W obawie o bezpieczeństwo szwedzkie porty odmówiły współpracy z rosyjskim Gazpromem przy budowie kontrowersyjnego gazociągu Nord Stream 2. Finowie traktują tę inwestycję jako projekt komercyjny. Dania czeka zaś na stanowisko Brukseli.
Wstęp
Nord Stream 2 to gazociąg liczący 2500 km, który ma przebiegać po tożsamej trasie do gazociągu Nord Stream 1, który został ukończony w 2011 roku. Nowy ma podwoić możliwość przesyłu gazu z Rosji Korytarzem Północnym do 110 mld m3.
Gazprom musi uzyskać zgodę na poprowadzenie gazociągu przez wyłączne strefy ekonomiczne oraz morze terytorialne poszczególnych krajów. Zawarł już porozumienia na wykorzystanie fińskich portów Haminakotka, Hanko oraz niemieckiego – Mukran. Rosjanie zabezpieczyli więc obsługę inwestycji na jej dwóch krańcach. Problemem jest jednak zapewnienie obsługi logistycznej na samej trasie przyszłego gazociągu.
Nord Stream 2 AG liczyło na zawarcie takich samych umów ze szwedzkimi portami. Władze regionów, w których znajdują się porty na planowanej trasie, mimo wstępnego zainteresowania, pod wpływem rządu w Sztokholmie zadeklarowały, że ze względów bezpieczeństwa odmówią dzierżawy infrastruktury portowej. Alternatywą może być duński port Rønne na wyspie Bornholm.
Finlandia: Nord Stream 2 to projekt komercyjny
Fiński rząd na czele z Juhą Sipilą traktuje projekt Nord Stream 2 jako inwestycję komercyjną bez wpływu na politykę i bezpieczeństwo. Gazociąg będzie przechodził przez fińską strefę ekonomiczną. Zgodnie z prawem międzynarodowym Finlandia ma prawo wypowiedzieć się w kwestii środowiskowej na mocy Konwencji ONZ o prawie morza. Finowie podkreślają jednak, że ich zdaniem projekt nie rodzi znaczących konsekwencji dla środowiska, co potwierdza gazociąg Nord Stream 1. Konsorcjum Nord Stream 2 AG nie złożyło jeszcze do rządu w Helsinkach wniosku o zgodę na realizację swojego projektu. Warto przypomnieć, że za pośrednictwem tej infrastruktury do Finlandii nie trafiłby w przyszłości gaz. – Helsinki uznają swój udział w projekcie w charakterze „państwa tranzytowego” – pisały jesienią 2016 roku fińskie media.
Podczas grudniowego spotkania z premierem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem premier Finlandii Juha Sipilä podkreślił, że jego kraj ocenia projekt Nord Stream 2 jako komercyjny, a decyzje Helsinek w tej kwestii będą podejmowane „w odpowiednim czasie w oparciu o własne prawo jak i normy międzynarodowe”. – Dla Finlandii najważniejsza jest dokładna ocena i wyjaśnienie możliwych skutków tego przedsięwzięcia dla środowiska – zaznaczył wówczas Fin.
Jednocześnie jednak Finlandia czeka na ocenę projektu pod kątem zgodności z trzecim pakietem energetycznym. Rząd w Helsinkach podkreśla także, że na gruncie prawa międzynarodowego nie ma możliwości zablokowania tej inwestycji.
Helsinki mają z Rosją długą, sięgającą 40 lat współpracę w sektorze gazowym. Pierwsza umowa z ówczesnym ZSRS została podpisana w 1971 roku, a gaz popłynął w kierunku Finlandii trzy lata później. Przez ten okres Finowie nie odnotowali problemów przy zakupie rosyjskiego surowca, dlatego też Nord Stream 2 uchodzi za projekt czysto biznesowy.
W 2015 roku Finowie zakupili od Rosji 2,76 mld m3 surowca. Co więcej, Gazprom był jednym z udziałowców firmy Neste do końca lat 90., kiedy firma po połączeniu z Imatran Voima zmieniła nazwę na Fortum. W 1994 roku współpraca doprowadziła do powstania spółki Gasum, w której Gazprom miał 25 proc. udziałów. Fiński rząd ostatecznie odkupił udziały w firmie zajmującej się przesyłem gazu. Kontrakt na dostawy gazu do Finlandii obowiązuje do 31 grudnia 2031 r.
Dyskusja nad projektem Nord Stream 2 sporadycznie była komentowana przez polityków. We wrześniu 2016 roku czterech posłów skierowało do rządu w Helsinkach pisemne pytanie w sprawie stanowiska na temat projektu Nord Stream 2 oraz jego wpływu na politykę bezpieczeństwa Finlandii. Elina Lepomäki z partii Narodowa Koalicja, Anders Adlercreutz ze Szwedzkiej Partii Ludowej Finlandii, Mikko Kärnä z Fińskiej Partii Centrum oraz Antero Vartia z Partii Zielonych wezwali wówczas Finlandię do przedstawienia stanowiska na temat kontrowersyjnego projektu. Mimo tego apelu Helsinki potrzymały stonowaną opinię wobec Nord Stream 2.
Finlandia umywa ręce
W odpowiedzi na interpelację poselską premier Finlandii powiedział, że Nord Stream 2 to wspólny projekt biznesowy między rosyjskim Gazpromem a pięcioma europejskimi firmami energetycznymi. Zaznaczył, że Nord Stream 2 jest kontynuacją gazociągu Nord Stream 1, który rozpoczął pracę na przełomie 2011 i 2012 r.
Zgodnie z planami Nord Stream 2 AG nowe nitki gazociągu będą prowadzone wzdłuż gazociągu Nord Stream 1 przez fińską strefę ekonomiczną, ale nie przez wody terytorialne. W przypadku strefy ekonomicznej państwo ma znacznie mniejsze możliwości działania niż na wodach terytorialnych.
Prawa i obowiązki związane z korzystaniem z wyłącznej strefy ekonomicznej są określone w Konwencji Narodów Zjednoczonych o prawie morza oraz w ustawie o fińskiej strefie ekonomicznej. Na obszarze własnej strefy ekonomicznej państwo nadbrzeżne ma wyłączne prawo do prowadzenia poszukiwań i eksploatacji, ochrony i zarządzania żywymi i nieożywionymi zasobami naturalnymi, jak również do gospodarczego wykorzystania, badania i eksploatacji strefy.
