icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Świrski: Chaos w filmach i chaos w energetyce z górnictwem

KOMENTARZ

KOMENTARZ

prof. nzw. dr hab. inż. Konrad Świrski

Transition Technologies SA

Filmy są zwierciadłem życia. A często kluczem do dobrego filmu jest chwytliwy tytuł, więc na ogół szuka się słowa, które przyciągnie widzów przed ekrany. Dobrą nazwą jest… chaos – od razu wiemy, że będzie nie tylko wciągająco, ale i zaskakująco.

Najlepszym przykładem jest „Teoria Chaosu” z 2006 roku – tu detektyw Quentin Conners musi rozpocząć zadziwiającą grę z napadającym na bank i biorącym zakładników przestępcą (granym przez Wesley’a Snipesa). Krok po kroku okazuje się, że ani napad nie jest normalny, ani też relacje detektyw-przestępca zupełnie przypadkowe, a pod jednym dnem historii kryje się kolejne. Akcja w końcówce trochę traci ze swojej dynamiki, ale można to filmowi wybaczyć, bo główny, negatywny bohater ma na nazwisko Lorenz – tu ukłon w stronę prawdziwej, matematycznej teorii chaosu, którą w podstawach opracowywał amerykański matematyk i meteorolog (!) o tym samym nazwisku – Edward Lorenz. Ta matematyczna teoria chaosu wyszła właśnie z badań pogodowych i pokazuje, że zjawiska, które tylko nieznacznie różnią się warunkami początkowymi, w konsekwencji mogą wcale nie wyglądać proporcjonalnie i podobnie, wręcz przeciwnie podążają w zupełnie innych kierunkach. Stąd już jest tylko krok do wpadania we fraktale (dziwne atraktory) i atraktor Lorenza (przypominający motyla) i jak dotąd bezskuteczne próby naukowców, przewidywania przyszłości przez opanowanie matematycznej teorii chaosu. Filmowcom z kolei, przypadła ona do gustu ponownie w 2014 obrazem „Jack Ryan. Teoria chaosu”, który z chaosem miał wspólny tylko bardziej chaotyczny, a może z drugiej strony banalny scenariusz jak wszystko w ostatnich latach. Jak już jesteśmy przy filmach do końca to nie można zapomnieć o nieśmiertelnej „Akademii Policyjnej” z lat 80-tych i o szóstej części sagi – „Akademia Policyjna. Operacja Chaos”. Przynajmniej choć jedną z części cyklu widział każdy, szczególnie jak był dzieckiem, bo poziom dowcipu jest już w części pierwszej na poziomie rezolutnego 7-latka, a w następnych częściach obniża się liniowo. Tak też epizod „Operacja Chaos” jest perfekcyjnie adekwatny do tytułu – zgrane kotlety, najlepsze dowcipy na poziomie żenującego kabaretu żołnierskiego, a tak właściwie to już nikt – reżyser, scenarzysta, kamerzysta ani nawet sami aktorzy nie kontrolują sytuacji, no może poza producentem, który liczy resztki kasy.

