icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

RAPORT: NIK kontra Orlen. Czy fuzja z Lotosem była przeprowadzona prawidłowo?

Gorącą kwestią u schyłku zimy jest fuzja Orlenu i Lotosu. Raport Narodowej Izby Kontroli sugeruje, że były w niej nieprawidłowości, między innymi Lotos miał zostać sprzedany po zaniżonej cenie. Spotkało się to z natychmiastową odpowiedzią spółki, która stwierdziła, że raport jest szkodliwy dla rynku, kapitalizacji, akcjonariuszu oraz całego kraju.

NIK kontroluje…

Najwyższa Izba Kontroli przedstawiła raport, według którego Lotos został sprzedany poniżej wartości. Przekłamanie ma dotyczyć minimum pięciu miliardów złotych. Według kontrolerów połączenie spółek sprawiło, że państwo straciło wpływ na kierunki sprzedaży około 1/5 produkcji benzyny i oleju napędowego, a warunki połączenia Orlenu i Lotosu stworzyły istotne ryzyka dla bezpieczeństwa paliwowego Polski. Rzecznik NIKu przekazał również, że Orlen odmówił przeprowadzenia kontroli przez Izbę. Określił takie zachowanie jako bezprawne, niezgodne z konstytucją i ustawą o NIK.

– Działania spółek Skarbu Państwa w zakresie bezpieczeństwa paliwowego nie doprowadziły do osiągniecia celów, które zostały wyznaczone przez Radę Ministrów. Połączenie Orlenu i Grupy Lotos wygenerował istotne ryzyka. Minister aktywów państwowych oraz minister klimatu i środowiska zachowali bierność i w ten sposób nie zminimalizowali tych ryzyk. Ponadto minister aktywów państwowych nieprawidłowo sprawował nadzór nad procesem połączenia spółek, nierzetelnie wykonał część swoich obowiązków i przedłożył Radzie Ministrów wyrażenie zgodny na połączenie Orlenu z Lotosem, nie dysponując do tego wystarczającymi przesłankami – powiedział Maciej Maciejewski, p.o Dyrektora Departamentu Gospodarki Skarbu Państwa i Prywatyzacji.

W raporcie napisano również, że spółka Saudi Aramco uzyskała mocną pozycję w Rafinerii Gdańskiej, włącznie z prawem weta w kluczowych kwestiach. Dodatkowo Skarb Państwa nie może powstrzymać odsprzedania akcji przez saudyjską spółkę. Ponadto, w sytuacji gdyby Aramco zdecydowało się na eksport produktów z Rafinerii Gdańskiej, zamiast ich wprowadzenia na rynek polski, istnieje poważne zagrożenie w postaci wystąpienia deficytu na krajowym rynku paliw.

…a Orlen kontruje

Orlen nie pozostał bierny i odpowiedział na raport Narodowej Izby Kontroli.

– Najlepszym dowodem na fałszywość tez zawartych w raporcie NIK jest porównanie liczb z kapitalizacją giełdową Grupy Lotos. To bardzo miarodajny wskaźnik, który uwzględnia wycenę inwestorów, jak i pozycję giełdową – zaznaczył wiceprezes Grupy Orlen Jan Szewczak na konferencji prasowej. – To dzięki fuzji Orlen-Lotos mamy umowy z Saudi Aramco, które gwarantują nam 45 procent zapotrzebowania całej Grupy, w tym również Rafinerii Gdańskiej. Fuzja sprawiła, że nie musieliśmy zamykać zakładów i mogliśmy kontynuować pracę w trudnym czasie. Gdyby do niej nie doszło i nie udało się wynegocjować tych kontraktów, zabrakłoby 20 mln ton ropy naftowej, czyli prawie połowę potrzeb krajowych. To oznacza, że prawie połowa Polaków musiałaby zostawić swoje samochody w garażach. Udało się przekonać Saudyjczyków, którzy nie są tacy chętni do wspólnych interesów, żeby to zrobili. Oni docenili naszą rangę, pozycję, kraj i stwierdzili, że jesteśmy godnym partnerem – powiedział Szewczak.

Raport został określony jako szkodliwy dla rynku, kapitalizacji, akcjonariuszu oraz całego kraju. Według Orlenu błędnym było przyjęcie, że cała ropa przerabiana w Rafinerii Gdańskiej pochodziła z Rosji. Tamtejszy surowiec był tańszy od tego z innych źródeł, tym samym marża w raporcie NIK wyszła wyższa niż rzeczywista. Dodatkowo spółka stwierdziła, że modelowa marża rafineryjna nie równa się faktycznej zyskowności rafinerii. Nie uwzględnia ona wielu parametrów, między innymi kosztów wynagrodzeń, surowców innych niż ropa i gaz ziemny czy mediów.

