W tym tygodniu może dojść do rekonstrukcji rządu, która może wpłynąć na politykę energetyczno-klimatyczną Polski i przesunąć ją w dobie kryzysu energetycznego na pozycję bardziej eurosceptyczną – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Rekonstrukcja rządu może nastąpić w tym tygodniu
Według informacji naszego portalu uzyskanych w dwóch źródłach w rządzie w tym tygodniu może dojść do rekonstrukcji rządu Mateusza Morawieckiego. Wśród zmian jest zaplanowana dymisja ministra klimatu i środowiska Michała Kurtyki, którego może zastąpić były szef nieistniejącego resortu energii Krzysztof Tchórzewski albo sugerowana przez Interię Anna Moskwa, prezes spółki Baltic Power mającej budować morskie farmy wiatrowe dla PKN Orlen. Nie jest jasne, czy ministerstwo klimatu zostanie pozbawione kompetencji w zakresie środowiska na rzecz przedstawicieli Solidarnej Polski, którzy mogliby uzyskać własny resort zajmujący się między innymi gospodarką odpadami czy leśnictwem.
Minister Kurtyka został już nieformalnie pożegnany na antenie radio Wnet przez ministra pełnomocnika ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotra Naimskiego, który uznał tam 14 października, że odejście szefa resortu klimatu to będzie „wielka strata”.
Spór o polexit i przyszłość Unii Europejskiej
Premier Matuesz Morawiecki oraz prezes partii Prawo i Sprawiedliwość zgodnie opowiadają się przeciwko polexitowi, czyli wyjściu Polski z Unii Europejskiej, chociaż opozycja oskarża ich o taki plan. Jednocześnie jednak są przeciwnikami dalszej integracji w formule proponowanej przez Komisję Europejską.
– Dzisiaj stoimy w bardzo kluczowym momencie, można powiedzieć, na rozdrożu historii Unii Europejskiej. Demokracja jest testowana. Jak daleko narody europejskie posuną się w tej uzurpacji, którą wykonują, realizują niektóre instytucje Unii Europejskiej? Są dwie postawy, które możemy przyjąć – mówił premier w Sejmie 14 października. – Pierwsza to taka, że możemy udawać, że tego nie ma, że procesu pełzającej uzurpacji nie ma, że nie są naruszane podstawy demokratycznego państwa. Ale można powiedzieć też tak: nie, kochani, drodzy przyjaciele z Brukseli, z Unii Europejskiej, jeżeli chcecie, żeby Europa stała się beznarodowościowym superpaństwem, to zapytajcie najpierw o zdanie narody, społeczeństwa i państwa Unii Europejskiej. Nie zapytaliście o to, nie macie prawa tak robić.
– Mówimy: nie dla jednego państwa europejskiego z jedną centralą w Brukseli. Mówimy: nie dla centralizacji brukselskiej – mówił Mateusz Morawiecki. – Mówimy: nie dla Stanów Zjednoczonych Europy, bo to jest następna chora koncepcja lewackich ideologów. Mówimy: nie dla takiej koncepcji.
Zdaniem premiera Morawieckiego to właśnie plany głębszej integracji doprowadziły do brexit, czyli opuszczenia Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię. W podobnym tonie wypowiadał się prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński na antenie RMF FM w dniu 16 października. – Zapewniam państwa, że nie ma żadnego planu polexitu – mówił. Ostrzegał jednak, że nie ma zgody na ograniczenie suwerenności przez Unię Europejską rozumiane jako przekazywanie kolejnych kompetencji Brukseli. – Fakt, że konstytucja jest najwyższym prawem jest także wyrazem suwerenności społeczeństwa – mówił w odniesieniu do wyroku polskiego Trybunału Sprawiedliwości w sprawie wyższości prawa krajowego nad unijnym w odniesieniu do kompetencji, które nie zostały przekazane na poziom wspólnotowy.
Kryzys energetyczny i polityka suwerennościowa
Według doniesień dziennikarzy Agnieszki Burzyńskiej oraz Andrzeja Stankiewicza prowadzących podcast Stan po Burzy, ekipa rządząca ma obawiać się wpływu powszechnej drożyzny wywołanej między innymi przez inflację, podwyżki cen energii, gazu i ciepła, jako czynnika wpływającego na wynik wyborczy w 2023 roku. Z tego względu mogą być nawet brane pod uwagę wcześniejsze wybory wiosną 2022 roku.
