icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Sawicki: Nowe otwarcie dla energetyki wiatrowej w Polsce?

Dziś rozpoczyna się Bałtyckie Forum Przemysłu Energetyki Morskiej. Portal BiznesAlert.pl jest partnerem imprezy, która będzie okazją do dyskusji o projektowanych zmianach w ustawie OZE, a także możliwych zagranicznych inwestycjach w morskie farmy wiatrowe. Czy także duńskich? Warunek jest jeden, czyli stabilne i przejrzyste prawo. Tymczasem od 2015 roku mamy co roku kolejne zmiany w ustawie. Ten przyniesie kolejne – pisze Bartłomiej Sawicki, redaktor portalu BiznesAlert.pl.

Europa zwiększa moce morskiej energetyki wiatrowej. Już teraz moc zainstalowanych morskich elektrowni wiatrowych wynosi blisko 16 GW. W Polsce mimo długiej linii brzegowej nie ma ani jednego obiektu, są jednak plany oraz zmiany w ustawie o Odnawialnych Źródłach Energii. Czy potencjał morskiej energetyki wiatrowej oraz zmiany legislacyjne mogą przyciągnąć inwestorów zza granicy? Najbliżej jest Duńczykom, którzy nie wykluczają inwestycji na polskim Bałtyku.

Z danych europejskiego stowarzyszenia Wind Europe wynika, że w Europie morskie farmy wiatrowe dysponują mocą o wartości 15 780 MW. Odpowiada to 4,149 elektrowni wiatrowych podłączonych do sieci w 11 krajach. Rok 2017 był pod tym względem rekordowy. Podłączono dwa razy więcej obiektów niż rok 2016 i o 4 procent więcej niż w rekordowym 2015 roku. W 2017 roku finalną decyzję inwestycyjną osiągnęły projekty o mocy 2,5 GW.

Przedbiegi

W Polsce najbardziej zaawansowane projekty prowadzą Polenergia S.A. należąca do rodziny Kulczyków. W kwietniu 2017 roku uzyskała ona od Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Gdańsku decyzję określającą środowiskowe uwarunkowania realizacji Morskiej Farmy Wiatrowej Polenergia Bałtyk II. Była to już druga prawomocna decyzja środowiskowa wydana dla spółki.

Realizacja Morskiej Farmy Wiatrowej Polenergia Bałtyk II planowana jest na lata 2023 – 2026. Łączna moc projektów realizowanych obecnie na Bałtyku przez Polenergię to 1200 MW. W lipcu 2016 Polenergia uzyskała bowiem pierwszą w Polsce decyzję środowiskową dla farmy wiatrowej Bałtyk Środkowy III o planowanej mocy 600 MW.

Z umowy zawartej przez inwestora wynika, że umożliwia ona przyłączenie do Krajowego Systemu Elektroenergetycznego 600 MW do roku 2021 na obszarze Morskiej Farmy Wiatrowej Polenergia Bałtyk III oraz przyłączenia 600 MW do końca 2025 roku na obszarze Morskiej Farmy Wiatrowej Polenergia Bałtyk II. Spółka przewiduje, że po 2022 i 2025 roku możliwe będzie pozyskanie dodatkowych mocy przyłączeniowych, co pozwoli na rozbudowę każdej farmy wiatrowej do maksymalnej mocy 1200 MW. – Oznacza to, że łączna moc morskich projektów Polenergii realizowanych na Bałtyku, może osiągnąć maksymalnie nawet 2400 MW – podaje spółka w założeniach projektu.

PGE Energia Odnawialna, z Grupy Polskiej Grupy Energetycznej to drugi, a zarazem pierwszy ze spółek z udziałem Skarbu Państwa podmiot, który prowadzi zaawansowane prace. Na początku lutego br. rozpoczęła ona pomiary warunków wietrzności na Morzu Bałtyckim przy użyciu pływającego Lidaru. Badania mają potrwać dwa lata i są prowadzane w odległości ok 32 km od Łeby, w rejonie planowanej morskiej farmy wiatrowej Baltica. Jeszcze w marcu 2016 roku PGE EO podpisała z Instytutem Morskim umowę, w ramach przeprowadzone są badania środowiskowe dla tej farmy. Prace związane z realizacją tych badań mają się zakończyć w 2018 r.