– Kolejnym błędem NIK przy wyliczaniu wartości aktywów Lotosu jest zastosowanie mnożnika x5. W ten sposób założono, że wartość rafinerii odpowiada jej zyskowi z pięciu kolejnych lat. Takie podejście nie znajduje zastosowania w branży rafineryjnej, narażonej na dużą zmienność, oraz będącej biznesem bardzo kapitałochłonnym. Zwłaszcza w Unii Europejskiej, zmiany regulacyjne skutkują koniecznością podejmowania przez branżę dodatkowych inwestycji, które ograniczają przepływy pieniężne dla właściciela. Dlatego stosowane przy analizie tej branży mnożniki są co do zasady dużo niższe, od tej, którą przyjęła NIK – przekazał spółka.

Orlen podniósł również temat, że obecnie rafinerie w Europie są zamykane, nie powstają nowe.  Wraz z odchodzeniem od paliw kopalnych przekłada się to na wycenę przez potencjalnych inwestorów.

– W tych okolicznościach pozyskanie tak solidnego partnera dla Rafinerii Gdańskiej jak Saudi Aramco, to duży sukces. Koncepcja zarządzania rafinerią w formie joint venture to powszechne rozwiązanie stosowane w Europie i na świecie. Typowym podejściem i standardem rynkowym jest, aby umowa joint venture wskazywała kwestie, które mogą być podejmowane wyłącznie wspólnie – głównie po to takie umowy są zawierane. Żaden inwestor nie zdecydowałby się na nabycie mniejszościowego pakietu udziałów, jeśli wszystkie decyzje miałby podejmować samodzielnie większy partner. Takie prawa mniejszości nazywane są wymiennie „prawem weta”, „sprawami zastrzeżonymi” „wymogiem jednomyślności” i jest to standardowa praktyka, stosowana na całym świecie tłumaczą przedstawiciele koncernu.

Wicepremier zajmuje stanowisko

Do możliwości cofnięcia fuzji Orlenu i Lotosu odniósł się wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz.

– Jeżeli byłaby możliwość, żeby Lotos był na nowo całościowo polski, to ja jestem tym jak najbardziej zainteresowany – powiedział polityk.

Wicepremier powiedział również, że w jego mniemaniu nowy prezes Orlenu powinien zostać wybrany w drodze konkursu. Tymczasowo te funkcje pełni Witold Literacki.

Sasin mówi, że ma czyste ręce

W związku z zarzutami NIKu wobec działań ministerstwa aktywów państwowych wypowiedział się były minister Jacek Sasin.

– Nie mogłem widzieć tej umowy (umowy przygotowanej przez Orlen, w związku z fuzją) zanim poprosiłem o rekomendację, ponieważ ta umowa powstała wiele miesięcy później – zaznaczył Sasin. – Złamałbym prawo, gdybym oglądał ta umowę, dlatego że zabraniał mi to Kodeks spółek handlowych, prawo europejskie, oraz rozporządzenie MAR – dodał.

Zapytany, czy kontrolował transakcję jako minister, powiedział, że „nie ma czegoś takiego jak kontrola Orlenu, jest dokonywanie prawa z akcji i z udziału w Orlenie”.

Czy cofnięcie fuzji jest możliwe?

Między innymi na to pytanie odpowiedział profesor Michał Romanowski z Uniwersytetu Warszawskiego, partner kancelarii Romanowski i Wspólnicy, w rozmowie z BiznesAlert.pl.

– Teoretycznie można cofnąć fuzję Orlenu i Lotosu. Akcjonariusze mogli zaskarżyć uchwałę połączeniową w tej sprawie oczekując jej unieważnienia i jedno takie postępowanie udziałowców mniejszościowych już się toczy – powiedział prawnik.

– Gdyby doszło do unieważnienia uchwały o fuzji Orlenu i Lotosu, musiałoby dojść do reaktywacji tych spółek w stanie sprzed zmian. To byłoby trudne i skomplikowane rozwiązanie ze względu na to, że majątek Lotosu w znacznej części Lotosu został sprzedany przez Orlen na rzecz Saudi Aramco, MOL i Unimot w ramach wykonania środków zaradczych zaproponowanych przez Orlen i zatwierdzonych przez Komisję Europejską – wyjaśnia.

Wszystkie niuanse tego procesu zostały omówione w wywiadzie z profesorem Romanowskim.