Tak jak filmy są zwierciadłem życia to i życie też musi coś odbijać zwrotnie. W Polsce anno domini 2015 trwa nieprzerwana produkcja pod nazwą- „Restrukturyzacja górnictwa i zaangażowanie energetyki”. O tym jak miało to wyglądać, jak wygląda i jak będzie wyglądać pisałem już na blogu wielokrotnie, a w górnictwie dodatkowo odsyłam tutaj do Górnictwo 2.0 Karoliny Bacy-Pogorzelskiej. Trzeba przyznać jednak, że życie wyprzedza wszystkie prognozy i coraz bardziej upodabnia się do filmu. „Powstanie Nowej Kompanii Węglowej” planowane i obiecane podpisami na 30 września – nie ziściło się. Przynajmniej w oczach wszystkich ekspertów i samych górników (nikt Nowej KW nie zauważył), z kolei w oczach Ministerstwa i Rządu wygląda na to, że wszystkie zobowiązania zostały wypełnione. Jak królik z cylindra, coś czego jeszcze dzień temu miało nie być (konstrukcja z TF Silesia i wniesieniem akcji spółek skarbu państwa i problemem z notyfikacją Komisji Europejskiej) nagle jednak się zmaterializowało, co prawda nie w realu, ale w decyzji nadzwyczajnego posiedzenia Rady Ministrów (i dodatkiem hipotetycznych inwestycji energetycznych koncernów). Co prawda dalej nie wiadomo jak to ma wyglądać, jak działać, kiedy i z kim dokładnie… ale wystarczy na komunikat prasowy, że zostało odkreślone i tylko malkontenci wszystko krytykują. Dzisiaj, na dodatek „doserwowano” zmiany w drugim, największym energetycznym polskim championie, wymieniając całkowicie Zarząd, właściwie bez dokładnego komunikatu o co chodzi. To znaczy każdy wie o co chodzi, ale raczej należy się domyślać, że znowu sam komunikat Ministerstwa Skarbu będzie enigmatyczny i optymistyczny i że trzeba uwierzyć w nową światłą strategie. Oczywistym jest przecież fakt, że w dynamicznym, europejskim kraju średniej wielkości i coraz bardziej nowoczesnej gospodarce, Rząd i Ministerstwo zmiata w jeden dzień zarząd koncernu energetycznego (w tym charyzmatycznego Prezesa, który był energetykiem od lat i akurat znał się dobrze na biznesie), i na pewno jest to zgodne z europejskimi standardami i spotykane pewnie w Niemczech, gdzie można sobie wyobrazić taka samą sytację z RWE lub we Francji z Veolią czy EdF. Grupa niszowych ekspertów, komentatorzy i oczywiście typowi krytycy polityczni, będą wskazywać na to, że wszystkie działania z górnictwem i energetyką to desperacki plan na najbliższe 25 dni, a nie żadna strategia i tylko tak, aby można było wygłosić gładkie medialne komentarze, zmusić koncern do kupienia jednej z kopalni, a wszystkich innych do entuzjastycznego zaakceptowania planów nowej kampanii, a ewentualnie nic nie rozumiejących górników obsadzić w roli czarnego charakteru. Ale może… może też w tym jest jakiś naprawdę ukryty plan. I to coś na miarę pierwszego filmu, który wspomniałem na początku- „Teoria Chaosu”, jakaś precyzyjna układanka, ukryte plany w planach i drugie dno pokazujące się po pewnym czasie. Oraz oczywiście perfekcyjne wykorzystanie nieznacznej zmiany warunków początkowych by jak w matematyce Lorenza, nagle uzyskać wspaniałe rozwiązanie i tak jak zapowiadano – uratować górnictwo bez zwolnień pracowniczych, a dodatkowo zbudować nową, polską energetykę bez podwyżek cen energii dla konsumentów. Tylko dlaczego wszyscy mamy poczucie, że wszystko bardziej jednak przypomina „Akademię Policyjną. Operację Chaos”?

KOMENTARZ

KOMENTARZ

prof. nzw. dr hab. inż. Konrad Świrski

Transition Technologies SA

Filmy są zwierciadłem życia. A często kluczem do dobrego filmu jest chwytliwy tytuł, więc na ogół szuka się słowa, które przyciągnie widzów przed ekrany. Dobrą nazwą jest… chaos – od razu wiemy, że będzie nie tylko wciągająco, ale i zaskakująco.

Najlepszym przykładem jest „Teoria Chaosu” z 2006 roku – tu detektyw Quentin Conners musi rozpocząć zadziwiającą grę z napadającym na bank i biorącym zakładników przestępcą (granym przez Wesley’a Snipesa). Krok po kroku okazuje się, że ani napad nie jest normalny, ani też relacje detektyw-przestępca zupełnie przypadkowe, a pod jednym dnem historii kryje się kolejne. Akcja w końcówce trochę traci ze swojej dynamiki, ale można to filmowi wybaczyć, bo główny, negatywny bohater ma na nazwisko Lorenz – tu ukłon w stronę prawdziwej, matematycznej teorii chaosu, którą w podstawach opracowywał amerykański matematyk i meteorolog (!) o tym samym nazwisku – Edward Lorenz. Ta matematyczna teoria chaosu wyszła właśnie z badań pogodowych i pokazuje, że zjawiska, które tylko nieznacznie różnią się warunkami początkowymi, w konsekwencji mogą wcale nie wyglądać proporcjonalnie i podobnie, wręcz przeciwnie podążają w zupełnie innych kierunkach. Stąd już jest tylko krok do wpadania we fraktale (dziwne atraktory) i atraktor Lorenza (przypominający motyla) i jak dotąd bezskuteczne próby naukowców, przewidywania przyszłości przez opanowanie matematycznej teorii chaosu. Filmowcom z kolei, przypadła ona do gustu ponownie w 2014 obrazem „Jack Ryan. Teoria chaosu”, który z chaosem miał wspólny tylko bardziej chaotyczny, a może z drugiej strony banalny scenariusz jak wszystko w ostatnich latach. Jak już jesteśmy przy filmach do końca to nie można zapomnieć o nieśmiertelnej „Akademii Policyjnej” z lat 80-tych i o szóstej części sagi – „Akademia Policyjna. Operacja Chaos”. Przynajmniej choć jedną z części cyklu widział każdy, szczególnie jak był dzieckiem, bo poziom dowcipu jest już w części pierwszej na poziomie rezolutnego 7-latka, a w następnych częściach obniża się liniowo. Tak też epizod „Operacja Chaos” jest perfekcyjnie adekwatny do tytułu – zgrane kotlety, najlepsze dowcipy na poziomie żenującego kabaretu żołnierskiego, a tak właściwie to już nikt – reżyser, scenarzysta, kamerzysta ani nawet sami aktorzy nie kontrolują sytuacji, no może poza producentem, który liczy resztki kasy.