Premier Finlandii przyznał jednak, że niektóre państwa członkowskie są krytycznie nastawione do projektu ze względu na traktowanie go jako elementu naruszającego cele unii energetycznej UE, zmierzającej do zmniejszenia uzależnienia od rosyjskiego gazu. Kraje te podkreślają także, że ta infrastruktura osłabi wspólną politykę UE wobec Rosji.
Mimo to premier zaznaczył, że pozostałe państwa członkowskie, w tym Finlandia, utrzymują neutralne stanowisko, co oznacza, że projekt jest postrzegany jako przedsięwzięcie biznesowe, które może zostać zrealizowane, jeżeli spełni wymogi prawa UE, prawa międzynarodowego i krajowego ustawodawstwa.
Jego zdaniem przedsięwzięcie to nie ma wpływu na bezpieczeństwo energetyczne w Finlandii, a według obecnej oceny nie ma również bezpośredniego wpływu na inne kwestie bezpieczeństwa w Finlandii. W przypadku tego kraju skandynawskiego najważniejszymi kryteriami oceny projektu jest ocena oddziaływania na środowisko. Fiński premier przyznał także, że obawy krytyków Nord Stream 2 są zrozumiałe.
Zaznaczył, że istnieje również geopolityczny wymiar dużych projektów energetycznych w Rosji i innych krajach. Jego zdaniem obawy te muszą być jednak przedstawiane w inny sposób niż tylko poprzez blokowanie projektów energetycznych, chyba że prawodawstwo daje ku temu powody. W odniesieniu do działań, które odbywają się w wyłącznej strefie ekonomicznej Finlandii, poczynania rządu będą dotyczyć realizacji przepisów Konwencji Narodów Zjednoczonych o prawie morza.
Konsorcjum Nord Stream 2 w pierwszym kwartale 2017 roku chce złożyć wniosek do rządu w Helsinkach o zgodę na realizację projektu przez należącą do Finlandii wyłączną strefę ekonomiczną. Mimo to Gazprom, który jest jedynym udziałowcem Nord Stream 2 AG, już w 2016 roku zawarł umowy z fińskimi portami na świadczenie usług logistycznych na potrzeby realizacji tej inwestycji. W sierpniu 2016 r. spółka Nord Stream 2 AG oraz Wasco Coatings Europe(spółka odpowiedzialna za wykonanie betonowych powłok do rur) uzgodniły lokalizację centrów logistycznych, które zostaną wykorzystane do realizacji projektu budowy gazociągu Nord Stream 2.
Do realizacji tego celu mają służyć dwa porty w Finlandii – HaminaKotka i Koverhar w Hanko. Port HaminaKotka będzie wykorzystywany do przechowywania rur, natomiast port Koverhar do magazynowania materiałów służących ich pokryciu. Pierwsza partia 300 rur, które mają być poddane obetonowaniu, dotarła do fińskiego portu Kotka pod koniec września 2016 roku. Firma Wasco, która będzie zajmować się tym zleceniem, chce zatrudniać w fińskim porcie dodatkowe 300 osób. Fińskie media zaznaczają, że prace przygotowawcze do realizacji tej inwestycji już się rozpoczynają, mimo że procedura wydania zezwolenia na budowę instalacji jeszcze nie została uruchomiona.
Dania może utrudnić budowę Nord Stream 2
Danią rządzi od 2015 roku mniejszościowy, konserwatywny rząd pod przywództwem Partii Liberalnej. Spośród krajów skandynawskich Dania zasługuje na szczególne zainteresowanie, biorąc pod uwagę fakt, że przez morze terytorialne tego jednego państwa, spośród trzech krajów regionu, będzie przebiegać Nord Stream 2. Dlatego też zakres działań wobec konsorcjum jest większy aniżeli Szwecji czy Finlandii.
Na podstawie Konwencji o prawie morza Dania może nie wyrazić zgody na budowę gazociągu. Nord Stream 2 ma przechodzić w pobliżu wyspy Bornholm na terenie morza terytorialnego Danii. Daje to Kopenhadze możliwość swobodnego decydowania o tym, co na ich terytorium może powstać, a co budzi zastrzeżenia. Odmowa Danii może skomplikować logistykę i zmusić do szukania alternatywnego rozwiązania w postaci wytyczenia na nowo szlaku dostaw w wyłącznej strefie ekonomicznej Danii bądź Szwecji.
Znalezienie alternatywnej trasy przebiegu Nord Stream 2 byłoby trudne ze względu na intensywny ruch morski w tym regionie Bałtyku, u wyjścia z Cieśnin Duńskich. Ze względu na negatywne stanowisko Polski pociągnięcie gazociągu przez polską strefę ekonomiczną jest nierealne. Odmowna decyzja Danii nie przekreśliłaby szans na realizację Nord Stream 2, ale wydłużyłaby ją poprzez utrudnienia logistyczne, co przełożyłoby się na zwiększenie i tak już znaczących kosztów inwestycji.
Dania obawia się o bezpieczeństwo
Debata polityczna w Danii na temat Nord Stream 2 dotyczy aspektów bezpieczeństwa militarnego, energetycznego i środowiskowego. Nabrała ona przyspieszenia po apelu z lipca 2016 r. ministra spraw zagranicznych RP Witolda Waszczykowskiego, wspartego przez dyplomację litewską i estońską, dotyczącego zablokowania gazociągu Nord Stream 2 przez Danię, która musi wyrazić zgodę na położenie odcinka na jej wodach terytorialnych w pobliżu Bornholmu. Zdaniem polskiego ministra zgoda Kopenhagi na realizację projektu byłaby szkodliwa dla sojuszników w Europie Wschodniej i krajów bałtyckich zarówno w zakresie polityki bezpieczeństwa, energetycznej, jak i solidarności między krajami europejskimi.
Rządząca Partia Ludowa (Venstre) przekonywała wówczas, że Nord Stream 2 to sprawa polityczna, a Dania świadoma jest działań Rosji w Europie Środkowo-Wschodniej. Rzecznik rządzącej partii liberalnej Michael Aastrup Jensen zaznaczył, że Dania „chce stanąć po właściwej stronie”. Podkreśla on jednak, że nie tylko od Danii będzie zależeć przyszłość Nord Stream 2. Jest ona zobowiązana do udzielenia odpowiedzi na złożone wnioski dotyczące aspektów środowiskowych i prawnych.
Jego zdaniem konieczne są działania na poziomie europejskim i w tych kwestiach musi być poparcie Komisji Europejskiej, która ma przygotować ocenę tego projektu i jego wpływ na bezpieczeństwo UE i przyszłość Unii Energetycznej.