Jaki klimat ma ciepłownictwo w Polsce? Spięcie

Gorącą kwestią u schyłku zimy jest fuzja Orlenu i Lotosu. Raport Narodowej Izby Kontroli sugeruje, że były w niej nieprawidłowości, między innymi Lotos miał zostać sprzedany po zaniżonej cenie. Spotkało się to z natychmiastową odpowiedzią spółki, która stwierdziła, że raport jest szkodliwy dla rynku, kapitalizacji, akcjonariuszu oraz całego kraju.

NIK kontroluje…

Najwyższa Izba Kontroli przedstawiła raport, według którego Lotos został sprzedany poniżej wartości. Przekłamanie ma dotyczyć minimum pięciu miliardów złotych. Według kontrolerów połączenie spółek sprawiło, że państwo straciło wpływ na kierunki sprzedaży około 1/5 produkcji benzyny i oleju napędowego, a warunki połączenia Orlenu i Lotosu stworzyły istotne ryzyka dla bezpieczeństwa paliwowego Polski. Rzecznik NIKu przekazał również, że Orlen odmówił przeprowadzenia kontroli przez Izbę. Określił takie zachowanie jako bezprawne, niezgodne z konstytucją i ustawą o NIK.

– Działania spółek Skarbu Państwa w zakresie bezpieczeństwa paliwowego nie doprowadziły do osiągniecia celów, które zostały wyznaczone przez Radę Ministrów. Połączenie Orlenu i Grupy Lotos wygenerował istotne ryzyka. Minister aktywów państwowych oraz minister klimatu i środowiska zachowali bierność i w ten sposób nie zminimalizowali tych ryzyk. Ponadto minister aktywów państwowych nieprawidłowo sprawował nadzór nad procesem połączenia spółek, nierzetelnie wykonał część swoich obowiązków i przedłożył Radzie Ministrów wyrażenie zgodny na połączenie Orlenu z Lotosem, nie dysponując do tego wystarczającymi przesłankami – powiedział Maciej Maciejewski, p.o Dyrektora Departamentu Gospodarki Skarbu Państwa i Prywatyzacji.

W raporcie napisano również, że spółka Saudi Aramco uzyskała mocną pozycję w Rafinerii Gdańskiej, włącznie z prawem weta w kluczowych kwestiach. Dodatkowo Skarb Państwa nie może powstrzymać odsprzedania akcji przez saudyjską spółkę. Ponadto, w sytuacji gdyby Aramco zdecydowało się na eksport produktów z Rafinerii Gdańskiej, zamiast ich wprowadzenia na rynek polski, istnieje poważne zagrożenie w postaci wystąpienia deficytu na krajowym rynku paliw.

…a Orlen kontruje

Orlen nie pozostał bierny i odpowiedział na raport Narodowej Izby Kontroli.

– Najlepszym dowodem na fałszywość tez zawartych w raporcie NIK jest porównanie liczb z kapitalizacją giełdową Grupy Lotos. To bardzo miarodajny wskaźnik, który uwzględnia wycenę inwestorów, jak i pozycję giełdową – zaznaczył wiceprezes Grupy Orlen Jan Szewczak na konferencji prasowej. – To dzięki fuzji Orlen-Lotos mamy umowy z Saudi Aramco, które gwarantują nam 45 procent zapotrzebowania całej Grupy, w tym również Rafinerii Gdańskiej. Fuzja sprawiła, że nie musieliśmy zamykać zakładów i mogliśmy kontynuować pracę w trudnym czasie. Gdyby do niej nie doszło i nie udało się wynegocjować tych kontraktów, zabrakłoby 20 mln ton ropy naftowej, czyli prawie połowę potrzeb krajowych. To oznacza, że prawie połowa Polaków musiałaby zostawić swoje samochody w garażach. Udało się przekonać Saudyjczyków, którzy nie są tacy chętni do wspólnych interesów, żeby to zrobili. Oni docenili naszą rangę, pozycję, kraj i stwierdzili, że jesteśmy godnym partnerem – powiedział Szewczak.

Raport został określony jako szkodliwy dla rynku, kapitalizacji, akcjonariuszu oraz całego kraju. Według Orlenu błędnym było przyjęcie, że cała ropa przerabiana w Rafinerii Gdańskiej pochodziła z Rosji. Tamtejszy surowiec był tańszy od tego z innych źródeł, tym samym marża w raporcie NIK wyszła wyższa niż rzeczywista. Dodatkowo spółka stwierdziła, że modelowa marża rafineryjna nie równa się faktycznej zyskowności rafinerii. Nie uwzględnia ona wielu parametrów, między innymi kosztów wynagrodzeń, surowców innych niż ropa i gaz ziemny czy mediów.

