– Jesteśmy na etapie powrotu do sytuacji z przed 30 lat i centralnego sterowania energetyką kosztem rynku, a tego rynku jest coraz mniej – powiedział Maciej Bando, prezes Urzędu Regulacji Energetyki na panelu o energetyce podczas Kongresu Nowego Przemysłu Expo w Katowicach.
Co podniesie ceny energii?
Jan Chlebowicz, wiceprezes zarządu Energa Obrót SA, powiedział, że Spółka planuje z początkiem nowego miesiąca rozpocząć prace na nowa taryfikacją dla klientów z grupy G (gospodarstw domowych). – My musimy mieć zatwierdzoną taryfę do 17 grudnia, czyli 14 dni przed obowiązywaniem nowej taryfy. Sytuacja jest dynamiczna. Po fali wzrostów czeka nas korekta, co pokazuje sytuacja z ostatnich dni. Wpływa na nią również niestabilność cen uprawnień do emisji CO2. To, czy będzie rewizja dotychczasowej taryfy, będzie zależało od poziomu kosztów uzasadnionych, ocenianych przez prezesa Urzędu Regulacji Energetyki. To, co obserwowaliśmy na rynku od początku roku, to sytuacja nie do końca przejrzysta. Wiele nie wskazywało, aby były przesłanki do tego, by ceny produktów tak rosły. Spółki zaczęły się zabezpieczać i to pociągnęło lawinę. Wzrosła cena uprawnień. Wynikała z zachowania podmiotów z poza sektora EU ETS. Nie widzimy przesłanek do takiego skokowego wzrostu cen. Korekta może być podobna do poziomu cen z połowy tego roku – powiedział Chlebowicz.
Arkadiusz Zieleźny, prezes zarządu Polenergia Obrót SA powiedział, że obecnie cena uprawnień do emisji CO2 spadła do 19 euro, a cena energii do 280 zł/MWh. Dla porównania w ubiegłym roku cena energii sięgnęła 318 zł. – To pokazuje, że rynek jest bardzo rozchwiany i trudno określić jaka będzie cena energii przy składaniu wniosku (taryfowego – przyp. red.) – powiedział prezes Polenergii. Dodał, że propozycja Polenergii zakłada zawieranie umowy na długoterminowy zakup energii ze źródeł odnawialnych, którymi dysponuje spółka. – To tzw. umowy korporacyjne PPA. To jest rozwiązanie dla dużych odbiorców przemysłowych – powiedział Zieleźny. Dodał, że energia z odnawialnych źródeł może być konkurencyjna nawet bez wsparcia. Jego zdaniem przy tempie wzroście cen i wzroście wartości CO2 spółka jest gotowa do rozmów na temat pięcio-, dziesięcio- oraz piętnastoletnich umów na stałą cenę, które by zabezpieczały stabilność działania na przyszłość i oferowały energię w niższych wartościach niż to wynika z dzisiejszych cen rynkowych. Podkreślił przy tym, że Polenergia będzie przyglądać się planowanym na ten rok aukcjom OZE.
Kto poniesie koszty transformacji energetycznej?
Pytany o uwolnienie cen energii, prezes Urzędu Regulacji Energetyki Maciej Bando powiedział, że urząd pracuje nad wnioskami spółek. – To nie my kreślimy scenariusze, a to spółki przekładają propozycje taryf. Historycznie my te taryfy ścinaliśmy. Ale jestem ciekaw co będzie w tym roku, jakie będą wnioski spółek. Cen rosną i będą rosnąć. W Polsce brakuje dyskusji o kosztach transformacji energetycznej: czy mają je ponosić gospodarstwa domowe, jak to jest w Niemczech? W Polsce nigdy nie było takiej dyskusji.- powiedział.
Jego zdaniem na politykę energetyczną wpływają głosy wyborów. – My mamy teraz maraton wyborczy, a z drugiej strony są głosy ludzi pracujących w sektorze, obawiających się o swoją pracę. Problemem nie są gospodarstwa domowe, ale taryfy. Minister energii powiedział, że jako właściciel spółek „zastanowi się czy spółki mogą prosić” (o podwyżkę cen energii – przyp red.). Gdzieś te firmy muszą tę lukę wypełnić. Wypełniają ją zwykle w taryfie C dla małych i średnich firm. W tej grupie rachunek za energię jest dwa razy większy niż dla odbiorcy indywidualnego – przyznał Maciej Bando. – Jeżeli wola właściciela będzie taka, aby nie przekładać prezesowi URE wniosków na podwyżkę ceny energii dla gospodarstwa domowego, to jest jednoznaczne z tym, że gdzieś ta podwyżka musi nastąpić. Im mniejszy ruch cenowy będzie w grupie G, tym większy będzie w pozostałych grupach – powiedział Bando.