Część opozycji parlamentarnej w Danii zaapelowała do rządu w Kopenhadze o stanowczą postawę wobec rosyjskiego projektu. Członek Duńskiej Partii Socjalliberalnej (Det Radikale Venstre), były szef dyplomacji Danii Martin Lidegaard zaapelował do obecnego rządu w Kopenhadze o stworzenie skandynawskiego porozumienia w sprawie przyszłości Nord Stream 2. Jego zdaniem jest wiele wątpliwości, które skłaniają do dużej ostrożności przy ocenie tego projektu, zwłaszcza biorąc pod uwagę działania Rosji, które nie sprzyjają bezpieczeństwu Europy.
W opinii Lidegaarda premier Lars Løkke Rasmussen powinien zabiegać o sojusz ze Szwecją i Finlandią i powiedzieć wyraźne „nie” dla rosyjskiego projektu energetycznego. Kwestia ta musi być jednak jego zdaniem rozstrzygnięta przez Unię Europejską. Uważa on, że jeśli Dania nie zajmie stanowiska, znajdzie się w trudnej pozycji pomiędzy Europą Środkowo-Wschodnią, która jest przeciwna projektowi, a Niemcami, które liczą na realizację Nord Stream 2. Jeśli uda się Danii stworzyć skandynawski sojusz, to wówczas, jak przekonuje Duńczyk, racje państw regionu będą lepiej dostrzegane w Komisji Europejskiej; to będzie zasadnicza różnica. Przypomniał on jednocześnie, że w tym samym czasie kiedy projektowany jest Nord Stream 2, Rosja wydaje miliardy na zbrojenia.
Dania: Tylko decyzja polityczna zablokuje Nord Stream 2
Podczas Rady Europejskiej 21 października ub.r. dyskutowano m.in. o gazociągu Nord Stream 2. Sceptycznie o tej inwestycji wypowiadał się także duński premier Lars Løkke Rasmussen, który zaznaczył, że potrzebne jest jednoznaczne stanowisko Komisji Europejskiej, inaczej projekt będzie oceniany tylko z perspektywy prawa, a więc w oparciu o Konwencję o prawie morza oraz prawo środowiskowe. Jego zdaniem Komisja powinna rozważyć, jak projekt Nord Stream 2 koresponduje z prawem energetycznym i konkurencji UE oraz z unijnymi projektami, takimi jak Unia Energetyczna.
Sprawa musi być, jak wówczas przekonywał, omówiona na szczeblu europejskim. Alternatywą ma być podejmowanie decyzji przez dany kraj w oparciu o krajowe przepisy, w tym ochrony środowiska. Jak pisał wówczas duński dziennik Berlingske, Rasmussen sygnalizował w ten sposób, że budowę gazociągu może powstrzymać tylko decyzja Rady Europejskiej. Przedstawicielka Nord Stream 2 AG na Danię, Markela Dedopoulos podkreśla jednak, że wniosek, który będzie złożony na początku 2017 roku, będzie zgodny z prawem krajowym i europejskim, a także z normami umów międzynarodowych.
Konieczność dostosowania projektu nowego gazociągu z Rosji przez Morze Bałtyckie do prawnego reżimu unijnego i międzynarodowego podkreślał w październiku ub.r. ówczesny minister spraw zagranicznych Danii Kristian Jensen. Jego zdaniem Kopenhaga nie może zablokować budowy gazociągu Nord Stream 2. Naruszone byłyby w ten sposób konwencje międzynarodowe, których należy przestrzegać. Jego zdaniem decyzję o przyszłości tego projektu powinna podjąć Rada Europejska.
Przestrzeganie prawa morza i jego ścisłe respektowanie dla Danii jest niezwykle ważne z dwóch względów. Państwo to opiera się na gospodarce morskiej i jakiekolwiek naruszenie przepisów mogłoby mieć dla niego negatywne konsekwencje. Dania jest także krajem arktycznym (poprzez zwierzchnictwo nad Grenlandią) , a więc podobnie jak inne kraje zachodnie mające dostęp do Arktyki prowadzi spór z Rosją o dostęp do szelfu kontynentalnego w tym regionie. Naruszenie prawa lub próba jego obejścia na Bałtyku względem Rosji może spotkać się z symetryczną odpowiedzią Rosji w Arktyce.
Dania potrzebuje gazu
Umiarkowane stanowisko Danii oraz przenoszenie przez nią odpowiedzialności na Brukselę w sprawie Nord Stream 2 wynika także z faktu, że dyskusja dotycząca tej infrastruktury przypadła na okres, kiedy złoża gazu ziemnego w tym kraju powoli się kończą, a koncerny zmuszone są uzupełniać braki, kupując gaz m.in. od Rosji. Kraj ten wciąż w znaczący sposób swoje zapotrzebowanie na to paliwo zaspokaja z własnych złóż. Te jednak wkrótce ulegną wyczerpaniu.
Koncern Maersk Oil będący operatorem największego pola gazowego w Danii, Tyra, które stanowi 90 proc. krajowego wydobycia, przekazał, że wydobycie surowca potrwa tam jeszcze niecałe dwa lata, a w październiku 2018 r. eksploatacja zostanie zakończona.
Kopenhaga już teraz stoi przed dylematem, w jaki sposób zabezpieczyć dostawy tego surowca. Dania rozważa budowę z Polską Korytarza Norweskiego do 2022 r., który mógłby połączyć Norwegię przez Morze Północne, Danię i Bałtyk z polskim wybrzeżem. Przepustowość gazociągu Baltic Pipe, jednego z pięciu elementów Korytarza, ma wynieść do 10 mld m3. Studium wykonalności projektu zostało zakończone pod koniec 2016 roku. Miało ono wykazać przy jakim wariancie, biorąc pod uwagę przepustowość, projekt będzie opłacalny.
Spośród rozważanych przepustowości najprawdopodobniej najbardziej rentowny będzie projekt zakładający 10 mld m3. Na początku 2017 roku ma rozpocząć się procedura rezerwacji przepustowości na gazociągu Baltic Pipe. Co ważne, gazociąg ten miałby być dwukierunkowy, a więc będzie istniała techniczna możliwość przesyłu gazu także z kierunku Polski do Danii. Duńczycy zwracają uwagę na polski gazoport w Świnoujściu. Operator duńskiego systemu przesyłowego Energinet.dk sygnalizuje teoretyczną możliwość odbioru LNG z polskiego terminalu, pod warunkiem jednak, że będzie zainteresowanie ze strony firm, będących odbiorcami gazu. Dania posiada połączenie gazowe ze Szwecją. Dostawy z kierunku duńskiego pozwalają na zrównoważenie sytuacji w sąsiednim kraju.