W grę o gigawaty na Bałtyku może włączyć się także PKN Orlen, który jeszcze do niedawana był zainteresowany inwestycjami na morzu. Jeszcze 5 lat temu firma uzyskała zgody od ministerstw rządu Donalda Tuska na realizację tych projektów. Jednak obliczu rozważanego zaangażowania w budowę elektrowni jądrowej PKN Orlen może nie traktować projektu morskich farm wiatrowych priorytetowo.

Jakóbik: Wiatraki zamiast atomu? Gra o spadek po Kulczyku

Warunki na Bałtyku

Z raportu Fundacji na rzecz Energetyki Zrównoważonej wynika, że realny potencjał morskiej energetyki wiatrowej w Polsce wynosi od 8 do 10 GW. Pierwsze morskie elektrownie mogą zostać przyłączone do sieci w roku 2025. Do końca roku 2030 może zostać wybudowanych ok 4 GW, a do roku 2035 – 8 GW.- 8 GW na morzu w połączeniu z równoległym rozwojem energetyki gazowej na poziomie 4-5 GW i budową transgranicznej morskiej sieci przesyłowej o mocy 1,5-2 GW może odegrać kluczową rolę w zapewnieniu bezpieczeństwa energetycznego Polski w latach 2025-2035, pozwalając na zastąpienie ubytków mocy węglowych nie spełniających standardów BAT, oraz zapewniając osiągnięcie celów w zakresie redukcji emisji CO2 i wykorzystania odnawialnych źródeł energii – argumentuje FNEZ.

Fundacja podkreśla, że elektrownie wiatrowe na polskich obszarach morskich będą pracować przez około 8050 godzin w roku, co stanowi 91,9 procent , z czego około 5800 godzin w roku w przedziale umożliwiającym osiągnięcie pełnej mocy, a więc 66,5. procent – Morskie farmy wiatrowe o mocy 8 GW mogą zaspokajać ok 20 procent krajowego zapotrzebowania na energię elektryczną – wylicza Fundacja.

Zgodnie z obliczeniami FNEZ, cena energii wytwarzanej przez polskie morskie farmy wiatrowe powinna zawierać się w przedziale 71-80 euro /MWh w roku 2025 i 66-75 euro /MWh w roku 2030, jeżeli zostaną utrzymane obciążenia związane z przyłączeniem do sieci po stronie inwestora. W przypadku przejęcia przez operatora kosztów budowy sieci morskiej, ceny te kształtowałyby się odpowiednio: 57-65 euro /MWh w roku 2025 i 53-60 euro /MWh w 2030 roku.

W tym kontekście warto wspomnieć o nowelizacji ustawy o Odnawialnych Źródłach Energii. Projekt ustawy, który został przyjęty przez Komitet Stały Rady Ministrów, określa, że maksymalna cena w złotych za l MW h, za jaką w 2018 r. może zostać sprzedana przez wytwórców w drodze aukcji energia elektryczna z odnawialnych źródeł energii, dla instalacji odnawialnego źródła energii wykorzystujących wyłącznie energię wiatru na morzu do wytwarzania energii elektrycznej, ma wynosić 450 zł/MWh.

Wiatr od morza to lek na problemy z energią?

Jak wynika z raportu Polskich Sieci Elektroenergetycznych z 2016 roku polska energetyka będzie potrzebować 16 GW przy 37 GW mocy zainstalowanej obecnie w kraju. Chodzi o 16 GW nowych mocy, które obecnie nie uwzględniają remontów dot. BAT. Potencjał polskiej energetyki wiatrowej na morzu, wynika z badania jakimi zostało poddane 2,5 tys. km kw. Na takim obszarze, jak wynika z badań FNEZ potencjał wynosi ponad 8 GW. – To co może blokować rozwój to dostęp do sieci. 8 GW można rozwijać, ale blokuje je cena. Jednak ta w ciągu 2–3 lat spadnie. Koszt wytworzenia energii z farmy wiatrowej to 100 euro za godzinę. Cena na aukcji po 2020 roku spadnie poniżej 70 – 80 euro, a po okresie 2025–2027 będzie to koszt zerowy. To pokazuje, że morska energetyka wiatrowa może rozwijać się bez wsparcia – powiedział Maciej Stryjecki prezes zarządu FNEZ podczas lutowej konferencji Powerpol. Dodał, że w Polsce może to być koszt 70 – 75 euro. – Konieczne jest patrzenie na Bałtyk pod kątem konkurencyjnych dostaw gazu takich jak terminal LNG i Baltic Pipe oraz rozwoju morskich sieci przesyłowych z krajami skandynawskimi – powiedział wówczas Stryjecki.

