Unia Europejska negocjuje specjalną umowę handlową z krajami Mercosur – Brazylią, Argentyną, Urugwajem i Paragwajem. Długie lata ciężkich rozmów mogą jednak spełznąć na niczym, ponieważ okazuje się, że nie wzięto w nich pod uwagę kwestii klimatu i środowiska. Jako że wszyscy mają w pamięci klęski poprzednich umów handlowych, a przede wszystkim katastrofalne pożary w Amazonii i bierność władz lokalnych, pod wpływem opinii publicznej Bruksela może porzucić ten układ – pisze Michał Perzyński, redaktor BiznesAlert.pl.
Umowa UE-Mercosur
Zgodnie z ujawnioną kopią tekstu negocjacyjnego opublikowanego przez Greenpeace, w umowie handlowej między Europą a Ameryką Południową nie ma podlegających sankcjom klauzul zobowiązujących UE i kraje Mercosur do poszanowania klimatu lub ochrony środowiska. Jest to szczególnie niepokojące, zwłaszcza w świetle doniesień o wycince puszczy amazońskiej. Organizacje ekologiczne ostrzegają, że umowa ta przyspieszyłaby zniszczenie tego regionu, przyczyniając się do degradacji środowiska i kryzysu klimatycznego.
Tekst porozumienia zawiera nazwę porozumienia klimatycznego z Paryża, wzywając do jego szybkiego wdrożenia, ale nie ma wiążących zobowiązań do jego poparcia ani konsekwencji, jeśli strony nie będą go wdrażać. Umowa z Mersocur w dużym stopniu dotyczy też surowców energetycznych. Aby dalej rozwijać infrastrukturę w sektorach paliw kopalnych i wydobywczym, UE naciskała na rozszerzenie liberalizacji lokalnego sektora energetycznego i surowcowego w zakresie inwestycji i usług, w tym kontynuowanie projektów wydobywczych, takich jak wiercenia głębinowych złóż ropy naftowej w Brazylii lub inwestycje w eksploatację złóż gazu łupkowego w Argentynie.
Niemieccy Zieloni nie chcą, by Berlin wspierał energetykę jądrową w Brazylii
Obawy Europy
W Europie jednak wyraźnie narastają obawy co do możliwego wpływu umowy handlowej na klimat. Francja jest jej przeciwna w jej obecnej formie z powodu „poważnych” obaw związanych z wylesianiem. Paryż ma zgłosić trzy warunki, by kontynuować negocjacje, w tym przede wszystkim poszanowanie celów porozumienia paryskiego w sprawie walki ze zmianami klimatu. Premier Francji Jean Castex powoływał się na raport, który jest niezwykle krytyczny wobec umowy, opisując ją jako „straconą szansę dla UE na wykorzystanie jej siły negocjacyjnej do uzyskania solidnych gwarancji” w kwestiach środowiskowych.
Jednak Francja nie jest jedynym krajem krytycznie nastawionym do umowy. Niemiecka kanclerz Angela Merkel również wyraziła w tej sprawie „poważne wątpliwości”, także ze względu na stan puszczy amazońskiej. Niemiecka minister środowiska Svenja Schulze zaznaczyła, że jedną ze słabości porozumienia jest to, że naruszenia zasad ochrony środowiska nie podlegają tak surowym sankcjom, jak naruszenia zasad handlu. Parlamenty Austrii, Holandii i belgijskiego regionu Walonii podobnie wyraziły sprzeciw wobec umowy w jej obecnej formie. Irlandzki tánaiste (odpowiednik wicepremiera) i minister przedsiębiorczości, handlu i zatrudnienia Leo Varadkar odnotował w zeszłym miesiącu rosnący sceptycyzm wśród rządów i ministrów handlu „co do tego, czy możemy zatwierdzić, ratyfikować i wdrożyć porozumienie z Mercosur, skoro Brazylia nie wypełnia swoich zobowiązań wynikających z porozumienia paryskiego”. Podobne głosy płyną również z Hiszpanii, Czech, Szwecji, Łotwy i Portugalii.