Dania rozważa także możliwość zwiększenia zakupów gazu z kierunku Niemiec, które po zrealizowaniu planów Gazpromu i wybudowaniu na trasie Korytarza Północnego dwóch kolejnych nitek Nord Stream staną się dystrybutorem rosyjskiego gazu na Europę. Już teraz na mocy podpisanej w 2006 roku umowy duński koncern Dong kupuje gaz z Rosji za pośrednictwem Nord Stream. Pierwsze dostawy rozpoczęły się w 2011 roku, a umowa przewiduje dostawy przez 20 lat. W 2015 roku Dania kupiła od Gazpromu 670 mln m3 surowca.
Dania boi się o bezpieczeństwo
Duńska opozycja stara się wywrzeć presję na rząd Larsa Løkke Rasmussena i uzyskać od niego jednoznaczne stanowisko na temat Nord Stream 2. Przed tym projektem ostrzegał Duńczyków oraz Unię Europejską ambasador USA w Kopenhadze Rufus Gifford. Podkreślał, że Dania i Europa nie potrzebują więcej rosyjskiego gazu, a zatem należy odrzucić Nord Stream 2. Zaznaczał również, że ten projekt naruszy bezpieczeństwo energetyczne, dlatego konieczne są wysiłki wszystkich, aby go zablokować.
Spółka Nord Stream 2 AG niezależnie od problemów z finansowaniem projektu dąży do jego realizacji. Jednym z pierwszych działań spółki w 2017 roku będzie złożenie wniosku do rządu w Kopenhadze o wydanie zgody na budowę gazociągu, który w pobliżu duńskiej wyspy Bornholm będzie przecinał wody terytorialne Danii. W związku z decyzją odmowy współpracy z Nord Stream 2 AG podjętą przez szwedzkie porty, Gazprom szuka alternatywy. Port w Rønne na wyspie Bornholm jest rozważany jako potencjalne zaplecze dla inwestycji po odmowie przez Szwedów. Rosjanie rozważają więc wykorzystanie duńskiej wyspy Bornholm. Podobnie jednak jak na Gotlandii, tak i na Bornholmie decyzję musi zaopiniować rząd centralny. Na negatywne stanowisko wobec Nord Stream 2 może w Danii wpływać fakt systematycznego pogarszania stanu bezpieczeństwa w rejonie Morza Bałtyckiego.
W styczniu 2017 roku minister obrony Danii Claus Hjort Frederiksen ostrzegł, że jego kraj stoi w obliczu „bardzo poważnego i niepokojącego zagrożenia” ze strony Rosji, które obejmuje także potencjalne rosyjskie ataki hakerskie. Zagrożenia hybrydowe ze strony Rosji mogą być zdaniem ministra wymierzone zwłaszcza w proces wyborczy – na wzór działań podobnych do tych, które miały miejsce podczas wyborów prezydenckich w USA.
Jak zaznaczył Frederiksen, szczególne obawy budzi zagrożenie pochodzące z Rosji, którego natura jest zarówno fizyczna, jak i wirtualna. Polityk dał jednocześnie do zrozumienia, że Dania nastawiona jest na ataki hybrydowe ze strony Rosji. Instalowanie w Kaliningradzie nowych pocisków kierowanych, które mogą dosięgnąć Kopenhagę, zdaniem ministra obrony zwiększa ryzyko i zagrożenie dla Danii.
Sawicki: Polska i Dania mogą ściślej współpracować w energetyce
Szwecja: Nord Stream 2 zwiększy wpływy Rosji
Dyskusja wokół budowy gazociągu Nord Stream 2 przez wyłączną strefę ekonomiczną Szwecji nabrała na znaczeniu latem 2016 r. W przeciwieństwie jednak do Finlandii, która chce przede wszystkim badać aspekty środowiskowe, Szwecja podkreśla głównie aspekty bezpieczeństwa. Jak wynika z informacji prasowych, szwedzkie agencje wywiadowcze sygnalizują systematyczny spadek bezpieczeństwa w obrębie Morza Bałtyckiego, zwłaszcza po aneksji przez Rosję Krymu należącego do Ukrainy. Agresywna postawa Rosji widoczna jest także w basenie Morza Bałtyckiego.
Szwedzki rząd jest jednak stonowany w swojej postawie wobec Nord Stream 2. Podkreśla potrzebę przestrzegania konwencji o prawie morza, która poza argumentami środowiskowymi nie daje możliwości zablokowania projektu.
Szwedzki rząd stoi na stanowisku, że gazociąg Nord Stream 2 musi być zgodny z prawem Unii Europejskiej. Dlatego też z zadowoleniem odnotował stanowisko Komisji, która dokona w tym względzie przeglądu projektu w wielu aspektach, a przede wszystkim zgodności z unią energetyczną. Sztokholm zwraca także uwagę na argumenty podnoszone przez państwa Europy Środkowo-Wschodniej.
Podczas debaty w szwedzkim parlamencie w czerwcu 2016 r. minister spraw zagranicznych Szwecji Margot Wallström podkreśliła, że rząd dostrzega pogarszający się stan bezpieczeństwa w Europie i w regionie Bałtyku, a działania Rosji są zagrożeniem dla europejskiego systemu bezpieczeństwa. Szwecja podtrzymuje również, że agresja przeciwko Ukrainie jest niezgodna z prawem międzynarodowym. Co więcej minister obrony narodowej Szwecji Peter Hultqvist przyznał w lipcowym wywiadzie, że widoczna jest wojna informacyjna prowadzona przeciwko jego krajowi przez Rosję. Jej narzędziami są media tradycyjne i społecznościowe. Rosjanie mieli zmanipulować treść materiału, aby wywrzeć wrażenie, że Gotlandia ma posłużyć NATO do inwazji na Rosję.
Mimo takiego stanowiska i krytycznego opisu sytuacji bezpieczeństwa szwedzki centrolewicowy rząd kierowany przez Stefana Löfvena zgodnie z przekazem szwedzkich mediów odmówił w marcu 2016 r. podpisania listu wyrażającego sprzeciw wobec budowy rosyjsko-niemieckiego gazociągu Nord Stream 2. Hans Dahlgren sekretarz stanu w kancelarii premiera Stefana Löfvena mimo słowackiej propozycji dołączenia do listu skierowanego do Przewodniczącego Komisji Europejskiej Jean Claude Junckera w tej sprawie odmówił, tłumacząc, że nie ma prawnej możliwości blokady.