Mariusz Witoński, Prezes Zarządu Polskiego Towarzystwa Morskiej Energetyki Wiatrowej dodał, że morskie źródła wiatrowe w Polsce będą osiągać wskaźnik efektywności na poziomie 50 proc. – To więcej niż część instalacji na Morzu Północnym, a to kwalifikuje je jako energetykę zawodową, a więc będą to źródła stabilne. Rozwój morskiej energetyki wiatrowej to paliwo dla przemysłu stoczniowego, maszynowego, stalowego. W Polsce produkuje się i projektuje wysokiej jakości technologie, takie jak turbiny czy tzw. kablowce w przemyśle stoczniowym. – Obecnie koszt 1 GW zainstalowanej mocy w morskich farmach wiatrowych to wydatek rzędu 3 mld euro, a jeszcze niedawno, kilka lat temu, było to 4 mld euro. Połowa z tej puli środków może trafić w postaci zamówień do polskiego przemysłu – powiedział na tej samej konferencji Witoński.

Wybory samorządowe to przeszkoda dla klastrów i OZE (RELACJA)

Duńczycy na polskim Bałtyku?

Przy okazji rozmów Polski i Danii o projekcie budowy gazociągu przesyłowego Baltic Pipe z Norwegii poprzez Danię do Polski pojawiły się spekulacje o warunkach, jakie mieli stawiać Duńczycy w sprawie liberalizacji ustawy OZE zaostrzonej w 2016 roku. Dotyczyła minimalnej odległości stawiania farm wiatrowych od zabudowań oraz opodatkowania z tytułu prawa budowlanego także najbardziej kapitałochłonnych elementów, jak turbiny wiatrowe. Zgodnie z projektem podatek od nieruchomości będzie naliczany jedynie od części budowlanej, tak jak to przewidują przepisy ogólnobudowlane. Oznacza to, że jeśli zmiany wejdą w życie, zostaną przywrócone poprzednie zasady opodatkowania podatkiem od nieruchomości elektrowni wiatrowych obowiązujące przed 1 stycznia 2017 r. Przywraca ona możliwość jednolitego opodatkowania elektrowni wiatrowych. Zmiany te wielu odczytywało jako ukłon w stronę duńskiej branży, która podczas zeszłorocznej wizyty w Danii ówczesnej premier RP, Beaty Szydło argumentowała potrzebę zmian. Z informacji portalu BiznesAlert.pl wynika jednak, że przyspieszenie prac nad kolejną nowelą ustawy OZE wynika z konieczność przyspieszenia prac nad realizacją zobowiązań wobec Unii Europejskiej. Polska powinna wytwarzać do 2020 roku 15 procent energii z OZE, a obecnie jest to 12 procent.

Duńczycy chcą inwestować w energetykę wiatrową w Polsce. Liczą na zmianę ustawy odległościowej

– Z informacji, które do nas docierają wynika, że temat morskich farm wiatrowych mógł pojawić się jako tło negocjacji dotyczących realizacji projektu Baltic Pipe powiedział w rozmowie z portalem BiznesAlert.pl  Michał Kaczerowski, prezes Ambiens Sp. z o.o. Pytany o kooperacje polskich firm z duńskimi przy realizacji projektów na polskim Bałtyku powiedział, że koszty takich inwestycji na obecnym poziomie skłaniają do podzielenia się ryzykiem inwestycyjnym, ale i przyszłymi zyskami. – W grę wchodzi każdy alians biznesowy, a modele biznesowe jakie są wykorzystywane na zachodzie pokazują, że jest możliwe znalezienie rozwiązania, które zadowoli każdą ze stron – powiedział Kaczerowski.

