– Premier Donald Tusk zapowiedział projekt Tarcza Wschód, obejmujący stworzenie fortyfikacji przy wschodniej granicy Polski i północnej, graniczącej z Obwodem Królewieckim. Rząd planuje przeznaczyć na ten cel 10 miliardów złotych. Czy taki zabieg wzmocni bezpieczeństwo Polski? W końcu nie żyjemy w czasach wojny pozycyjnej – pisze Marcin Karwowski, redaktor BiznesAlert.pl.
- Tarcza Wschód to projekt obejmujący umocnienie wschodniej granicy Polski, oraz północnej z Obwodem Królewieckim. Na ten cel rząd przeznaczy 10 miliardów złotych.
- Jest to wspólna inicjatywa pięciu ministerstw. Spotyka się jednak z krytyką byłego ministra obrony narodowej, który twierdzi, że sam cel jest słuszny, ale Tarcza Wschód posłuży przedwyobryczemu PR.
- Zbudowanie umocnień zwiększy bezpieczeństwo Polski, ale czy nie odbędzie się kosztem modernizacji Sił Zbrojnych?
- Obecny rząd podkreśla, że agresja Rosji na kraje NATO jest realne. Tarcza Wschód może być czynami, które poprą słowa o przygotowaniu się na nią.
Co kryje się pod Tarczą?
Tarcza Wschód obejmuje wzmocnienie całej wschodniej granicy, czyli nie tylko z Białorusią, ale i Ukrainą. Tym samym zabezpieczy Polskę również na wypadek wygranej Rosji i upadku sąsiada. Jakkolwiek Zachód może (i powinien) podejmować się działań mających wspomóc obronę Ukrainy, tak musi być gotowy na różne scenariusze, również wygraną Kremla. Wzmocnienie granicy z Litwą, jest również bardzo rozsądne. Od dawna przesmyk suwalski jest wskazywany jako newralgiczny punkt w obronie NATO przed Rosją i jej sojusznikami. Umocnienie wspólnej granicy polsko-litewskiej jest w interesie obu krajów. Zresztą Polska z Litwą współpracuje w zakresie ochrony tego obszaru, czego przykładem są np. ćwiczenia Brave Griffin-24. W przypadku konfliktu zbrojnego z Rosją i Białorusią, to przesmyk suwalski oddziela drugie z tych państw od Obwodu Królewieckiego, z którym polska granica również ma być umocniona, co wzmocni bezpieczeństwo kraju. W zakładanej sytuacji, izolacja Królewca, zarówno od strony morskiej, jak i lądowej, będzie kluczowa. Podobnie jak dla agresora ważne będzie jej przełamanie. O potencjalnym konflikcie rosyjskiej Floty Bałtyckiej z marynarką NATO mówił doktor Łukasz Wyszyński, z Akademii Marynarki Wojennej, w rozmowie z BiznesAlert.pl.
Jednak co kryje się pod hasłem „umocnienie” granicy? Cezary Tomczyk, wiceminister obrony narodowej, doprecyzował zapowiedzi rządu w rozmowie z Polską Agencją Prasową. W ramach budowy pasa umocnień rząd ma zamiar wykorzystać przeszkody terenowe, fortyfikacje i bunkry. W przypadku konieczności odbędzie się również zalesienie terenu.
Projekt ponadresortowy, ale czy ponadpartyjny?
Minister Tomczyk zdradził również, że Tarcza Wschód jest projektem, w którym bierze udział pięć minister: obrony narodowej, infrastruktury, klimatu i środowiska, aktywów państwowych oraz spraw wewnętrznych i administracji. Rząd planuje powołać specjalny zespół złożonych z przedstawicieli wymienionych resortów.
Projekty dotyczące bezpieczeństwa, podobnie jak energetyki, powinny być rozpatrywane w charakterze ponadpartyjnym. To nie są inwestycje, które można zakończyć w jedną kadencję. Z porozumieniami tego typu polska scena polityczna ma jednak pewien problem. Jak będzie tym razem?
Po wystąpieniu premiera Tuska i ogłoszeniu Tarczy Wschód, do sprawy odniósł się Mariusz Błaszczak, były minister obrony narodowej w rządzie Mateusza Morawieckiego.
