Rosyjskie wojska wycofują się z granicy z Ukrainą a napięcie na wschodzie pozornie maleje. Jednakże nie oznacza to, że Rosjanie zrezygnowali ze swoich ambicji. Oni rozpisują swą sztukę na kilka aktów. Dla Kijowa będzie to niestety dramat.
W ramach umowy gazowej z Ukrainą, rosyjski Gazprom podwyższył cenę surowca z $268,5/1000m3 w pierwszym kwartale tego roku do 385,5/1000m3 w kolejnym okresie. W ten sposób usunął zniżkę przyznaną prezydentowi Ukrainy Wiktorowi Janukowyczowi w grudniu zeszłego roku. Miała ona związek z rezygnacją Kijowa z podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Obecny rząd podpisał jej polityczną część i zamierza jak najszybciej sygnować część ekonomiczną. Gazprom informuje, że z tytułu nieopłaconych rachunków za dostarczony gaz Ukraina zalega na kwotę 1,7 mld dolarów. Do tej kwoty należy zdaniem premiera Rosji Dmitrija Miedwiediewa dodać około 11 mld dolarów z tytułu obniżki za stacjonowanie Floty Czarnomorskiej na terytorium Ukrainy. Obecnie Rosja anektowała Krym, gdzie znajdowały się porty Floty i uznaje, obniżkę za niebyłą. W zeszłym roku Gazprom żądał także 7 mld dolarów za gaz niepobrany przez Ukrainę pomimo klauzuli take or pay w umowie gazowej. Tymczasem zdaniem analityka Concorde Capital Aleksandra Paraszija, Rosjanie mieszają dług korporacyjny (Naftogazu wobec Gazpromu) z długiem państwowym (Kijowa wobec Gazpromu). Rosyjskie pretensje dotyczące obniżki za stacjonowanie Floty i klauzuli take or pay składają się jego zdaniem na dług rządowy, a nie firmowy.
Niezależnie od ostatecznej interpretacji, w następnym okresie rozliczeniowym cena gazu ziemnego z Rosji może znów wzrosnąć. Janukowycz uzgodnił w grudniu, że umowa gazowa będzie renegocjowana cokwartalnie. Jeżeli Rosjanie będą chcieli zwiększyć presję na Kijów, podwyższą cenę surowca pod wybranym pretekstem, a tych nie brakuje – usunięcie rabatu, zmiany cen ropy naftowej, rosnące długi Ukrainy. Cena polityczna będzie zależała od sytuacji politycznej nad Dnieprem. W obliczu zbliżających się wyborów wykreuje presję na Kijów, która w połączeniu z wojną polityczną, która rysuje się na ukraińskiej scenie politycznej, może doprowadzić do zmiany władzy. Jeżeli przejmą ją siły prorosyjskie albo zainteresowane zachowaniem status quo na Ukrainie, może dojść do oczekiwanej przez Moskwę federalizacji kraju i trwałego zatrzymania go w drodze na Zachód.
Jednocześnie Rosjanie podejmują działania osłonowe mające zabezpieczyć ich interesy energetyczne z Zachodem przed wpływem ewentualnych sankcji. W tym tygodniu odbyło się robocze spotkanie z udziałem dyrektora Gazpromu Aleksieja Millera i prezesa Siemensa Joe Kaesera. Strony oceniły 20-letnią współpracę jako dobrą i zdecydowały o rozszerzeniu porozumienia o strategicznym partnerstwie podpisanego w grudniu 2011 roku. Mają nadal współpracować w sektorze gazowym oraz elektroenergetycznym. W zeszłym miesiącu odbyły się także huczne obchody 40-lecia współpracy Gazpromu z niemieckim E.onem.
Igor Sieczin – dyrektor Rosnieftu – spotkał się z dyrektorem norweskiego Statoila, Helgem Lund. Strony omówiły współpracę przy projektach na Morzu Barentsa, Morzu Ochockim. Firmy zamierzają stworzyć joint venture na potrzeby wydobycia z tamtejszych złóż. Rosnieft omówił także ze Statoilem możliwość dalszego poszerzania współpracy. Z kolei Łukoil rozpoczął rozmowy z francuskim Totalem na temat wspólnego wydobycia ropy łupkowej z największych na świecie złóż Bażenow na Syberii. To zwrot w polityce firmy, która nie dopuszczała do tej pory zachodniego kapitału do swoich przedsięwzięć.
Nieprzypadkowo większość firm zachodnich wymienionych w tym artykule należy do European Business Congress, czyli rosyjskiego lobby w Europie, o którym pisała na naszych łamach Teresa Wójcik.
Natomiast firmy zachodnie, które zrewidowały swą współpracę z Rosjanami wobec kryzysu na Ukrainie mają kłopoty. Dyrektor włoskiego ENI (partner Gazpromu przy budowie South Stream) Paolo Scaroni wyraził przekonanie, że w razie przerw dostaw, bez rosyjskiego gazu Włochy przetrwają zimę. Włosi będą wtedy sprowadzać surowiec z Rosji, Libii, Algierii i Holandii. Wcześniej, w obliczu aneksji Krymu przez Rosję, podważył szanse na realizację Gazociągu Południowego Tymczasem sąd miejski w Rovigo na północnym-wschodzie Włoch uznał, że firma ENEL naruszyła normy środowiskowe w okresie, gdy jej dyrektorem był Scaroni. Główny zainteresowany powiedział, że jest zszokowany wyrokiem i zapewniał, że nie ma związku ze sprawą. Sąd przyznał mu pięć lat zakazu pełnienia funkcji publicznych. Dlatego jego kariera w ENI stoi obecnie pod znakiem zapytania.
Finał gry o Ukrainę jest nadal nieznany. Kijów rozpoczyna reformę sektora gazowego. Od pierwszego kwietnia podwyższył taryfy gazowe dla odbiorców przemysłowych. W lipcu ma zamiar podwyższyć ceny gazu ziemnego dla gospodarstw domowych. Bolesna reforma to kolejny czynnik zagrożenia dla słabego rządu kamikadze Arsenija Jaceniuka. Rosjanie czekają zatem na rozwój wypadków, dodatkowo podgrzewając atmosferę przed wyborami na Ukrainie.