Jakóbik: Wiatraki zamiast atomu? Gra o spadek po Kulczyku

Niezależnie jednak od argumentacji polskiego rządu Duńczycy przyglądają się morskiej energetyce wiatrowej w Polsce z rosnącą uwagą. Portal BiznesAlert.pl zapytał Duńskie Stowarzyszenie Przemysłu Energetyki Wiatrowej ( Danish Wind Industry Association) o potencjalne zainteresowanie tymi inwestycjami przez duńską stronę. Camilla Holbech, doradca stowarzyszenia, podkreśla, że potencjał Polski jest duży. – Pierwsze aukcje mają ruszyć w tym roku i w ciągu dziesięciu lat można zbudować 1,1 GW nowych mocy, do 2030 roku mogą one wzrosnąć do 6,6 GW. – powiedziała w rozmowie z portalem. Dodała, że Duńczycy mogą współpracować, by osiągnąć zyski, ale potencjalnym inwestorom potrzebna jest stabilność i jasność regulacji. – Muszą oni znać przepisy, by móc brać udział w aukcjach. Współpraca z Polską w regionie Morza Bałtyckiego ma naszym zdaniem duży potencjał. Duńskie stowarzyszenie ds. morskiej energetyki wiatrowej współpracuje ze swoimi odpowiednikami w Polsce, ale też z niemieckimi i innymi w regionie Morza Bałtyckiego. Chcemy pokazać, że inwestowanie w morskie farmy wiatrowe na Morzu Bałtyckim ma wielki sens – podkreśla Holbech.

Dodała, że Dania obecnie realizuje dwa duże projekty morskich farm wiatrowych na Bałtyku oraz u zachodnich wybrzeży Danii. Te dwa ośrodki podwoją siły morskich farm w Danii. Pytana czy morska energetyka wiatrowa może obejść się bez subsydiów powiedziała, że w Holandii i Niemczech do połowy przyszłej dekady mają powstać morskie elektrownie wiatrowe bez subsydiów. – Do tego potrzebna jest jasność przepisów. Jest to główna przeszkoda w inwestowaniu na polskim rynku na chwilę obecną. Morskie farmy wiatrowe to źródło stabilnej i czystej energii – zakończyła.

Morskie farmy wiatrowe wygenerowały w 2017 roku ponad 1,2 GW energii, co razem z lądową energetyką wiatrową ( 4,2 GW) pozwalało na zabezpieczenie ponad 43 proc. zapotrzebowania na energię w kraju. Do 2020 roku zainstalowana moc morskich farm wiatrowych na wynieść ponad 1,4 GW. Duńskie firmy wychodzą z możliwościami rozwoju za granicę, a zmieniające się otoczenie prawne oraz potencjał polskiej części Bałtyku może skusić niektóre firmy z Danii do ponownego zainwestowania w Polsce.

Portal BiznesAlert.pl zapytał duńską firmę Ørsted (dawniej Dong Energy) o możliwe inwestycje w Polsce. Firma nie planuje w tym momencie inwestycji w Polsce. Przypominanym, że farmy wiatrowe Dong Energy w Polsce w 2013 roku wykupiły PGE oraz Energa. Na pytanie o potencjał Polski, firma podkreśliła, że generalna strategia firmy opiera się na inwestowaniu w morskie farmy wiatrowe. W latach 2018 – 2023 85-90 procent wydatków inwestycyjnych firmy mają zostać wydane na morskie farmy wiatrowe. Spółka podkreśla, że analizuje potencjał i możliwości inwestycyjne na Bałtyku,a spółka szuka nowych możliwości na rozwijającym się rynku.

Ambasador Danii w Polsce: Baltic Pipe wesprze rozwój rynku gazu w regionie (ROZMOWA)

Wyzwania

Morska energetyka wiatrowa uchodzi wciąż za drogą technologię, dlatego też biorąc pod uwagę polskie uwarunkowania horyzont jest tak odległy. Branża ta w Polsce musiałaby być dotowana, aby mogła sprzedawać energię. To jest jednak wykluczone ponieważ wciąż bardziej opłacalna jest energetyka węglowa. Jednak rosnące ceny zakupu uprawnień do emisji, regulacje tzw. pakietu zimowego oraz reforma systemu handlu emisjami ograniczające możliwości finansowania tego sektora, składają się na rosnące koszty dla tego sektora. Jednocześnie rozwój technologii sprawia, że energetyka wiatrowa będzie coraz bardziej opłacalna.

Nie stanie się to dziś. 8 GW energii to potencjał dwóch Elektrowni Bełchatów, a projekty samej Polenergii, to tyle ile jeden blok w elektrowni jądrowej. 20 procent energii będzie możliwe do zapewnienia, jednak w perspektywie ok. 20 lat. Do tego czasu bezpieczeństwo energetyczne dla Polski ma gwarantować rynek mocy, mający stymulować prace energetyki węglowej oraz być może atom. Brakuje również połączeń morskich farm z lądową infrastrukturą przesyłową. W tym zakresie warto rozważyć możliwości wykorzystania morskiego połączenia elektroenergetycznego między Polską i Szwecją, a także planowane morskie połączenie Władysławowo – Kłajpeda, między Polską a Litwą. Polska kooperuje już przy rozbudowie systemu przesyłowego w sektorze gazu z duńskim operatorem Energinet.dk. Warto, aby Polskie Sieci Elektroenergetyczne podjęły dialog z duńskim odpowiednikiem w zakresie wymiany wiedzy oraz doświadczeń na temat przyłączeń morskich farm wiatrowych do systemu przesyłowego oraz podziału kosztów podłączeń.