Według prezesa pozycja regulatora w Polsce jest osłabiana, bo jest często „niewygodny”. – Regulator to często strażnik rynku z wyschniętym długopisem. Nie kreuje rynku. Pracuje na tym, co dostaje od spółki. Kreowanie zależy od spółek, od ich właściciela, a właścicielem jest skarb państwa. Cóż więcej dodawać? Jesteśmy jednym z niewielu krajów w Europie, w którym tworzący prawo jest jednocześnie właścicielem. To smutne. Tworzone są często regulacje pod siebie. Kiedy zarząd i właściciel są w jednym ręku to często statuty spółki powstają tak, że wpisuje, się tam co chce. To unikalna sytuacja w skali europejskiej. To rozwiązania, które sprowadza w ciężkim kryzysie, ale obecnie nie mamy takiej sytuacji. W efekcie głosy przemysłu energiochłonnego nie są słyszalne. Jesteśmy na etapie powrotu do sytuacji sprzed 30 lat i wracamy do centralnego sterowania energetyką, a rynku jest coraz mniej – powiedział Bando. Jak zaznaczył prezes URE ,regulator będzie zawsze za rozbudową rynku, za maksymalnym udziałem prywatnych podmiotów, za umówieniem się, gdzie jest domena państwa, a gdzie państwo nie powinno wkraczać, bo to jest chyba najwłaściwsze rozwiązanie i nie zawsze widzę konieczność tego, żeby państwo było wszędzie.
W zakresie ceny za energię elektryczną powiedział, że w zeszłym roku nie płaciliśmy opłaty OZE ze względu na wystarczająca ilość zgromadzonych środków na rachunku. – W tym roku już tak dobrze nie będzie. W tym roku, w związku z uruchomieniem aukcji OZE. Trzeba będzie zapłacić za pomoc państwa dla źródeł odnawialnych. Już z tego tytułu część dystrybucyjna wzrośnie Jeżeli chcemy, aby rachunek był stały, to cena za towar musi spaść – to jest wielki znak zapytania – powiedział prezes.
Lex Energa?
Chlebowicz odniósł się do wypowiedzi prezesa URE. Powiedział, że zmiany prawne to odpowiedź na politykę klimatyczno-energetyczną UE. – Działania Państwa obwarowane są ograniczeniami, jak pomoc publiczna i notyfikacje. Przedstawiamy Komisji Europejskiej pewne postulaty w zakresie prawa krajów członkowskich do samodzielnego kształtowania miksu energetycznego, ale od trzech lat nic się nie zmieniło – powiedział.
W odpowiedzi na argument Macieja Bando, że prawo zmieniane jest często pod dyktando spółek podał przykład zmian prawnych dotyczących zielonych certyfikatów. Jego zdaniem to one pozwoliły „przywiązać certyfikaty do cen rynkowej”. Maciej Bando, dodał, że to były działania „pod konkretną spółkę”, która obecnie musi liczyć się z koniecznością wypłaty odszkodowań, bo „stworzone prawo były mówiąc delikatnie kontrowersyjne”.
Chlebowicz odparł, że nowelizacja „nie była szyta pod spółki, a na pewno nie pod jego”. Według niego przywiązanie ceny zielonych certyfikatów do ceny rynkowej, wynikało z kontentych przesłanek, argumentów, które były znane wszystkim, czas pokazał że nowelizacja de facto poprawiła sytuację na rynku zielonych certyfikatów.– Jeszcze nie wiadomo jaki będzie ostateczny wynik toczących się postępowań sadowych, bo sprawy wciąż się toczą, a ugody pokazują, że idziemy w dobrą stronę rozwiązania problemu. Wskazania wymaga fakt, że w żadnym przypadku nie należy łączyć procesów dotyczących nieważności umów z aktualną sytuacją rynkową –powiedział prezes Energa Obrót. Dodał, że koszty wsparcia procesu transformacji energetycznej obciążają rachunki klientów końcowych, a propozycja 100 proc. obliga sprzedaży energii przez giełdę pozwoli zachować przewidywalność cen i porównywalne warunki konkurencji.
Po co energetyce nowy blok, skoro może upaść hutnictwo?
Stefan Dzienniak, prezes zarządu Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowa powiedział, że od kiedy ruszył rynek uprawnień do emisji CO2 (ETS) w 2005 roku wiadomo było, że energia podrożeje. Energetyka miała czas, aby się przygotować. – Kto jest beneficjentem obecnej sytuacji? Ministerstwo Finansów. Zyski do budżetu wynosiły w 2016 roku 576 mln zł, w 2017 roku – 2,1 mld zł, a zgodnie z szacunkami wynikającymi z obecnych cen uprawnień zyski w tym roku mogą wynieść nawet 6 mld zł, a plan zakładał 1 mld zł. Na co idą te pieniądze? – pytał panelista. Jego zdaniem polski przemysł przegrywa z niemieckimi producentami stali przez wyższe ceny energii w Polsce. – Przegrywamy głównie przez koszty energii elektrycznej, ale także gazu – powiedział. Zapowiedział, że jego branża będzie próbowała importować konkurencyjną cenowo energię z zagranicy.
Dzienniak powiedział, że UE zezwala na ulgi dla przemysłu hutniczego w ramach ETS. – Polska jest jednym z niewielu krajów który takich ulg nie ma. Balansujemy na krawędzi opłacalności. W interesie spółek, jak na przykład Tauron, jest dalsze istnienie hutnictwa jako największego odbiorcy energii dla tej spółki. Po co energetyce nowe blok, skoro może upaść hutnictwo? Przedstawiamy postulaty, ale od 3 lat nic się nie zmieniło – powiedział. Bando dodał, że żadna oferta skierowana dla branży nie zastąpić pomocy z budżetu.