Polskie górnictwo węglowe uchyliło się przed niechybną egzekucją w 2027 roku wymierzoną rozporządzeniem metanowym Unii Europejskiej. Parlament Europejski przyjął rozporządzenie z poprawkami korzystnymi dla polskiej branży górniczej. Limity emisji metanu przy wydobyciu węgla zostały złagodzone 10-krotnie względem dokumentu bazowego, do poziomu 5 ton emisji metanu na kilotonę wydobytego węgla. Jak wyglądają obecne zapisy? Ile polskich kopalń zostało oszczędzonych? Czy strategia zasilania węglem będzie kontynuowana nad Wisłą? – zastanawia się Kacper Jabłoński ze Studenckiego Koła Naukowego Energetyki SGH.
Chociaż w ostatnich 20 latach udział mocy zainstalowanej w jednostkach węglowych w miksie energetycznym Polski spada, to moc generowana z węgla wzrosła w tym okresie o prawie 1000 MW. Najniższy poziom mocy w jednostkach węglowych wynosił poniżej 31 GW w 2014 roku, a najwyższy powyżej 34,5 GW w 2018 roku.
Jednocześnie produkcja polskiego węgla kamiennego staje się znowu nieopłacalna względem cen sprowadzanego z zagranicy surowca. W 2022 roku import węgla do Polski wyniósł 20,2 mln ton przy zużyciu 44,8 mln ton węgla kamiennego na potrzeby energetyki zawodowej w tym samym roku. Oznacza to wzrost wielkości importu o 61,7 procent względem 2021 roku.
Istotnym problemem górnictwa były i nadal są regulacje na poziomie europejskim, które mogły skutkować zamknięciem większości polskich kopalń. Polska stoi na węglu, a na czym będzie się opierać w najbliższych latach?
Rozporządzenie metanowe uratowało krajowe górnictwo
Około 80 procent wydobywanego w Polsce węgla kamiennego pochodzi z pokładów metanowych. UE od 2019 roku pracuje nad projektem rozporządzenia w sprawie redukcji emisji metanu w sektorze energetycznym. Projekt zakłada zakaz uwalniania do atmosfery i spalania metanu przy procesie odmetanowywania kopalń oraz ograniczenie uwalniania metanu z szybów wentylacyjnych.
W grudniu 2022 roku Rada UE przyjęła limity emisji metanu przy wydobyciu węgla kamiennego na poziomie 0,5 tony metanu na 1 kilotonę węgla. Dla znaczącej większości polskich kopalń węgla kamiennego oznaczałoby to zamknięcie wydobycia w latach 2025-2027.
Dzięki negocjacjom prowadzonym przez polskich europarlamentarzystów 26 kwietnia 2023 roku limit emisji metanu został złagodzony do poziomu 5 ton metanu na kilotonę węgla. Nowe progi zostały wprowadzone poprzez poprawki w Parlamencie Europejskim. Zmiana obejmuje również sposób rozliczania emisji, która będzie rozliczana na operatora – przedsiębiorstwo węglowe – a nie na poszczególne kopalnie.
Dodatkowo kary naliczane za ponadprogramowe emisje zostały zamienione na opłaty, które będą trafiały do budżetu państwa członkowskiego i będzie ono zobowiązane przekazać te środki kopalniom na inwestycje w zakresie rozwoju technologii ograniczenia emisji metanu. Projekt musi zostać zaakceptowany w tzw. trilogu, czyli również przez Radę UE i Komisję Europejską.
Na zatwierdzenie poprawek przez pozostałe organy prawdopodobnie Polacy będą czekali aż do zakończenia prac nad dyrektywa RED II oraz reformą struktury unijnego rynku energii elektrycznej, które są priorytetami szwedzkiej prezydencji UE i Komisji.
Paradoks Achillesa i żółwia
Nawet po negocjacjach poziom limitu emisji jest wymagający dla polskiego górnictwa. Obecnie, według wyliczeń autora na podstawie danych z polskich instytutów badawczych, Polska emituje około 6,5 tony metanu na kilotonę wydobywanego węgla kamiennego.
Sposobem na pozbycie się emisji metanu, stosowanym przez większości kopalń, jest flarowanie gazu, czyli spalanie do postaci dwutlenku węgla. Ten proceder zostanie zakazany w przypadku polskich kopalń w 2031 roku. Tymczasem technologie wychwytu metanu są jeszcze drogie i niedojrzałe, co sprawia, że środki na inwestycje w odmetanowywanie pokładów mogłyby być przeznaczane w bardziej optymalny sposób, np. na dostosowanie do bezemisyjnego paradygmatu energetyki zgodnego z Europejskim Zielonym Ładem.
Prawdopodobnie ustanowione limity będą obowiązywać tylko przez najbliższe lata, więc dostosowanie naszych kopalń do nadchodzących regulacji może okazać się „paradoksem Achillesa i żółwia”.
