do sezonu grzewczego, kiedy wzrośnie zapotrzebowanie o 200 do 500 tysięcy. Niedobór węgla w Polsce był szacowany przez jego sprzedawców na 5 mln ton. Jest on wykorzystywany przez odbiorców indywidualnych do ogrzewania. Węgiel w energetyce pochodzi prawie w całości od polskich producentów. Unia Europejska w odpowiedzi na atak Rosji na Ukrainę wprowadziła embargo na węgiel rosyjski, który był popularny w Polsce ze względu na niską cenę.
Premier wysyła spółki na zakupy, by uchronić Polskę przed niedoborami węgla
Związkowcy Polskiej Grupy Górniczej i Taurona domagają się podwyżek ze względu na plany zwiększenia wydobycia węgla w Polsce w odpowiedzi na kryzys energetyczny. A to się wiąże z wytężoną pracą, ze zmianą organizacji pracy i za to powinna być nagroda, premia, wyższe wynagrodzenie. – Sytuacja jest nadzwyczajna i w dialogu należy wypracować nadzwyczajne rozwiązanie – powiedział Morawiecki. – Bardzo nam zależy na tym, żeby chociaż te pół miliona ton więcej węgla wydobyć, ponieważ ściągamy go z całego świata. To dziś towar deficytowy. Im więcej go wydobędziemy na Śląsku, tym mniej będziemy musieli go importować – stwierdził szef rządu.
Premier apeluje o ocieplanie domów przed zimą i mówi, że górnikom należy się nagroda
Plany rządu dotyczące regulacji cen węgla dla odbiorców końcowych skomentował dla BiznesAlert.pl dr Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki odpowiedzialny za sektor węglowy: – Rząd zaproponował rozwiązanie, które ma pozwolić na zakup węgla przed najbiedniejszych. Jednak dopłata dla producentów węgla tak, aby węgiel kosztował niespełna tysiąc złotych, jest niewystarczająca. Obecnie węgiel na składach kosztuje pomiędzy 3 a 4 tys. złotych za tonę. Dopłata do tego około tysiąca złotych spowoduje, że ten promocyjny węgiel i tak będzie kosztował około dwóch tys. złotych. To zdecydowanie za dużo dla najbiedniejszej części naszego społeczeństwa, które dotychczas nie wydawało na tonę węgla więcej niż 800-900 złotych za tonę. Nie da się problemu załatwić w szybkim tempie, zwłaszcza, że jednocześnie mamy do czynienia z pewnym paradoksem. Rząd przeznacza trzy mld złotych na pomoc dla najbiedniejszych odbiorców węgla, aby mogli zapłacić „tylko” 100 procent więcej niż rok temu, a jednocześnie wydaje dwa miliardy złotych na zamknięcie dwóch kopalni, które obecnie są zalewane i zasypywane. Te dwie kopalnie mogłyby nam dać dodatkowe 4 mln ton węgla. Niestety nie dadzą – mówił Jerzy Markowski.
Markowski: Kryzys energetyczny już jest, a odczujemy go jesienią (ROZMOWA)
Z kolei były prezes PGNiG Piotr Woźniak powiedział w rozmowie z TVN24, że Polska nie jest w stanie zwiększyć wydobycia węgla. – Nie da się go zwiększyć w istotny sposób. Być może da się jeszcze wycisnąć kilkaset tysięcy ton z tych kopalń, które pracują, ale na tym koniec. Być może da się jeszcze wycisnąć kilkaset tysięcy ton z tych kopalń, które pracują, ale na tym koniec. To będzie kosztem pracy górników w soboty i niedziele, kiedy powinni mieć wolne – powiedział Piotr Woźniak na antenie TVN24. – Coś nie zagrało jeśli chodzi o zobowiązania Polski w kwestii wygaszania kopalń. Stanęliśmy przed dylematem: albo będziemy żyli w zimnie i w czystym powietrzu, albo będziemy żyli co prawda w domach w cieple, ale smog na ulicach będzie zatrważający – dodał.