Tak jak filmy są zwierciadłem życia to i życie też musi coś odbijać zwrotnie. W Polsce anno domini 2015 trwa nieprzerwana produkcja pod nazwą- „Restrukturyzacja górnictwa i zaangażowanie energetyki”. O tym jak miało to wyglądać, jak wygląda i jak będzie wyglądać pisałem już na blogu wielokrotnie, a w górnictwie dodatkowo odsyłam tutaj do Górnictwo 2.0 Karoliny Bacy-Pogorzelskiej. Trzeba przyznać jednak, że życie wyprzedza wszystkie prognozy i coraz bardziej upodabnia się do filmu. „Powstanie Nowej Kompanii Węglowej” planowane i obiecane podpisami na 30 września – nie ziściło się. Przynajmniej w oczach wszystkich ekspertów i samych górników (nikt Nowej KW nie zauważył), z kolei w oczach Ministerstwa i Rządu wygląda na to, że wszystkie zobowiązania zostały wypełnione. Jak królik z cylindra, coś czego jeszcze dzień temu miało nie być (konstrukcja z TF Silesia i wniesieniem akcji spółek skarbu państwa i problemem z notyfikacją Komisji Europejskiej) nagle jednak się zmaterializowało, co prawda nie w realu, ale w decyzji nadzwyczajnego posiedzenia Rady Ministrów (i dodatkiem hipotetycznych inwestycji energetycznych koncernów). Co prawda dalej nie wiadomo jak to ma wyglądać, jak działać, kiedy i z kim dokładnie… ale wystarczy na komunikat prasowy, że zostało odkreślone i tylko malkontenci wszystko krytykują. Dzisiaj, na dodatek „doserwowano” zmiany w drugim, największym energetycznym polskim championie, wymieniając całkowicie Zarząd, właściwie bez dokładnego komunikatu o co chodzi. To znaczy każdy wie o co chodzi, ale raczej należy się domyślać, że znowu sam komunikat Ministerstwa Skarbu będzie enigmatyczny i optymistyczny i że trzeba uwierzyć w nową światłą strategie. Oczywistym jest przecież fakt, że w dynamicznym, europejskim kraju średniej wielkości i coraz bardziej nowoczesnej gospodarce, Rząd i Ministerstwo zmiata w jeden dzień zarząd koncernu energetycznego (w tym charyzmatycznego Prezesa, który był energetykiem od lat i akurat znał się dobrze na biznesie), i na pewno jest to zgodne z europejskimi standardami i spotykane pewnie w Niemczech, gdzie można sobie wyobrazić taka samą sytację z RWE lub we Francji z Veolią czy EdF. Grupa niszowych ekspertów, komentatorzy i oczywiście typowi krytycy polityczni, będą wskazywać na to, że wszystkie działania z górnictwem i energetyką to desperacki plan na najbliższe 25 dni, a nie żadna strategia i tylko tak, aby można było wygłosić gładkie medialne komentarze, zmusić koncern do kupienia jednej z kopalni, a wszystkich innych do entuzjastycznego zaakceptowania planów nowej kampanii, a ewentualnie nic nie rozumiejących górników obsadzić w roli czarnego charakteru. Ale może… może też w tym jest jakiś naprawdę ukryty plan. I to coś na miarę pierwszego filmu, który wspomniałem na początku- „Teoria Chaosu”, jakaś precyzyjna układanka, ukryte plany w planach i drugie dno pokazujące się po pewnym czasie. Oraz oczywiście perfekcyjne wykorzystanie nieznacznej zmiany warunków początkowych by jak w matematyce Lorenza, nagle uzyskać wspaniałe rozwiązanie i tak jak zapowiadano – uratować górnictwo bez zwolnień pracowniczych, a dodatkowo zbudować nową, polską energetykę bez podwyżek cen energii dla konsumentów. Tylko dlaczego wszyscy mamy poczucie, że wszystko bardziej jednak przypomina „Akademię Policyjną. Operację Chaos”?

Najnowsze artykuły