Wójcik: Statoil rozważa inwestycje w morskie farmy wiatrowe na polskim Bałtyku

Dziś rozpoczyna się Bałtyckie Forum Przemysłu Energetyki Morskiej. Portal BiznesAlert.pl jest partnerem imprezy, która będzie okazją do dyskusji o projektowanych zmianach w ustawie OZE, a także możliwych zagranicznych inwestycjach w morskie farmy wiatrowe. Czy także duńskich? Warunek jest jeden, czyli stabilne i przejrzyste prawo. Tymczasem od 2015 roku mamy co roku kolejne zmiany w ustawie. Ten przyniesie kolejne – pisze Bartłomiej Sawicki, redaktor portalu BiznesAlert.pl.

Europa zwiększa moce morskiej energetyki wiatrowej. Już teraz moc zainstalowanych morskich elektrowni wiatrowych wynosi blisko 16 GW. W Polsce mimo długiej linii brzegowej nie ma ani jednego obiektu, są jednak plany oraz zmiany w ustawie o Odnawialnych Źródłach Energii. Czy potencjał morskiej energetyki wiatrowej oraz zmiany legislacyjne mogą przyciągnąć inwestorów zza granicy? Najbliżej jest Duńczykom, którzy nie wykluczają inwestycji na polskim Bałtyku.

Z danych europejskiego stowarzyszenia Wind Europe wynika, że w Europie morskie farmy wiatrowe dysponują mocą o wartości 15 780 MW. Odpowiada to 4,149 elektrowni wiatrowych podłączonych do sieci w 11 krajach. Rok 2017 był pod tym względem rekordowy. Podłączono dwa razy więcej obiektów niż rok 2016 i o 4 procent więcej niż w rekordowym 2015 roku. W 2017 roku finalną decyzję inwestycyjną osiągnęły projekty o mocy 2,5 GW.

Przedbiegi

W Polsce najbardziej zaawansowane projekty prowadzą Polenergia S.A. należąca do rodziny Kulczyków. W kwietniu 2017 roku uzyskała ona od Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Gdańsku decyzję określającą środowiskowe uwarunkowania realizacji Morskiej Farmy Wiatrowej Polenergia Bałtyk II. Była to już druga prawomocna decyzja środowiskowa wydana dla spółki.

Realizacja Morskiej Farmy Wiatrowej Polenergia Bałtyk II planowana jest na lata 2023 – 2026. Łączna moc projektów realizowanych obecnie na Bałtyku przez Polenergię to 1200 MW. W lipcu 2016 Polenergia uzyskała bowiem pierwszą w Polsce decyzję środowiskową dla farmy wiatrowej Bałtyk Środkowy III o planowanej mocy 600 MW.

Z umowy zawartej przez inwestora wynika, że umożliwia ona przyłączenie do Krajowego Systemu Elektroenergetycznego 600 MW do roku 2021 na obszarze Morskiej Farmy Wiatrowej Polenergia Bałtyk III oraz przyłączenia 600 MW do końca 2025 roku na obszarze Morskiej Farmy Wiatrowej Polenergia Bałtyk II. Spółka przewiduje, że po 2022 i 2025 roku możliwe będzie pozyskanie dodatkowych mocy przyłączeniowych, co pozwoli na rozbudowę każdej farmy wiatrowej do maksymalnej mocy 1200 MW. – Oznacza to, że łączna moc morskich projektów Polenergii realizowanych na Bałtyku, może osiągnąć maksymalnie nawet 2400 MW – podaje spółka w założeniach projektu.

PGE Energia Odnawialna, z Grupy Polskiej Grupy Energetycznej to drugi, a zarazem pierwszy ze spółek z udziałem Skarbu Państwa podmiot, który prowadzi zaawansowane prace. Na początku lutego br. rozpoczęła ona pomiary warunków wietrzności na Morzu Bałtyckim przy użyciu pływającego Lidaru. Badania mają potrwać dwa lata i są prowadzane w odległości ok 32 km od Łeby, w rejonie planowanej morskiej farmy wiatrowej Baltica. Jeszcze w marcu 2016 roku PGE EO podpisała z Instytutem Morskim umowę, w ramach przeprowadzone są badania środowiskowe dla tej farmy. Prace związane z realizacją tych badań mają się zakończyć w 2018 r.