– Kolejnym błędem NIK przy wyliczaniu wartości aktywów Lotosu jest zastosowanie mnożnika x5. W ten sposób założono, że wartość rafinerii odpowiada jej zyskowi z pięciu kolejnych lat. Takie podejście nie znajduje zastosowania w branży rafineryjnej, narażonej na dużą zmienność, oraz będącej biznesem bardzo kapitałochłonnym. Zwłaszcza w Unii Europejskiej, zmiany regulacyjne skutkują koniecznością podejmowania przez branżę dodatkowych inwestycji, które ograniczają przepływy pieniężne dla właściciela. Dlatego stosowane przy analizie tej branży mnożniki są co do zasady dużo niższe, od tej, którą przyjęła NIK – przekazał spółka.

Orlen podniósł również temat, że obecnie rafinerie w Europie są zamykane, nie powstają nowe.  Wraz z odchodzeniem od paliw kopalnych przekłada się to na wycenę przez potencjalnych inwestorów.

– W tych okolicznościach pozyskanie tak solidnego partnera dla Rafinerii Gdańskiej jak Saudi Aramco, to duży sukces. Koncepcja zarządzania rafinerią w formie joint venture to powszechne rozwiązanie stosowane w Europie i na świecie. Typowym podejściem i standardem rynkowym jest, aby umowa joint venture wskazywała kwestie, które mogą być podejmowane wyłącznie wspólnie – głównie po to takie umowy są zawierane. Żaden inwestor nie zdecydowałby się na nabycie mniejszościowego pakietu udziałów, jeśli wszystkie decyzje miałby podejmować samodzielnie większy partner. Takie prawa mniejszości nazywane są wymiennie „prawem weta”, „sprawami zastrzeżonymi” „wymogiem jednomyślności” i jest to standardowa praktyka, stosowana na całym świecie tłumaczą przedstawiciele koncernu.

Wicepremier zajmuje stanowisko

Do możliwości cofnięcia fuzji Orlenu i Lotosu odniósł się wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz.

– Jeżeli byłaby możliwość, żeby Lotos był na nowo całościowo polski, to ja jestem tym jak najbardziej zainteresowany – powiedział polityk.

Wicepremier powiedział również, że w jego mniemaniu nowy prezes Orlenu powinien zostać wybrany w drodze konkursu. Tymczasowo te funkcje pełni Witold Literacki.

Sasin mówi, że ma czyste ręce

W związku z zarzutami NIKu wobec działań ministerstwa aktywów państwowych wypowiedział się były minister Jacek Sasin.

– Nie mogłem widzieć tej umowy (umowy przygotowanej przez Orlen, w związku z fuzją) zanim poprosiłem o rekomendację, ponieważ ta umowa powstała wiele miesięcy później – zaznaczył Sasin. – Złamałbym prawo, gdybym oglądał ta umowę, dlatego że zabraniał mi to Kodeks spółek handlowych, prawo europejskie, oraz rozporządzenie MAR – dodał.

Zapytany, czy kontrolował transakcję jako minister, powiedział, że „nie ma czegoś takiego jak kontrola Orlenu, jest dokonywanie prawa z akcji i z udziału w Orlenie”.

Czy cofnięcie fuzji jest możliwe?

Między innymi na to pytanie odpowiedział profesor Michał Romanowski z Uniwersytetu Warszawskiego, partner kancelarii Romanowski i Wspólnicy, w rozmowie z BiznesAlert.pl.

– Teoretycznie można cofnąć fuzję Orlenu i Lotosu. Akcjonariusze mogli zaskarżyć uchwałę połączeniową w tej sprawie oczekując jej unieważnienia i jedno takie postępowanie udziałowców mniejszościowych już się toczy – powiedział prawnik.

– Gdyby doszło do unieważnienia uchwały o fuzji Orlenu i Lotosu, musiałoby dojść do reaktywacji tych spółek w stanie sprzed zmian. To byłoby trudne i skomplikowane rozwiązanie ze względu na to, że majątek Lotosu w znacznej części Lotosu został sprzedany przez Orlen na rzecz Saudi Aramco, MOL i Unimot w ramach wykonania środków zaradczych zaproponowanych przez Orlen i zatwierdzonych przez Komisję Europejską – wyjaśnia.

Wszystkie niuanse tego procesu zostały omówione w wywiadzie z profesorem Romanowskim.

Jaki klimat ma ciepłownictwo w Polsce? Spięcie

Najnowsze artykuły