Serafin: Walka o Unię Energetyczną. WYWIAD

11 sierpnia 2014, 08:51 Energetyka

ROZMOWA

– Nie miejmy złudzeń. Są tacy, którzy na obecnym kształcie rynku gazu w Europie zarabiają – mówi portalowi BiznesAlert.pl Piotr Serafin, sekretarz stanu ds. europejskich w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. 

Czy zwolennikom polityki klimatycznej udało się „przykleić” jej agendę do dyskusji Rady Europejskiej o Strategii Bezpieczeństwa Energetycznego UE?

Piotr Serafin: Nie można planować polityki klimatycznej w oderwaniu od jej wpływu na bezpieczeństwo energetyczne, nie tylko w długim ale też krótkim i średnim okresie. Nie ukrywamy przed nikim, że węgiel jest kluczowym filarem bezpieczeństwa Polski i to się nie zmieni w najbliższych latach. Dlatego oczekujemy, że europejska polityka klimatyczna do 2030 to uwzględni.

Natomiast o sposobach organizacji rynku gazu w Europie, zwiększeniu jego transparencji czy różnych możliwych formach agregacji popytu możemy dyskutować albo wraz z polityką klimatyczną do 2030 albo oddzielnie. Nikt raczej nie powinien mieć wątpliwości, w świetle postawy Rosji w ostatnich miesiącach, że Europa musi się tym zająć w swoim własnym, najlepiej pojętym interesie. Może to zrobić w październiku, może to zrobić w listopadzie czy grudniu. Im wcześniej tym lepiej. Ale jeśli ktoś będzie potrzebował jeszcze miesiąc czy dwa na refleksje, to trudno, pogodzimy się z tym.

Co z polskich postulatów zostało w Strategii KE? Co z nich zostało po negocjacjach Rady?

PS: W tej sprawie dobre zestawienie przygotowała Komisja Europejska. Przekazał je Komisarz Oettinger listem do Premiera Tuska. Komisja nie ukrywa skąd czerpie inspiracje. 90proc. polskiego planu jest już propozycją Komisji. Otwarta pozostała kwestia zwiększania siły przetargowej UE w negocjacjach z partnerami zewnętrznymi poprzez mechanizmy agregacji popytu i radykalnego zwiększenia przejrzystosci kontraktów gazowych zawartych przez podmioty prywatne. W tej sprawie została utworzona grupa robocza Polski i UE. Jako punkt wyjścia przyjmujemy rozwiązania stosowane na rynku uranu przez Agencję Dostaw Euratom. Mamy nadzieję, że w październiku grupa robocza skończy pracę. I jest jeszcze oczywiście kwestia uwzględnienia węgla w europejskiej polityce klimatycznej. Polityka klimatyczna, która nie eliminuje węgla z miksu energetycznego, tylko stymuluje do zastępowania starych bloków, blokami dużo bardziej sprawniejszymi o niższej emisyjnosci jest też częścią naszego planu.

Policzmy szable. Wiemy z MSZ, że postulaty Unii Energetycznej popierają Hiszpanie i Francuzi, kto jeszcze?

PS: Po pierwsze, przyjęcie nowych propozycji jest w interesie europejskim. Dlatego jestem spokojny, że instytucje europejskie będą naszym najważniejszym sojusznikiem. Nowy szef Komisji Europejskiej Juncker ze sprawy Unii Energetycznej uczynił jeden ze swoich priorytetów, nawet jeśli kładzie większy niż my nacisk na odnawialne źródła energii. W Radzie nie będzie łatwo.  Najbliżej nam jest oczywiście do Francji. Ale z większym lub mniejszym zaangażowaniem poparcie dla poszczególnych pomysłów możemy mieć od krajów bałtyckich po Półwysep Iberyjski.

Wraz z eskalacją konfliktu wokół Ukrainy coraz trudniej będzie argumentować, że zwiększenie siły przetargowej UE w negocjacjach z partnerami zewnętrznymi nie jest poważnym zadaniem dla Europy. Jednak dla pełnego powodzenia negocjacji kluczowe będzie takie skonstruowanie pakietu propozycji, żeby pojawiła się skłonność do poszukiwania kompromisu.

Na przykład: widzę korzyści dla swojego kraju wynikające ze zwiększenia finansowania interkonektorów, ale tego nie będzie, jeśli równocześnie nie zwiększy się przejrzystość rynku gazu.

Kto opowiada się stanowczo przeciw? Dlaczego?