W grę o gigawaty na Bałtyku może włączyć się także PKN Orlen, który jeszcze do niedawana był zainteresowany inwestycjami na morzu. Jeszcze 5 lat temu firma uzyskała zgody od ministerstw rządu Donalda Tuska na realizację tych projektów. Jednak obliczu rozważanego zaangażowania w budowę elektrowni jądrowej PKN Orlen może nie traktować projektu morskich farm wiatrowych priorytetowo.

Jakóbik: Wiatraki zamiast atomu? Gra o spadek po Kulczyku

Warunki na Bałtyku

Z raportu Fundacji na rzecz Energetyki Zrównoważonej wynika, że realny potencjał morskiej energetyki wiatrowej w Polsce wynosi od 8 do 10 GW. Pierwsze morskie elektrownie mogą zostać przyłączone do sieci w roku 2025. Do końca roku 2030 może zostać wybudowanych ok 4 GW, a do roku 2035 – 8 GW.- 8 GW na morzu w połączeniu z równoległym rozwojem energetyki gazowej na poziomie 4-5 GW i budową transgranicznej morskiej sieci przesyłowej o mocy 1,5-2 GW może odegrać kluczową rolę w zapewnieniu bezpieczeństwa energetycznego Polski w latach 2025-2035, pozwalając na zastąpienie ubytków mocy węglowych nie spełniających standardów BAT, oraz zapewniając osiągnięcie celów w zakresie redukcji emisji CO2 i wykorzystania odnawialnych źródeł energii – argumentuje FNEZ.

Fundacja podkreśla, że elektrownie wiatrowe na polskich obszarach morskich będą pracować przez około 8050 godzin w roku, co stanowi 91,9 procent , z czego około 5800 godzin w roku w przedziale umożliwiającym osiągnięcie pełnej mocy, a więc 66,5. procent – Morskie farmy wiatrowe o mocy 8 GW mogą zaspokajać ok 20 procent krajowego zapotrzebowania na energię elektryczną – wylicza Fundacja.

Zgodnie z obliczeniami FNEZ, cena energii wytwarzanej przez polskie morskie farmy wiatrowe powinna zawierać się w przedziale 71-80 euro /MWh w roku 2025 i 66-75 euro /MWh w roku 2030, jeżeli zostaną utrzymane obciążenia związane z przyłączeniem do sieci po stronie inwestora. W przypadku przejęcia przez operatora kosztów budowy sieci morskiej, ceny te kształtowałyby się odpowiednio: 57-65 euro /MWh w roku 2025 i 53-60 euro /MWh w 2030 roku.

W tym kontekście warto wspomnieć o nowelizacji ustawy o Odnawialnych Źródłach Energii. Projekt ustawy, który został przyjęty przez Komitet Stały Rady Ministrów, określa, że maksymalna cena w złotych za l MW h, za jaką w 2018 r. może zostać sprzedana przez wytwórców w drodze aukcji energia elektryczna z odnawialnych źródeł energii, dla instalacji odnawialnego źródła energii wykorzystujących wyłącznie energię wiatru na morzu do wytwarzania energii elektrycznej, ma wynosić 450 zł/MWh.

Wiatr od morza to lek na problemy z energią?

Jak wynika z raportu Polskich Sieci Elektroenergetycznych z 2016 roku polska energetyka będzie potrzebować 16 GW przy 37 GW mocy zainstalowanej obecnie w kraju. Chodzi o 16 GW nowych mocy, które obecnie nie uwzględniają remontów dot. BAT. Potencjał polskiej energetyki wiatrowej na morzu, wynika z badania jakimi zostało poddane 2,5 tys. km kw. Na takim obszarze, jak wynika z badań FNEZ potencjał wynosi ponad 8 GW. – To co może blokować rozwój to dostęp do sieci. 8 GW można rozwijać, ale blokuje je cena. Jednak ta w ciągu 2–3 lat spadnie. Koszt wytworzenia energii z farmy wiatrowej to 100 euro za godzinę. Cena na aukcji po 2020 roku spadnie poniżej 70 – 80 euro, a po okresie 2025–2027 będzie to koszt zerowy. To pokazuje, że morska energetyka wiatrowa może rozwijać się bez wsparcia – powiedział Maciej Stryjecki prezes zarządu FNEZ podczas lutowej konferencji Powerpol. Dodał, że w Polsce może to być koszt 70 – 75 euro. – Konieczne jest patrzenie na Bałtyk pod kątem konkurencyjnych dostaw gazu takich jak terminal LNG i Baltic Pipe oraz rozwoju morskich sieci przesyłowych z krajami skandynawskimi – powiedział wówczas Stryjecki.