Po każdym dostosowaniu emisji do przyjętych norm może się okazać, że wymagane są dalsze inwestycje w celu realizacji kolejnych, bardziej restrykcyjnych limitów.
Czy Polska może zignorować rozporządzenia unijne?
A co gdyby zlekceważyć wprowadzane przepisy? W przypadku niedostosowania się do rozporządzeń Parlamentu Europejskiego w przyszłości prawdopodobnie ponownie doświadczymy wysokich kar finansowych.
UE na przykładzie konfliktu z Czechami dot. kopalni w Turowie pokazała, że istnieją mechanizmy, które mogą zostać wykorzystane w przypadku naruszania lub nieprzestrzegania unijnego prawa. We wspomnianej sytuacji nałożono na Polskę okresową karę finansową w wysokości 500 tys. euro dziennie, która została ostatecznie potrącona z funduszy unijnych przeznaczonych dla naszego kraju.
Słone opłaty za węgiel
Rozporządzenia metanowego (nawet w nowo wynegocjowanej formie) nie powinno postrzegać się jako sprzyjający czynnik dla rozwoju strategii węglowej w polskiej energetyce. Chociaż liberalizacja limitów emisji metanu uchroni część kopalń przed „regulacyjną śmiercią”, to są one wysoce narażone na klęskę ekonomiczną.
Nie bez przyczyny Polska importuje coraz więcej węgla kamiennego z odległych zakątków świata. Konkurencyjność niskiego jakościowo polskiego węgla spadła wraz z ustabilizowaniem się cen surowca na rynku europejskim. Porównując indeksy z rynków ARA (Amsterdam, Rotterdam, Antwerpia) oraz naszego rodzimego można zauważyć, że polski węgiel jest w tym roku ponad (100 zł / t) droższy niż surowce przypływające do portów europejskich. Z tego powodu można przewidywać w tym roku kolejny wzrost, a nawet rekord importu węgla kamiennego do Polski.
Po nałożeniu sankcji na węgiel sprowadzany z Rosji, surowiec ten dostarczany jest z odległych północno- i południowoamerykańskich, azjatyckich, afrykańskich, a nawet australijskich zasobów. Skoro korzystamy z tańszego i lepszego jakościowo węgla z innych krajów, to warto postawić sobie pytanie, czy wysiłki dot. kontynuacji lokalnej produkcji mają sens.
Ponadto do ceny węgla kamiennego na użytek elektroenergetyczny można doliczyć coraz droższe opłaty EU ETS wynikające z emisji CO2 przy spalaniu wysokoemisyjnego paliwa jakim jest węgiel. Z tych powodów kontynuowanie wydobycia węgla w Polsce staje się skrajnie nieopłacalne ekonomicznie, a zmieniające się regulacje przekreślają jego dotychczasowe, suplementarne wartości – polityczne i bezpieczeństwa.
Polskie górnictwo przynosi straty, ale może zaskakiwać
Kontrola przeprowadzona przez Najwyższą Izbę Kontroli miała na celu sprawdzenie stanu górnictwa i realizacji „Programu dla sektora górnictwa węgla kamiennego w Polsce” w latach 2018-2021. W wynikach raportu z września 2022 roku podkreślono, że polskie górnictwo jest nierentowne i wymaga regularnych dopłat ze skarbu państwa.
W roku 2020 sektor górnictwa węgla kamiennego (gwk) przyniósł prawie 6,5 mld PLN strat netto. W ocenie ogólnej wyróżnione zostało zdanie: „Program został przygotowany nierzetelnie, bez wystarczających analiz i pomimo realizowania znacznej części przewidzianych w nim działań istnieje ryzyko nieosiągnięcia rentowności sektora gwk.”
Co ciekawe, można zauważyć korelację pozytywnych wyników finansowych sektora gwk z cięciami budżetowymi, redukcją zatrudnienia lub zamykaniem kopalń. Te zależności najlepiej obrazuje rok 2004 (zamknięcie 2 kopalń), lata 2011-2017 (zamknięcie 2 kopalń). W tym okresie kopalnie te wyróżniały się jednymi z lepszych wyników w ostatnich dekadach. Wydajność w tych latach wzrosła głównie dzięki zmniejszeniu nakładów, zwolnieniom oraz zamykaniu nierentownych kopalni.
Ostatni rok pokazał, że podczas niestabilnej sytuacji geopolitycznej i chaotycznie fluktuującego europejskiego rynku surowcowego, polskie górnictwo może zaskoczyć. Osiągnęło ono bowiem zyski rzędu prawie 10 mld zł.
Jak widać wyjątkowość roku 2022 spowodowana rosyjską inwazją na Ukrainę może się objawiać również niespodziewanymi dochodami polskiego sektora górniczego. Trudno jednak odnaleźć w predykcjach analityków pozytywne wyniki na obecny rok.