KOMENTARZ
Karolina Baca-Pogorzelska
Górnictwo 2.0
Słowa górnictwo, kopalnie i węgiel w ostatnich dnach zostały odmienione w Polsce przez wszystkie przypadki. Ja na Twitterze zauważyłam m.in., że patrząc na kopalnię można zobaczyć jej zyski, że zwalnianych zostaje 10-15 tys. górników, że rządowy pełnomocnik ds. górnictwa nie ma pełnomocnictw rządu, że Prezydent oczekuje wyjaśnień ws. planu naprawczego dla Kompanii Węglowej. A tak w ogóle węgiel jest czarny i można się pobrudzić…
7 stycznia rząd przyjął plan naprawczy dla Kompanii Węglowej zakładający m.in. przeniesienie czterech kopalń do Spółki Restrukturyzacji Kopalń (spółka ta je zazwyczaj likwiduje, a przez to może korzystać z dotacji budżetowych jako dozwolonej przez UE pomocy publicznej na zamykanie kopalń). No i się zaczęło. Górnicy protestują pod ziemią i na powierzchni, związkowcy nie chcą rozmawiać ze stroną rządową, a chaos informacyjny tylko się pogłębia.
Nie dziwi mnie to, że górnicy są wkurzeni, bo jakbym się dowiedziała z telewizji, że właśnie zaraz tracę pracę, to przyjemnie by nie było. W czasach maili i telefonów komórkowych trochę to dziwne, że komunikacja zawodzi na całej linii. Z drugiej strony za chwilę Kompania Węglowa wykona game over i ogłosi upadłość, ponieważ przez ostatnie lata w myśl zasady „jakoś to będzie” właściciel nie pochylił się jakoś nad jej coraz większymi problemami. I przydałoby się tutaj rozliczenie zarządów i rad nadzorczych od 2003 r., czyli od momentu, gdy Kompania powstała. Tyle tylko, że teraz pilniejszą sprawą jest próba uniknięcia jej upadłości jak rozumiem.
Z 14 kopalń Kompanii większość generuje obecnie straty (średnio ponad 40 zł na każdej tonie wydobywanego węgla). Jednak zdecydowano o likwidacji czterech (do SRK przechodzą Bobrek-Centrum, Sośnica-Makoszowy, Pokój i Brzeszcze, inne najbardziej nierentowne będą działać – Piekary przejmie Węglokoks, Halemba-Wirek i Bielszowice dostają swoją szansę w Nowej KW). Te cztery kopalnie przekazywane do SRK generują obecnie 80% strat Kompanii (strata gotówkowa spółki za 2014 r. to 2,5 mld zł). Zatrudniają łącznie na dole oraz na powierzchni ok. 10,5 tys. ludzi. I nie jest tak, że 10,5 tys. ludzi straci pracę, bo 6 tys. górników dołowych w tym i przyszłym roku przejdzie do 9 kopalń Kompanii, które będą dalej działać. Dlaczego mogą przejść, skoro w tych 9 kopalniach nie będzie zwolnień? Dlatego, że w Nowej Kompanii Węglowej ma obowiązywać 6-dniowy tydzień pracy kopalni, ale wciąż 5-dniowy górników. Będzie więc więcej zmian, czyli potrzeba będzie więcej ludzi.
Zostaje nam ok. 4,5 tys. pracowników. Co się stanie z nimi?
Ok. 2,1 tys. osób zatrudnionych na dole, którym zostały cztery i mniej lat do emerytury, może skorzystać ze specjalnych urlopów górniczych, na których będą dostawać 75% dotychczasowego wynagrodzenia. Jednocześnie te osoby będą mogły podjąć pracę poza górnictwem – ale uwaga: dokładnie to poza kopalniami. Jeśli osoba na górniczym urlopie będzie miała możliwość podjęcia pracy np. w firmie produkującej maszyny górniczej – nie ma zakazu (przy zamykaniu kopalń w czasach rządów Jerzego Buzka górnik korzystający ze specjalnego urlopu miała zakaz podjęcia jakiejkolwiek innej pracy). Oczywiście nasuwa się pytanie – czy miejsca pracy dla takich osób się znajdą. Bo takiej analizy dotychczas nie widziałam.
Kolejna grupa, ok. 1,5 tys. osób to ci pracujący na dole, którzy nie kwalifikują się do górniczego urlopu (ok. 400 osób) plus pracownicy zakładów przeróbczych (ok. 1,1 tys.). Dołowi mogą dostać odprawy w wysokości 24-miesięcznego wynagrodzenia, przeróbka – 10-krotność. Jak zapewnia rządowy pełnomocnik ds. górnictwa, Wojciech Kowalczyk, wiele z tych osób otrzyma jednocześnie oferty stałej pracy ze Spółki Restrukturyzacji Kopalń, która przejmując kolejne kopalnie będzie potrzebowała dodatkowych ludzi. Oferty pracy w SRK mają też otrzymać pozostali pracownicy powierzchni, dla których odprawy wyniosą 3,6-krotność ich wynagrodzenia.
Dodatkowo pracownikom przysługują ustawowe odprawy wynikające z Ustawy o szczególnych zasadach rozwiązywania z pracownikami stosunku pracy z przyczyn niedotyczących pracowników. To miesięczne wynagrodzenie (gdy ktoś pracuje mniej niż dwa lata) lub dwumiesięczne (dla pracujących 2-8 lat) lub trzymiesięczne (przy zatrudnieniu powyżej 8 lat).
A co z samymi kopalniami? Dlaczego rząd nie próbował szukać inwestora? Donald Tusk zapewniał jeszcze w sierpniu, że zamykania kopalń nie będzie, czym mocno zaskoczył, bo już wtedy było wiadomo, że Kompania Węglowa stoi na skraju bankructwa, jeśli nie pozyska finansowania (emisja euroobligacji za 500 mln dol. się nie powiodła). Dziś na próbę sprzedaży słabych kopalń jest za późno, bo to wielomiesięczny proces (sprawy koncesji etc.). Jednak w nowej ustawie o funkcjonowaniu górnictwa węgla kamiennego ma się znaleźć zapis o tym, że SRK będzie mogła sprzedawać przekazane jej kopalnie (gdy to się uda będzie oczywiście musiała zwrócić pomoc publiczną). Nie jest tajemnicą, że częścią kopalni Bobrek-Centrum zainteresowany jest Węglokoks. A może samorządy, które bronią kopalń na swoim terenie mogłyby przejąć te zakłady nawet za symboliczną złotówkę? Może im udałoby się pozyskać inwestorów dla poszczególnych kopalń? A może zrobią to związki zawodowe? Ich kolegom w PG Silesia jakoś się udało. A skoro zdaniem związkowców każdy górnik przodowy napisałby lepszy program naprawczy dla KW, to może warto by im dać szansę?
Źródło: Górnictwo 2.0