Mariusz Witoński, Prezes Zarządu Polskiego Towarzystwa Morskiej Energetyki Wiatrowej dodał, że morskie źródła wiatrowe w Polsce będą osiągać wskaźnik efektywności na poziomie 50 proc. – To więcej niż część instalacji na Morzu Północnym, a to kwalifikuje je jako energetykę zawodową, a więc będą to źródła stabilne. Rozwój morskiej energetyki wiatrowej to paliwo dla przemysłu stoczniowego, maszynowego, stalowego. W Polsce produkuje się i projektuje wysokiej jakości technologie, takie jak turbiny czy tzw. kablowce w przemyśle stoczniowym. – Obecnie koszt 1 GW zainstalowanej mocy w morskich farmach wiatrowych to wydatek rzędu 3 mld euro, a jeszcze niedawno, kilka lat temu, było to 4 mld euro. Połowa z tej puli środków może trafić w postaci zamówień do polskiego przemysłu – powiedział na tej samej konferencji Witoński.

Wybory samorządowe to przeszkoda dla klastrów i OZE (RELACJA)

Duńczycy na polskim Bałtyku?

Przy okazji rozmów Polski i Danii o projekcie budowy gazociągu przesyłowego Baltic Pipe z Norwegii poprzez Danię do Polski pojawiły się spekulacje o warunkach, jakie mieli stawiać Duńczycy w sprawie liberalizacji ustawy OZE zaostrzonej w 2016 roku. Dotyczyła minimalnej odległości stawiania farm wiatrowych od zabudowań oraz opodatkowania z tytułu prawa budowlanego także najbardziej kapitałochłonnych elementów, jak turbiny wiatrowe. Zgodnie z projektem podatek od nieruchomości będzie naliczany jedynie od części budowlanej, tak jak to przewidują przepisy ogólnobudowlane. Oznacza to, że jeśli zmiany wejdą w życie, zostaną przywrócone poprzednie zasady opodatkowania podatkiem od nieruchomości elektrowni wiatrowych obowiązujące przed 1 stycznia 2017 r. Przywraca ona możliwość jednolitego opodatkowania elektrowni wiatrowych. Zmiany te wielu odczytywało jako ukłon w stronę duńskiej branży, która podczas zeszłorocznej wizyty w Danii ówczesnej premier RP, Beaty Szydło argumentowała potrzebę zmian. Z informacji portalu BiznesAlert.pl wynika jednak, że przyspieszenie prac nad kolejną nowelą ustawy OZE wynika z konieczność przyspieszenia prac nad realizacją zobowiązań wobec Unii Europejskiej. Polska powinna wytwarzać do 2020 roku 15 procent energii z OZE, a obecnie jest to 12 procent.

Duńczycy chcą inwestować w energetykę wiatrową w Polsce. Liczą na zmianę ustawy odległościowej

– Z informacji, które do nas docierają wynika, że temat morskich farm wiatrowych mógł pojawić się jako tło negocjacji dotyczących realizacji projektu Baltic Pipe powiedział w rozmowie z portalem BiznesAlert.pl  Michał Kaczerowski, prezes Ambiens Sp. z o.o. Pytany o kooperacje polskich firm z duńskimi przy realizacji projektów na polskim Bałtyku powiedział, że koszty takich inwestycji na obecnym poziomie skłaniają do podzielenia się ryzykiem inwestycyjnym, ale i przyszłymi zyskami. – W grę wchodzi każdy alians biznesowy, a modele biznesowe jakie są wykorzystywane na zachodzie pokazują, że jest możliwe znalezienie rozwiązania, które zadowoli każdą ze stron – powiedział Kaczerowski.