– Ogłoszona z pompą „Tarcza Wschód” Tuska to plan, który opracowaliśmy i zaczęliśmy wdrażać jeszcze w ministerstwie obrony narodowej. Ten pakiet działań jest potrzebny, by wzmocnić bezpieczeństwo na granicy, które zapewnia przede wszystkim bariera wybudowana w czasach rządów PiS oraz żołnierze i funkcjonariusze skierowani w tamten region również w czasach, gdy rządziliśmy – napisał we wpisie na X.
W dalszej części odnosi się do wiarygodności obecnego premiera, oceniając, że ta nie istnieje. Według byłego ministra projekt Tarcza Wschód ma na celu podbicie notowań koalicji rządzej przed wyborami do Parlamentu Europejskiego i po nich zostanie porzucony. Niestety, ale taka narracja czyni realną przepychankę czyj ten projekt jest i która partia w przeszłości co zrobiła (lub co zrobi w przyszłości). Szum tego typu, zamiast merytorycznej dyskusji nie wróży dobrze projektowi, tempu jego wdrażania oraz ponadpartyjności.
Bardziej wyważenie wypowiedział się prezez Prawa i Sprawiedliwości, Jarosław Kaczyński. Przekazał, że PiS traktuje sprawy obrony jako ponadpartyjne, podkreślił, że projekt umocnienia granicy powstał za rządów jego partii, ale nawet gdyby tak nie było Prawo i Sprawiedliwość by go poparło. Pozostaje mieć nadzieję, że to nie tylko deklaracje i faktycznie opozycja będzie współpracować z rządem przy Tarczy Wschód.
Czym będzie Tarcza Wschód?
Tak naprawdę brak jeszcze konkretnych deklaracji. Osoby, które jednak wyobrażają ją sobie jako Linię Maginota czy Mur Hadriana mogą się mylić. Współczesnemu konfliktowi daleko do wojen pozycyjnych z okresu pierwszej wojny światowej. Z drugiej strony era umocnień i fortyfikacji nie odeszła do lamusa. Zapory przeciwczołgowe, pola minowe, okopy czy bunkry ciągle są używane. Widać w przypadku konfliktu na Ukrainie, gdzie Rosjanie ponoszą poważne straty szturmując umocnione ukraińskie pozycje (a ukraińska kontrofensywa miała problem z rosyjskimi umocnieniami). Siły pancerne również powinny działać w oparciu o system umocnień, a nie być wykorzystywane w roli mobilnych bunkrów. Skutki takiego podejścia pokazały Abramsy na Ukrainie.
Umacnianie granic, mając wrogiego sąsiada (a wbrew retoryce prokremlowskich komentatorów, Rosja jest wroga i Polsce i NATO), nie jest niczym nowym. Przykładem jest tu Korea Południowa, która stworzyła strefę buforową, czy kraje bałtyckie tworzące wspólne umocnienia na granicy z Rosją. Zresztą według słów ministra Tomczyka Polska ma zamiar czerpać z doświadczeń wspomnianych krajów.
Tarcza Wschód ma wzmocnić bezpieczeństwo Polski w ramach otwartego konfliktu. Znajdzie jednak zastosowanie w czasie pokoju. Uszczelnienie granicy utrudni nielegalną migrację oraz przedostatnie się na teren Polski grup dywersyjnych.
Pojawia się jednak jedno pytanie. Czy Polskę stać na wydanie dziesięciu miliardów na wzmocnienie granic? Przemysł zbrojeniowy Europy (w tym Polski) podnosi się po latach zaniedbania i niedofinansowania. Widać wyraźne braki m.in. w zakresie produkcji amunicji. Kontrakty na dostawy sprzętu zawarte przez poprzedni rząd są w trakcie realizowania. Według słów obecnego ministra obrony narodowej, będą kontynuowane, o ile rząd nie znajdzie w nich nieprawidłowości. Budżet jednak nie jest z gumy.
Czy Tarcza Wschód odbędzie się kosztem modernizacji Sił Zbrojnych? Na to pytanie odpowiada Jarosław Wolski, prowadzący kanał na youtubie Wolski o Wojnie i analityk obronności.