Podkreślono wówczas konieczność działania zgodnie z prawem krajowym i międzynarodowym. Szwecja wskazywała natomiast na konieczność oczekiwania na zgłoszenie przez Nord Stream 2 AG wniosku o zgodę na wybudowanie infrastruktury przez wyłączoną strefę ekonomiczną tego kraju.
Odmawiając podpisania tego listu, kancelaria premiera Szwecji podkreśliła jednak, że rozumie motywy w nim zawarte, nie ma jednak możliwości, aby się pod nim podpisać. Szwecja będzie nadal monitorować rozwój sytuacji i oczekuje wyników analizy przeprowadzonej przez Komisję. Premier nie uzasadnił, dlaczego Szwedzi nie mogli się podpisać pod tym listem. Opozycja w Szwecji nakłania jednak szefa rządu, aby przystąpić do krajów Europy Środkowo-Wschodniej i podpisać się pod tym listem.
W czerwcu 2016 r. wątpliwości wobec Nord Stream 2 przedstawiła w szwedzkim parlamencie Partia Liberalna. Członkini tej partii Maria Weimer w interpelacji skierowanej do ministra obrony Szwecji, Petra Hultqvista, podkreśliła, że plany budowy przez rosyjski Gazprom gazociągu Nord Stream 2 są niepokojące z punktu widzenia bezpieczeństwa, zależności energetycznej i polityki klimatycznej.
Do sprzeciwu wobec rosyjsko-niemieckiej inwestycji dołączyli w sierpniu 2016 r. chadecy. Rzecznik Chrześcijańskich Demokratów Mikael Oscarsson, podobnie jak Weimer, skierował interpelację do ministra obrony narodowej Petra Hultqvista w sprawie gazociągu Nord Stream 2. Podkreślił on, że rosyjscy i niemieccy udziałowcy projektu chcą zmonopolizować tranzyt gazu z Rosji do Europy. Zaznaczył jednocześnie potrzebę ustosunkowania się premiera Szwecji do kwestii Nord Stream 2.
Nie tylko opozycja starała się przekonać Szwecję do wyraźnego sprzeciwu wobec Nord Stream 2, ale także USA. Pod koniec sierpnia 2016 r. przebywający z wizytą w Sztokholmie wiceprezydent USA Joe Biden podkreślił, że projekt gazociągu Nord Stream 2 jest złym interesem dla Europy, gdyż stanie się ona „bardziej zależna od rosyjskiej energii”. Zaznaczył, że żadne państwo nie powinno wykorzystywać źródeł energii jako środka nacisku na inne kraje.
Jego zdaniem dla Europy to w tej chwili zły czas, aby bardziej uzależniać się od Rosji. Ocenił jednocześnie, że Stary Kontynent powinien dywersyfikować źródła energii. Biden dodał również, że amerykański gaz ziemny (LNG) jest potencjalnym elementem dywersyfikacji i może być użytkowany zamiast rosyjskiego gazu z Nord Stream 2.
Kilka dni po wizycie amerykańskiej delegacji minister spraw zagranicznych Szwecji Margot Wallström gościła w Sztokholmie szefów dyplomacji Litwy, Łotwy i Estonii. Kraje bałtyckie prezentują jednoznacznie negatywne stanowisko wobec Nord Stream 2. Szwedzka polityk podkreślała, że Szwecja i kraje bałtyckie są w bardzo dużym stopniu tego samego zdania na ten temat i podzielają te same obawy. W opinii Szwecji jest to projekt biznesowy, który ma jednak wpływ na nasze bezpieczeństwo.
Wczesną jesienią 2016 roku Rosjanie wybrali lokalizacje na bazy logistyczne dla budowy Nord Stream 2. Konsorcjum, w którym Gazprom jest największym akcjonariuszem, chce wynająć port Slite na Gotlandii oraz Karlshamn na południu Szwecji i wykorzystywać je jako miejsce do przechowywania rur, które posłużą do realizacji projektu. Gazociąg będzie przechodzić przez strefę ekonomiczną Szwecji na Morzu Bałtyckim.
Konsorcjum odpowiedzialne za budowę Nord Stream 2 chce skorzystać z możliwości, jakie daje port w Slite na Gotlandii i wykorzystać istniejącą tam infrastrukturę do zorganizowania bazy logistycznej na potrzeby budowy inwestycji. Na zyski ze współpracy z budowniczymi gazociągu liczą samorządy i władze portów, ale Sztokholm ma zastrzeżenia na gruncie bezpieczeństwa. Również Karlshamn na południu Szwecji potwierdził informację, że rosyjski Gazprom chce wykorzystać ten port jako kolejną bazę logistyczną i miejsce składowania rur w Szwecji. Władze miasta także wyraziły zainteresowanie i wyznaczyły już grunt pod magazyn dla rur.
Głównym argumentem przemawiającym za odrzuceniem propozycji było strategiczne położenie Gotlandii. Rosja, wykorzystując port w Slite oraz nową inwestycję na Bałtyku pod pretekstem ochrony swoich interesów gospodarczych, może zwiększyć swoją i tak już dużą aktywność militarną na tym akwenie. Generał Karlis Neretnieks, były rektor szwedzkiej Akademii Obrony Narodowej, w jednym z wywiadów zaznaczył, że port Slite może być łatwo wykorzystany do operacji militarnych, takich jak desant czołgów. Inwestycja ta może więc w krótkim czasie zasilić budżet regionu, długofalowo jednak zwiększy zagrożenie dla bezpieczeństwa całego Morza Bałtyckiego.
Ewentualna umowa miała jednak zostać podpisana wówczas, kiedy sprawy formalne, takie jak zezwolenie na realizację inwestycji w Szwecji, zostaną załatwione, a projektu nie zablokuje rząd centralny w Sztokholmie. Port w Karlshamn uznawano w okresie zimnej wojny za strategiczne miejsce na mapie Morza Bałtyckiego. Znajduje się on także w bezpośredniej bliskości bazy morskiej w Karlskrona oraz bazy lotniczej w Kallinge w gminie Ronneby (region Blekinge).
We wrześniu 2016 roku odbyła się debata parlamentarna dotycząca Nord Stream 2. Minister spraw zagranicznych Szwecji Margot Wallström przyznała, że Sztokholmowi nie podoba się pomysł budowy kontrowersyjnego gazociągu Nord Stream 2 na Morzu Bałtyckim, ale nie ma on narzędzi prawnych do zablokowania projektu. Jej zdaniem są inne podmioty, które będą miały kluczową rolę do odegrania w kwestii przyszłości projektu, a Szwedzi sami nie mogą nic zrobić. Uważa ona, że decydujące będzie stanowisko wszystkich krajów UE oraz analiza Komisji Europejskiej, która powinna zbadać projekt pod kątem zgodności z prawem UE oraz z długookresową polityką dekarabonizacyjną i dywersyfikacji dostaw energii.