Anonimowi rozmówcy BiznesAlert.pl tłumaczą, że z tego wynika przesunięcie pozycji rządu Mateusza Morawieckiego z (umownie) eurorealistycznych na eurosceptyczne. Polska ma usztywnić stanowisko w relacjach z Brukselą, z którą jest już istotnie skonfliktowana. – Czyli co, szanowni państwo? Tam pan i władca, który coś powiedział, i my mamy potulnie stulić uszy, zamknąć zakład energetyczny, zamknąć kopalnie, bo komuś się tak wydaje, że tak jest najlepiej? – mówił w odniesieniu do apelu opozycji o podporządkowanie się Polski wyrokowi Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej nakazującego zatrzymanie pracy Kopalni Turów na czas sporu Polska-Czechy na wokandzie.
– Kiedy Trybunał Sprawiedliwości nakazuje nam coś, w wyniku czego mamy mieć energetyczne tsunami, tak można powiedzieć, to mamy się temu podporządkować? To jest normalne? Otóż nie, szanowni państwo. Jesteśmy suwerennym państwem i podejmujemy decyzje w oparciu o najlepiej rozumiane interesy Polaków i Polek – grzmiał premier z mównicy 14 października.
Dużo spokojniej wypowiadał się prezes Jarosław Kaczyński w RMF FM zakreślając granicę swoistej polityki suwerennościowej nowego wydania rządu Mateusza Morawieckiego. Rząd nie zrezygnuje z pomocy unijnej, ale ma zaostrzyć kurs w rozmowach. Ma także zwalczać kryzys energetyczny z użyciem narzędzi krajowych pomimo dyskusji o unijnych rozwiązaniach w tym zakresie proponowanych przez Komisję Europejską.
– Pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy nam się należą. Prędzej czy później je otrzymamy. A jeżeli to będzie trochę później, to i tak sobie świetnie damy radę – zapewnił Kaczyński w radio. – Nie powinno się ograniczać dochodów państwa, a akcyza to jest jeden z poważnych elementów dochodu państwa, szczególnie właśnie akcyza z benzyny – mówił Jarosław Kaczyński w RMF FM. – Rząd na pewno powinien o tym myśleć i może tu wykorzystać różne metody, niekoniecznie obniżenie akcyzy, czyli obniżenie wpływów podatkowych. Sądzę, że coś takiego się stanie i będę za tym bardzo optował.
Oznacza to, że rząd nie obniży obciążeń podatkowych w odpowiedzi na kryzys energetyczny, bo potrzebuje środków do realizacji obietnic redystrybucji z programu wyborczego Polski Ład, ale może zastosować subsydia jak wycelowane rekompensaty cen energii dla najuboższych czy bardziej radykalne rozwiązania jak ustawa zamrażająca te ceny z 2018 roku, szczególnie gdyby Krzysztof Tchórzewski za nią odpowiedzialny znów zajął się energetyką. Ten temat pojawi się na posiedzeniu Rady Unii Europejskiej 20-21 października. W tych dniach premier RP ma także wystąpić w Parlamencie Europejskim.
Wojna secesyjna na horyzoncie
Spór w Polsce oddziałuje już na arenę dyskusji o przyszłości integracji europejskiej. Wyrok Trybunału Sprawiedliwości RP został przyjęty ciepło przez eurosceptyków w Europie Zachodniej jak Marine le Pen we Francji.
Kryzys energetyczny może wywołać napięcia społeczne w Europie skłaniające polityków do porzucenia trudnych reform niezbędnych do skutecznej transformacji energetycznej z jednej strony, ale może także wywołać refleksję na temat najbardziej radykalnych rozwiązań w tym zakresie, które znajdują się na przykład w pakiecie Fit for 55 zaproponowanym przez Komisję Europejską.
To także asumpt do rozstrzygnięcia przyszłości integracji europejskiej. Jeżeli państwa narodowe nie będą przekazywać kolejnych kompetencji Komisji oraz Parlamentowi Europejskiemu na szlaku federalizacji Wspólnoty, może nastąpić proces przeciwny zwijania się integracji. Podobne zjawisko było widoczne w historii tworzenia Stanów Zjednoczonych, szczególnie w czasach Wojny Secesyjnej. Kryzys energetyczny w rządzie Polski jest przejawem takiej wojny na arenie europejskiej, która w odróżnieniu od XIX-wiecznego konfliktu w Ameryce jest prowadzona z użyciem debaty demokratycznej. Co ciekawe, zaostrzenie kursu rządu RP w sprawie integracji europejskiej ma także zapobiec wojnie secesyjnej w ramach Zjednoczonej Prawicy wobec faktu, że Solidarna Polska może poszukać współpracy z Konfederacją, a większość parlamentarna ekipy rządzącej jest krucha.
Jakóbik: Boom SMR-owy z atakiem na strategię energetyczną w tle