– Wszystko zależy od tego, skąd będą pochodzić te środki finansowe. Jeżeli będą pochodzić z bieżących wydatków MONu, to będą ze szkodą dla sił zbrojnych. Natomiast jeżeli będą pochodzić z zewnętrznych źródeł finansowania poza ministerstwa obrony narodowej, albo spoza funduszu wsparcia sił zbrojnych, to wtedy się przysłużą i nie będą obciążeniem dla resortu – odpowiada Wolski.
Innym ważnym pytaniem jest to jakie będzie nasycenie umocnieniami granicy? Równomierne? Skupi się na punktach newralgicznych jak przesmysk suwalski? Tych jest całkiem sporo, granica lądowa z Rosją 209 kilometrów, z Białorusią 418 kilometrów, a polsko-ukraińska granica mierzy 535 kilometrów.
Wyzwaniem przed jakim będzie stał rząd, to kwestia mieszkańców. Przez środek umocnień nie może przebiegać wieś. Stąd, aby dobrze wykonać Tarczę Wschód konieczna będzie relokacja mieszkańców i wypłacenie rekompensat. Czy uwzględniono to w budżecie? I czy 10 miliardów wystarczy na wzmocnienie granicy?
– Trzeba pamiętać o tym, że nie mówimy o tworzeniu jakiejś Linii Maginota czy Muru Wschodniego. Tarczę Wschód rozumiem jako inżynieryjne przygotowanie terenu. Stworzenie sieci zapór, kanalizowaniu terenu czy przygotowaniu stanowisk ogniowych np. dla czołgów. Głównym kosztem tych działań będzie wykup gruntu i rekompensaty dla ich właścicieli. Raczej nie chodzi o stworzenie sieci bunkrów i schronów. Czas pokaże, na ile sam projekt jest powodowany troską o bezpieczeństwo państwa, a na ile kampanią przedwyborczą – odpowiada Jarosław Wolski na pytanie redakcji.
Nowa retoryka, nowy rząd, ale czy nowe rozwiązania?
Władysław Kosiniak-Kamysz jako minister obrony narodowej kładzie większy nacisk na problemy dotykające bezpośrednio żołnierza. Wymianę wyposażenia (czasem parokrotnie starszego od użytkownika) czyli akcję Szpej, czy właśnie ufortyfikowanie granicy. Są to ważne kwestie, ale pozostaje mieć nadzieję, że nie będą one przeprowadzane kosztem np. dostaw czołgów i haubic z Korei. Zarówno minister, jak i premier Tusk, w swojej retoryce mówią wprost, że wojna z Rosją jest realnym zagrożeniem. Nie bliżej nieokreślona pogróżka ze wschodu, a wojna. Oswajają z tym słowem społeczeństwo, i bardzo dobrze. Przygotowanie się, czy to w celu odstraszenia, czy odparcia agresji, wymaga nakładów finansowych. Społeczeństwo powinno wiedzieć, dlaczego rząd wydaje 10 miliardów na fortyfikacje granicy, a nie na przykład dofinansowania obiadów w szkołach. Po to by dzieci mogły spokojnie uczyć się bez gwiżdżących nad dachami szkoły pocisków. Bezpieczne społeczeństwo, to takie, które zna zagrożenia i postrzega je prawidłowo. Jednocześnie rząd unika mówienia, że wojna będzie dzisiaj, jutro czy pojutrze, ale zaznacza, że może to być w miarę niedaleka przyszłość. Projekty takie jak Tarcza Wschód zwiększają bezpieczeństwo. Czy Polska potrzebuje fortyfikacji? Tak. Mimo, że wojna pozycyjna odeszła do lamusa, to rolę dobrze wykonanych fortyfikacji pokazuje konflikt na Ukrainie. Lepiej przygotować je wcześniej niż w przypadku konfliktu dzielić siły i środki. Wschodnia granica to nie tylko granica zewnętrzna Polski, ale również Unii Europejskiej i NATO, co daje nadzieję na współprace w jej umocnieniu. Dodatkowo Polska i kraje bałtyckie są najbardziej prawdopodobnym pierwszym kierunkiem działań potencjalnej rosyjskiej agresji.
Czy Rzeczpospolita dostanie dobrze wykonany system umocnień, czy tak jak sugeruje były minister obrony narodowej, projekt ulegnie zapomnieniu? Mam nadzieję, że w tej kwestii się myli. A za słowami i deklaracjami premiera Tuska, pójdą czyny.