PS: Nie miejmy złudzeń. Są tacy, którzy na obecnym kształcie rynku gazu w Europie zarabiają. Ale to nie są społeczeństwa czy nawet przemysłowi odbiorcy gazu. Brak transparentnych konraktów, brak połączeń międzysystemowych, niewystraczająca skuteczność we wdrażaniu prawa daje spore korzyści niewielu, a straty według ACER nawet do 30 mld € rocznie ponosi cała gospodarka europejska. Oczywiście najwięcej zarabiają zewnętrzni dostawcy, którzy stosują praktyki ograniczające konkurencję. Cała nadzieja w tym, że rządy tych państw, które dzisiaj kierują się głównie interesem firm handlujących gazem, dostrzegają szerszy obraz. I nad tym pracujemy.

Jakie jest stanowisko firm? PGNiG pomaga rządowi? Jak wygląda walka w Eurogas? Wiadomo, że np. Total opowiedział się stanowczo przeciwko wspólnym zakupom gazu.

PS: W ramach Eurogas, gdzie reprezentowane są spółki gazowe, ścierają się różne poglądy na propozycje wzmocnienia pozycji negocjacyjnej czy przejrzystości kontraktowej. I niech się ścierają. Ale źle by było gdyby to głos tej czy innej kompanii gazowej miał być decydujący w tej dyskusji. Bo to oznacza realne straty dla gospodarki, o czym mówiłem, ale też narażenie na szwank bezpieczeństwa energetycznego Europy. To co dzieje się na Ukrainie powinno pobudzić wyobraźnię polityków i skłonić do podejmowania decyzji nawet wbrew krótkookresowym interesom gospodarczym tego czy innego podmiotu gospodarczego.

Na czym polega logika cost efficiency?

PS: Ta logika na pewno nie może polegać na tym, że redukcje CO2 będą następowały głównie w mniej rozwiniętych państwach członkowskich. A takie głosy się pojawiają i to w krajach, które narzekają, że europejskie cele redukcyjne są zbyt niskie. Szczerze mówiąc nie potrafię zrozumieć jak można z jednej strony mówić, że europejskie cele redukcyjne są zbyt mało ambitne, a z drugiej strony bronić się przed redukcjami CO2 na swoim własnym podwórku. Trzeba być konsekwentnym. I myślę, że w procesie negocjacji taką spójność słów i czynów uda nam się zapewnić. Nie jest przy tym tajemnicą, że zdaniem Polski obecne cele redukcyjne są wystraczająco ambitne.

Czego możemy się spodziewać po RE w październiku? Jak przygotowuje się na nią Polska?

PS: Kiedy w 2007 r. decydowano o celach redukcji CO2 do 2020 r. w zasadzie pozostawiono wolną rękę UE w określeniu zasad podziału kosztów pomiędzy poszczególne państwa członkowskie. To były takie zakupy kota w worku. Tym razem, przede wszystkim dzięki Polsce, nastąpiło odwrócenie logiki tego procesu – najpierw ustalmy kto jest gotów do poniesienia jakich kosztów, ustalmy jak sie będziemy tymi kosztami dzielić. I dopiero wtedy będziemy mogli świadomie podjąć decyzję o tym jaki cel redukcji CO2 do 2030r. jest realny.

W październiku może więc dojść do porozumienia w sprawie celu redukcji CO2 do 2030. Ale pod warunkiem, że wszyscy będą wiedzieli co to oznacza dla ich gospodarki i zaakceptują koszty, które z takiego porozumienia mogą wynikać.

Czy argument zwolenników ambitnej polityki klimatycznej oparty na wyliczeniach oszczędności związanych z odchodzeniem od importu surowców na rzecz OZE jest do zbicia?

PS: Trzeba powiedzieć, że dzisiaj największy opór wobec nowych wiążących celów OZE stawiają kraje, które w 2007 i 2008 r. miały skłonność przyjmowania zobowiązań, których wypełnienie od samego początku było nierealne. Myśmy nigdy nie szarżowali, zawsze mierzyliśmy zamiary na siły. A dzisiaj mamy taki system wdrażania OZE, że jesteśmy spokojni co do wypełniania swoich zobowiązań. OZE oczywiście może prowadzić do ograniczenia importu surowców. Ale to nie wszędzie ma sens ekonomiczny. Cena energii musi być też przystępna. Nie bez powodu europejscy ojcowie założyciele zapisali więc w traktatach, że państwa członkowskie powinny mieć swobodę w kształtowaniu swojego mixu energetycznego.

Czy można uznać, że aktywność medialna polskiej dyplomacji w sprawie Unii Energetycznej zmalała?

PS: Pierwsze zadanie zostało już wykonane. Polskie propozycje zostały w większości uznane przez UE za podstawę polityki całej Unii. Do tego wsparcie opinii publicznej było niezbędne. Dzisiaj rzeczywiście prowadzimy głównie działania zakulisowe. I tak pewnie będzie przez najbliższe miesiące. Większej aktywności medialnej można oczekiwać przed RE, która będzie decydowała o konkretnych propozycjach unii energetycznej. Ale nie mogę obiecać, że to będzie w październiku.

Rozmawiał Wojciech Jakóbik