W tym samym miesiącu, kiedy w Szwecji trwała debata na ten temat, konsorcjum Nord Stream 2 AG złożyło aplikację do rządu szwedzkiego o zgodę na poprowadzenie odcinka kontrowersyjnego gazociągu o tej samej nazwie przez wyłączną strefę ekonomiczną Szwecji. Zwróciło się do niej jako pierwszej, ponieważ narzuca ona administracyjny obowiązek uprzedniego przekazania dokumentu do wglądu przed rozpoczęciem właściwej jej oceny na poziomie oficjalnym.
Jednak wbrew zapewnieniom konsorcjum Nord Stream 2 AG o czysto komercyjnym znaczeniu, Szwedzi coraz poważniej traktowali doniesienia służb dotyczące rosnącej obecności Rosji na Bałtyku; także w obrębie Gotlandii, która jest strategicznym obszarem do opanowania Bałtyku w czasie ewentualnego konfliktu.
W połowie września 2016 r. Szwecja w obawie o bezpieczeństwo Gotlandii pierwszy raz od 11 lat zdecydowała o organizacji stałej obecności wojskowej na tej bałtyckiej wyspie. Jak podkreśliło Dowództwo Generalne, jest to reakcja na pogarszający się stan bezpieczeństwa w regionie. Jako przykład podano aneksję Krymu przez Rosję. Siły Zbrojne Szwecji dostały pozwolenie na realizację pierwszego etapu budowy nowego obiektu w Tofta na Gotlandii na potrzeby szwedzkiej armii.
Pierwsze elementy bazy mają być gotowe za niecałe dwa lata, a więc rok wcześniej niż Nord Stream 2 – kontrowersyjny projekt budowy rosyjsko-niemieckiego gazociągu, którego szlak miałby biec w wyłącznej strefie ekonomicznej Szwecji w pobliżu Gotlandii. Decyzja ta miała najprawdopodobniej związek z tajnymi raportami wywiadu. Jak wynikało z danych, do jakich dotarła szwedzka prasa, Sztokholm otrzymał informacje o rosnącym zagrożeniu ze strony Rosji. Głównie chodzić miało o Gotlandię. Informacje na ten temat pozostają ściśle tajne.
Źródła związane ze szwedzkim wywiadem informowały gazetę, że władze szwedzkie otrzymały ostrzeżenie, że Gotlandia jest bezpośrednio zagrożona przez Rosję. Rodzaj zagrożenia i inne szczegóły na ten temat pozostają tajne. Pojawiały się także badania ośrodków analitycznych, które sugerowały ryzyko ataku na Gotlandię, wykorzystując rzekome zagrożenie dla Nord Stream i Nord Stream 2.
Szwedzka Królewska Akademia Wojenna przedstawiła scenariusze tego, w jaki sposób Rosja może zaatakować wyspę Gotlandia. 60 zakamuflowanych żołnierzy sił specjalnych Specnaz, następnie 2000 żołnierzy wraz z 20 czołgami, pojazdami wojskowymi wyposażonymi w systemy obrony przeciwpowietrznej, może zaatakować Gotlandię w ciągu kilku godzin. W jednym z rozważanych scenariuszy elitarna jednostka sił specjalnych Rosji mogłaby zająć wybrzeże wyspy pod pretekstem naprawy gazociągu Nord Stream. Żołnierze mieliby być wówczas wyposażeni w sprzęt zakłócający monitoring i łączność.
Po licznych dyskusjach i pojawiających się argumentach postawa władz Szwecji wobec Nord Stream 2 stawała się coraz bardziej stanowcza. W październiku 2016 r. Naczelny Dowódca Sił Zbrojnych Szwecji Micael Bydén zaznaczył w jednym z wywiadów telewizyjnych, że rosyjski koncern Gazprom, będący udziałowcem konsorcjum Nord Stream 2, nie powinien otrzymać zgody od władz w porcie w Slite na użytkowanie infrastruktury portowej.
Miesiąc później szwedzkie ministerstwo obrony miało już zabiegać, aby rząd w Sztokholmie uniemożliwił Gazpromowi wykorzystanie portu Slite na Gotlandii i portu Karlshamn. Zdaniem dowództwa wojsk Szwecji dodatkowa infrastruktura rosyjska na Bałtyku zwiększa obawy o morską aktywność wojsk rosyjskich. Obawiają się oni także, że infrastruktura portów może posłużyć do ataku. Zdaniem wojska w gazociągu Nord Stream 2, który będzie przebiegał w pobliżu Szwecji, mogą zostać zainstalowane urządzenia do podsłuchu, które będą wykorzystywane przez rosyjską armię. Rosjanie mogliby w ten sposób przechwycić poufne informacje.
W tym samym czasie kiedy w Szwecji toczyła się dyskusja dotycząca złożonego wniosku w sprawie pociągnięcia Nord Stream 2 przez szwedzką strefę ekonomiczną oraz udostępnienia szwedzkich portów dla Gazpromu, na Morzu Bałtyckim, Rosjanie przeprowadzili kolejne działania obniżające bezpieczeństwo na tym akwenie. W październiku 2016 roku na terenie obwodu kaliningradzkiego rozmieszczono wyrzutnie rakiet balistycznych Iskander-M . Rosyjskie ministerstwo obrony potwierdziło tę informację. Rakiety mogą trafić w cele rozmieszczone w obrębie 500 – 700 km. Znaczna część terytorium Szwecji jest więc narażona na potencjalne ryzyko. W grudniu 2016 roku Rosja rozmieściła dwie dywizje rosyjskiej armii na zachodzie Rosji, przy granicy z NATO. Działania zostały odnotowane przez Sztokholm jako kolejny wyraz agresywnej postawy Rosji w regionie. Szwecja nie będąc członkiem Paktu, ściśle z nim współpracuje. Działania Moskwy w zakresie rozmieszczenia rakiet Iskander jak i zwiększenia obecności wojskowej w zachodnich obwodach kraju przyczynią się do znaczącego pogorszenia warunków bezpieczeństwa. Szwecja systematycznie raportuje o tym fakcie. Jako główny czynnik obniżający poziom bezpieczeństwa resort obrony oraz służby wywiadowcze wskazują na Rosję.
