Kowalski: Tak dla biomasy i biogazu! Nie dla wiatraków na lądzie!

27 stycznia 2023, 07:20 Energetyka

– Lobby wiatrakowe ukrywa przed Polakami generowane przez niestabilne instalacje wiatrowe koszty w pozostałych częściach systemu elektroenergetycznego i otoczenia gospodarczego. Dlatego jestem zwolennikiem wykorzystania potencjału energetycznego biomasy agro  – pisze Janusz Kowalski, wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi, w komentarzu dla BiznesAlert.pl.

Janusz Kowalski. Fot. autora.
Janusz Kowalski. Fot. autora.

Czas na stabilne OZE

Jestem zwolennikiem inwestowania w odnawialne źródła energii, ale te stabilne i przynoszące korzyści polskiej gospodarki, a nie niemieckiej czy duńskiej. Transformacja energetyczna musi być korzystna dla milionów Polaków, a nie tylko dla deweloperów farm wiatrowych i PV. Warto uczyć się nie na swoich, ale na cudzych błędach. Wiatraki w polskich warunkach na lądzie produkują realnie energię elektryczną przez maksymalnie 2000 tysiące godzin rocznie z 8760 godzin w roku. To jest decydujący argument za wstrzemięźliwością w inwestowaniu w tak niestabilne i całkowicie zależne od warunków pogodowych źródła wytwarzania energii. Agresja Rosji na Ukrainę dowodzi, że inwestowanie w niestabilne OZE jest gigantycznym błędem. To przecież Angela Merkel i Władimir Putin – architekci unijnego Green Deal – wymyślili przestawianie gospodarek państw UE na odnawialne źródła energii wiatrowe i fotowoltaiczne oraz gaz ziemny z Nord Stream. 

Niska produktywność źródła wiatrowego – mierzona wskaźnikiem rocznego wykorzystania mocy zainstalowanej tzw. Capacity Factor – powinna skłaniać do zdecydowanego wspierania stabilnych źródeł wytwarzania energii na obszarach wiejskich. To właśnie polskie rolnictwo powinno być fundamentem korzystnej dla polskiej gospodarki transformacji energetycznej pozwalając wykorzystać efektywnie pozostałości po produkcji rolno-spożywczej do produkcji taniej energii i ciepła z instalacji biomasowych i biogazowych. Efektywność biogazowni rolniczej jest kilkukrotnie większa niż drogiego i niestabilnego wiatraku i oscyluje wokół 95 procent dni produkcji energii i ciepła w ciągu roku. 

Lobby niemieckie

Politycy, którzy twierdzą i powtarzają bzdury niemieckiego lobby, jakoby energia z wiatru jest „tania” po prostu kłamią. Koszty stabilizacji systemu elektroenergetycznego po podłączeniu do sieci wiatraku są gigantyczne. Polska nie może popełniać błędów Niemiec, które zainwestowały miliardy euro w wiatraki i fotowoltaikę i całkowicie zdestabilizowały swój system elektroenergetyczny. I dziś muszą wracać do węgla. Rocznie producenci OZE w Niemczech otrzymują ponad 16 mld euro dotacji bez których cena energii z wiatraków byłaby 6-krotnie wyższa. Koszt pozyskania energii z wiatraku jest zdecydowanie wyższy niż w źródłach konwencjonalnych, które jak w przypadku Polski są sztucznie opodatkowane parapodatkiem EU ETS na którym Polska tylko w 2022 roku straciła 33 miliardy złotych! Oczywiście deweloperzy farm wiatrowych nie ponoszą kosztów np. inwestycji w sieci czy kosztów niedostarczonej energii. Koszt ten musi de facto pokryć bezpośrednio lub pośrednio polskie państwo. System jest więc tak skonstruowany, że preferuje przymus odbioru energii z wiatru kosztem źródła konwencjonalnego. To są kolejne dodatkowe koszty związane z koniecznością nieprzewidywalnego wyłączania np. źródeł węglowych, co w oczywisty sposób przyczynia się do awarii jednostek węglowych. Innymi słowy lobby wiatrakowe ukrywa przed Polakami generowane przez niestabilne instalacje wiatrowe koszty w pozostałych częściach systemu elektroenergetycznego i otoczenia gospodarczego. 

Biomasa zamiast wiatraków na lądzie

Dlatego jestem zwolennikiem wykorzystania potencjału energetycznego biomasy agro. Budowa nowoczesnego ciepłownictwa i lokalnej energetyki oraz ogrzewnictwa indywidualnego opartej o biomasę. Przykład duński dowodzi, że taki właśnie kierunek jest najlepszym sposobem na tanią energie i ciepło na obszarach wiejskich i miejsko-wiejskich. Blisko połowa obszarów wiejskich Danii ogrzewana jest biomasą – słomą, a sektor biogazowy w ciągu kilku lat ma zapewnić zastąpienie blisko 70 proc. do tej poru używanego gazu ziemnego. Warto podkreślić, że w warunkach polskich aż 65-70 centów z jednego euro wydanego na wiatraki trafi do zagranicznych koncernów. Dlatego Bruksela naciska na przyjęcie liberalnej ustawy wiatrakowej w Polsce, bo zarobią na tym najwięcej niemieckie firmy. A w efekcie do sieci zostaną podłączone niestabilne i awaryjne źródła wytwarzania energii, które zdestabilizują i tak niedoinwestowany polski system elektroenergetyczny.

Aktywistki klimatyczne: Lobby węglowe wygrało walkę z wiatrakami