Przed rozpoczęciem ostatecznego procesu zatwierdzania język prawny tego tekstu musi zostać poprawiony i przetłumaczony na wszystkie języki UE. Komisja Europejska musi następnie przedstawić wniosek do decyzji Rady Europejskiej w sprawie podpisania umowy. Można to zrobić na posiedzeniu Rady do Spraw Zagranicznych na początku listopada. Ponieważ umowa handlowa jest częścią „Układu o stowarzyszeniu”, będzie wymagała jednomyślnego zatwierdzenia przez Radę, zanim będzie mogła zostać zatwierdzona przez Parlament Europejski. Wydaje się jednak coraz bardziej wątpliwe, że tak się wydarzy.
Wyciek ropy może zniszczyć morski park narodowy w Brazylii, a być może też prezydenta Bolsonaro
Co dalej?
Warto poszukać odpowiedzi na pytanie o to, dlaczego tak wiele państw członkowskich zakwestionowało efekty długich i żmudnych rozmów o liberalizacji handlu między Europą a Ameryką Południową. O ile europejskie stolice mówią o ogólnych założeniach polityki klimatycznej, to w powszechną pamięć zapadła postawa prezydenta Brazylii Jaira Bolsonaro, znanego z pogardliwego stosunku do środowiska i praw człowieka. Wydaje się, że Bolsonaro jest gotowy do wycofania się z porozumienia paryskiego, co stanowiłoby poważny argument dla UE, by porzucić umowę. Dla UE była to też okazja, by potwierdzić swoją wiarygodność w obranej przez siebie polityce mającej na względzie ochronę środowiska. Eksperci twierdzą, że istotnym błędem w negocjacjach ze strony Unii Europejskiej było to, że nie udało się przeforsować dodatkowych warunków, mających na celu na przykład ochronę praw do ziemi, społeczności tubylczych, obrońców praw człowieka i środowiska, a zamiast tego Bruksela wolała się skupić na wydobyciu paliw kopalnych – krytycy nazywają takie podejście wręcz kolonialnym.
Wydaje się jednak, że w tym polu mógł zadziałać również czynnik osobisty. Prezydent Francji Emmanuel Macron był głównym krytykiem prezydenta Brazylii Jaira Bolsonaro, sceptyka zmian klimatycznych, który zniósł ograniczenia w eksploatacji ogromnych bogactw Amazonii. Bolsonaro odpowiedział, oskarżając Macrona o traktowanie Brazylii jak „kolonię lub ziemię niczyją”. Spór między politykami zaostrzył także komentarz pod adresem pierwszej damy Francji zamieszczony w mediach społecznościowych. Jeden z internautów umieścił na Facebooku zdjęcie 66-letniej Brigitte Macron i 37-letniej Michelle Bolsonaro pod którym zamieścił komentarz: Teraz rozumiecie, dlaczego Macron prześladuje Bolsonaro? – Nie upokarzaj gościa – odpowiedział prezydent Brazylii. Zapytany o incydent na konferencji prasowej w Biarritz, Macron powiedział, że komentarz były „wyjątkowo bez szacunku” dla jego żony. – To smutne, przede wszystkim dla niego i dla Brazylijczyków. Brazylijki prawdopodobnie wstydzą się swojego prezydenta. Ponieważ darzę szacunkiem mieszkańców Brazylii, mam nadzieję, że wkrótce będą mieli prezydenta, który poradzi sobie z tym zadaniem – dodał prezydent Francji. Brigitte Macron skwitowała sprawę jedynie krótkim „Muito obrigado” (po portugalsku „dziękuję bardzo”) skierowanym do osób w Brazylii, które wyraziły dla niej poparcie.
Wygląda więc na to, że we współczesnych sporach międzynarodowych decydujące mogą być nie tylko czynniki polityczne, ale też kwestia szacunku dla kobiet.