Na początku grudnia 2016 roku stanowisko Szwecji wobec Nord Stream 2 stało się wyraziste. Na Radzie Unii Europejskiej szwedzki minister energii Ibrahim Baylan wraz z kilkoma innymi szefami resortów państw Wspólnoty poruszył kwestię związaną z bezpieczeństwem energetycznym w obliczu powstania Nord Stream 2.
Przypomniał on o zaniepokojeniu Szwecji projektem, zwłaszcza w kontekście celów Unii Energetycznej i wyzwań w zakresie dywersyfikacji źródeł energii w UE. Szwedzi oczekują na wyniki analizy zleconej przez Komisję Europejską w zakresie oddziaływania projektu na bezpieczeństwo energetyczne UE. Szwecja miała namawiać do refleksji w sprawie tego gazociągu także inne kraje, w tym Danię. W tym samym czasie jednak samorządy na Gotlandii i Karlshamn przygotowywały się do rozmów z Gazpromem w sprawie dzierżawy ich portów, licząc na miliardowe zyski.
Kluczowe dla przyszłości współpracy szwedzkich portów było spotkanie 13 grudnia ministra obrony narodowej Szwecji Petera Hultqvista, szefowej szwedzkiej dyplomacji Margot Wallström oraz przedstawicieli władz lokalnych w Karlshamn oraz na Gotlandii. Konsorcjum Nord Stream 2 AG, którego jedynym udziałowcem jest rosyjski Gazprom, planowało wykorzystać porty w Karlshamn na południu Szwecji oraz Slite na Gotlandii jako centra logistyczne i zaopatrzeniowe na potrzeby budowy. Przedstawiciele szwedzkiego rządu mieli na spotkaniu przedstawić władzom lokalnym tych regionów ryzyka, głównie z zakresu bezpieczeństwa, związane z tą inwestycją. Na współpracy z Gazpromem gminy mogły zarobić od 25 do 100 mln szwedzkich koron. Przedstawiciel rządu miał zadeklarować podczas spotkania, że w przypadku odmowy współpracy jest gotów rozważyć wypłatę rekompensaty za utracone wpływy pochodzące z tej inwestycji. Po spotkaniu Hultqvist podkreślił, że co prawda rosyjski gazociąg wpływa negatywnie na bezpieczeństwo Szwecji, ale jednak rząd nie może oddziaływać ani kontrolować decyzji władz lokalnych. W pobliżu Karlshamn jest baza lotnicza w Ronneby w regionie Blekinge, baza morska w Karlskronie, a na Gotlandii rozwijana jest infrastruktura wojskowa.
Jakóbik: Nord Stream 2 powinien być jednym z tematów szczytu NATO w Warszawie
Po spotkaniu z ministrem obrony narodowej i szefową dyplomacji Szwecji, władze regionów w których znajdują się porty, zmieniły zdanie i poinformowały, że nie wydzierżawią portów na potrzeby Nord Stream 2. W związku z ryzykiem zagrożenia bezpieczeństwa kraju mogą się sprzeciwić inwestycji Gazpromu. Zdaniem przedstawicieli rządu dzierżawa portów na rzecz Nord Stream 2 AG będzie miała negatywne konsekwencje dla bezpieczeństwa kraju. Jak podkreślono podczas konferencji prasowej, władze centralne nie mogą jednak podjąć decyzji za samorządy. Premier kraju Stefan Löfven dodał, że rząd w zamian za ich rezygnację z projektu rozważy wypłatę rekompensaty.
W połowie grudnia 2016 r. Komitet Techniczny w ramach prac Rady Regionalnej na wyspie Gotlandia nie wyraził zgody na wynajęcie przestrzeni magazynowej w porcie Slite konsorcjum Nord Stream 2 AG. Karlshamn bezterminowo przełożyło zaś podjęcie decyzji w tej sprawie. Po spotkaniu z szefami obrony Szwecji i szefami dyplomacji zapewniali, że nie wydzierżawiają portu na potrzeby Nord Stream 2.
Karlshamn prosiło o dodatkowe wyjaśnienia.W poniedziałek (16 stycznia br.) odbyło się spotkanie dotyczące możliwości współpracy portu Karlshamn ze spółką Nord Stream 2 AG. Udział w nim wzięli urzędnicy gminy, przedstawiciele różnych ministerstw oraz sił zbrojnych. Według informacji Svenska Dagbladet podczas spotkania doszło do wymiany informacji w kwestii potencjalnej umowy o współpracy gminy z Nord Stream 2 oraz tego jak wpłynęłaby ona na operacyjną gotowość szwedzkich sił zbrojnych i poziom bezpieczeństwa.
Na grudniowym spotkaniu minister obrony Peter Hultqvist nie odpowiedział konkretnie jakie są zagrożenia, powołując się na klauzulę poufności. Władze Karlshamn uważały, że wojsko nie chce się zgodzić na dzierżawę portu ze względu na wzmożony ruch statków w tym regionie.Na 70 proc. statków obsługiwanych przez port znajduje się co najmniej kilku członków załogi, którzy pochodzą z Rosji.
Według gminy Nord Stream 2 nie pociągnie za sobą zwiększonej obecność Rosji. W porcie magazynowane są również węglowodory, które pochodzą z Rosji. Niezależnie od wątpliwości Karlshamn nie zmieniło swojej decyzji i przychyliło się do wniosku rządu o nie zawieranie umowy. Samorząd Karlshamn zaś bezterminowo zawiesił podjęcie decyzji.
Po grudniowym spotkaniu z władzami centralnymi Slite i Karlshamn zadeklarowały, że ze względu na potencjalne zagrożenia nie wydzierżawią portów Gazpromowi. Liczą one jednak na negocjacje z rządem w sprawie wypłaty rekompensat za utracone zyski. Zgodnie z wcześniejszym harmonogramem spółki Nord Stream 2 AG pierwszą dostawę rur do portu w Szwecji planowano pierwotnie zrealizować pod koniec tego roku.
Spółka Nord Stream 2 AG, odpowiedzialna za powstanie gazociągu o tej samej nazwie, nie rezygnuje ze współpracy ze szwedzkimi portami, chociaż rząd w Sztokholmie wyraził obawy wobec wpuszczenia Rosjan na szwedzkie wybrzeże. Nord Stream 2 AG po tej decyzji rozgląda się za innymi możliwościami wynajęcia przestrzeni portowej niezbędnej do obsługi inwestycji. Rozważano oparcie budowy o trzy porty, z którymi już podpisano umowy, a więc Hanko i HaminaKotka w Finlandii oraz Mukran w Niemczech.
Po decyzji Szwedów Finowie analizują, czy mogą zwiększyć możliwości magazynowania rur ponad tę wielkość, którą zadeklarowano wcześniej. Port Hanko jest technicznie gotowy na taką operację, podobnie jak HaminaKotka. Finowie deklarują, że mogą przejąć taką ilość rur, jaką planowano magazynować w Szwecji. W grę wchodzi także inny scenariusz. Nord Stream 2 AG rozważa, aby portem serwisowym został Rønne na duńskiej wyspie Bornholm. Władze portu wyrażają swoje zainteresowanie, jednak podobnie jak w Szwecji zastrzegają, że decyzja będzie zależeć od oceny bezpieczeństwa przedstawionej przez rząd Danii. Kolejnym z rozważanych scenariuszy jest kontynuacja aktywności w Szwecji z wykorzystaniem zainteresowania innych regionów.
Prasa w Szwecji informuje, że 9 portów jest zainteresowanych współpracą z Gazpromem.Wspominano także o jednej z możliwych lokalizacji w Norrköping. Port ten był już wynajmowany przez firmy będące podwykonawcami włoskiego koncernu Saipem, który układał rury Nord Stream 1. Władze portu nie chcą udzielić jednoznaczniej odpowiedzi w tej sprawie. Śledzą uważnie dyskusję na temat projektu Nord Stream 2. W ich opinii jest jednak zbyt wcześnie, aby stwierdzić, czy jedna z firm świadcząca usługi na potrzeby budowy Nord Stream 2, zgłosi się, aby wynająć przestrzeń logistyczną i magazynową. Z Norrköping wyruszały statki, które świadczyły rożne usługi na potrzeby serwisowe i przeglądowe podczas budowy Nord Stream 1.
Co więcej, podczas konferencji rząd zaprezentował nową strategię bezpieczeństwa, której jednym z głównych punktów jest przeciwdziałanie zjawiskom hybrydowym, zwłaszcza w cyberprzestrzeni. Rządowa agencja ds. nasłuchu FRA poinformowała, że w 2016 roku odnotowała 100 tys. ataków z zagranicy na systemy informatyczne w Szwecji. Premier Szwecji podkreślił, że ataki na instytucje rządowe w 2016 roku znacznie się zwiększyły. Ostrzegł także, że Rosja będzie próbowała wpłynąć na wynik wyborów parlamentarnych w Szwecji w 2018 roku w sposób podobny do tego jak miało to miejsce w USA podczas wyborów prezydenckich w 2016 roku.
Wśród pojawiających się w Szwecji argumentów przeciw Nord Stream 2 dominują zagadnienia bezpieczeństwa, pojawiają się jednak i aspekty środowiskowe. Szwedzka opozycja podawała kolejny powód przemawiający przeciwko projektowi, tym razem z zakresu bezpieczeństwa ekosystemu Morza Bałtyckiego. Poseł centroprawicowej partii opozycyjnej Moderata Samlingspartiet, Jonas Jacobsson Gjörtler, skierował do minister środowiska Caroliny Forest interpelację z zapytaniem o potencjalne skutki budowy Nord Stream 2 dla ekosystemu części Morza Bałtyckiego na szwedzkich wodach terytorialnych. Szwed podkreśla, że wykonawca Nord Stream 2 planuje wypłukać rury służące do położenia gazociągu w trującej, chemicznej substancji – glutaraldehydzie. Ma on negatywny wpływ na rozwój organizmów wodnych i podrażnia błony śluzowe człowieka.
Podsumowanie – czas na głos Brukseli
Kraje skandynawskie różnią się w podejściu do Nord Stream 2, jednak podczas spotkania Rady Nordyckiej w listopadzie 2016 r. sformułowały apel o rygorystyczną ocenę projektu. Jako podstawę wskazywano utrzymujące się napięcie na Ukrainie, obawy o wykorzystanie skandynawskich portów, które mają znaczenie strategiczne, a także możliwość skłócenia poszczególnych państw Unii Europejskiej poprzez użycie gazociągów do realizacji celów polityki zagranicznej.
Kraje nordyckie domagają się w apelu przede wszystkim jasnego stanowiska Unii Europejskiej w sprawie kontrowersyjnego projektu Nord Stream 2. Zdaniem premiera Szwecji Stefana Löfvena Komisja Europejska musi przyjrzeć się tej sprawie z perspektywy Unii Europejskiej, unii energetycznej i sytuacji na Ukrainie. Premier Danii Lars Løkke Rasmussen także wezwał Brukselę do „oceny” projektu.
Podkreślił, że Nord Stream 2 ma geopolityczny wymiar i z tego powodu potrzebna jest ocena ze strony Komisji. Tej jednak wciąż nie ma. Jak przyznaje Marosz Szefczovicz, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej odpowiedzialny za Unię Energetyczną, jej przygotowanie jest utrudnione, bo konsorcjum Nord Stream 2 stale zmienia plany. Twierdzi ponadto, że decyzja o losie projektu leży w kompetencjach krajów i ich regulatorów, przez terytorium których ma przebiegać nowy gazociąg.
Można jednak prognozować, jakie będzie stanowisko wobec nowej infrastruktury gazowej w Europie, na podstawie dyskusji na temat zwiększenia przepustowości gazociągu OPAL (lądowej odnogi Nord Stream) dla Gazpromu z 50 proc. do 80 proc. Komisja w upublicznionej decyzji podkreśla potrzebę „zwiększenia bezpieczeństwa dostaw gazu”.
Na początku grudnia 2016 roku PGNiG oraz Polska zaskarżyły decyzję Komisji do Trybunału Sprawiedliwości UE. Trybunał przychylił się do wniosku Polski, aby zawiesić wejście w życie decyzji Komisji do czasu wydania wyroku w tej sprawie.
Jakóbik: Sąd powstrzymuje Gazprom. Rozstrzygnięcie skargi Polski po 16 stycznia
Zwiększenie dostępu Gazpromu do przepustowości gazociągu OPAL będzie miało podobne skutki dla sytuacji na rynku gazu ziemnego w Europie Środkowo-Wschodniej, jak wybudowanie Nord Stream 2. Jeśli mimo zastrzeżeń natury prawnej, politycznej i energetycznej Komisja uznaje OPAL za receptę na „zwiększenie bezpieczeństwa dostaw gazu”, to podobna ocena może dotyczyć Nord Stream 2, który ma służyć temu samemu, co Nord Stream 1, czyli zwiększeniu dostaw rosyjskiego gazu do Europy szlakiem Korytarza Północnego.