Jakóbik: Wiatraki zamiast atomu? Gra o spadek po Kulczyku

Niezależnie jednak od argumentacji polskiego rządu Duńczycy przyglądają się morskiej energetyce wiatrowej w Polsce z rosnącą uwagą. Portal BiznesAlert.pl zapytał Duńskie Stowarzyszenie Przemysłu Energetyki Wiatrowej ( Danish Wind Industry Association) o potencjalne zainteresowanie tymi inwestycjami przez duńską stronę. Camilla Holbech, doradca stowarzyszenia, podkreśla, że potencjał Polski jest duży. – Pierwsze aukcje mają ruszyć w tym roku i w ciągu dziesięciu lat można zbudować 1,1 GW nowych mocy, do 2030 roku mogą one wzrosnąć do 6,6 GW. – powiedziała w rozmowie z portalem. Dodała, że Duńczycy mogą współpracować, by osiągnąć zyski, ale potencjalnym inwestorom potrzebna jest stabilność i jasność regulacji. – Muszą oni znać przepisy, by móc brać udział w aukcjach. Współpraca z Polską w regionie Morza Bałtyckiego ma naszym zdaniem duży potencjał. Duńskie stowarzyszenie ds. morskiej energetyki wiatrowej współpracuje ze swoimi odpowiednikami w Polsce, ale też z niemieckimi i innymi w regionie Morza Bałtyckiego. Chcemy pokazać, że inwestowanie w morskie farmy wiatrowe na Morzu Bałtyckim ma wielki sens – podkreśla Holbech.

Dodała, że Dania obecnie realizuje dwa duże projekty morskich farm wiatrowych na Bałtyku oraz u zachodnich wybrzeży Danii. Te dwa ośrodki podwoją siły morskich farm w Danii. Pytana czy morska energetyka wiatrowa może obejść się bez subsydiów powiedziała, że w Holandii i Niemczech do połowy przyszłej dekady mają powstać morskie elektrownie wiatrowe bez subsydiów. – Do tego potrzebna jest jasność przepisów. Jest to główna przeszkoda w inwestowaniu na polskim rynku na chwilę obecną. Morskie farmy wiatrowe to źródło stabilnej i czystej energii – zakończyła.

Morskie farmy wiatrowe wygenerowały w 2017 roku ponad 1,2 GW energii, co razem z lądową energetyką wiatrową ( 4,2 GW) pozwalało na zabezpieczenie ponad 43 proc. zapotrzebowania na energię w kraju. Do 2020 roku zainstalowana moc morskich farm wiatrowych na wynieść ponad 1,4 GW. Duńskie firmy wychodzą z możliwościami rozwoju za granicę, a zmieniające się otoczenie prawne oraz potencjał polskiej części Bałtyku może skusić niektóre firmy z Danii do ponownego zainwestowania w Polsce.

Portal BiznesAlert.pl zapytał duńską firmę Ørsted (dawniej Dong Energy) o możliwe inwestycje w Polsce. Firma nie planuje w tym momencie inwestycji w Polsce. Przypominanym, że farmy wiatrowe Dong Energy w Polsce w 2013 roku wykupiły PGE oraz Energa. Na pytanie o potencjał Polski, firma podkreśliła, że generalna strategia firmy opiera się na inwestowaniu w morskie farmy wiatrowe. W latach 2018 – 2023 85-90 procent wydatków inwestycyjnych firmy mają zostać wydane na morskie farmy wiatrowe. Spółka podkreśla, że analizuje potencjał i możliwości inwestycyjne na Bałtyku,a spółka szuka nowych możliwości na rozwijającym się rynku.

Ambasador Danii w Polsce: Baltic Pipe wesprze rozwój rynku gazu w regionie (ROZMOWA)

Wyzwania

Morska energetyka wiatrowa uchodzi wciąż za drogą technologię, dlatego też biorąc pod uwagę polskie uwarunkowania horyzont jest tak odległy. Branża ta w Polsce musiałaby być dotowana, aby mogła sprzedawać energię. To jest jednak wykluczone ponieważ wciąż bardziej opłacalna jest energetyka węglowa. Jednak rosnące ceny zakupu uprawnień do emisji, regulacje tzw. pakietu zimowego oraz reforma systemu handlu emisjami ograniczające możliwości finansowania tego sektora, składają się na rosnące koszty dla tego sektora. Jednocześnie rozwój technologii sprawia, że energetyka wiatrowa będzie coraz bardziej opłacalna.

Nie stanie się to dziś. 8 GW energii to potencjał dwóch Elektrowni Bełchatów, a projekty samej Polenergii, to tyle ile jeden blok w elektrowni jądrowej. 20 procent energii będzie możliwe do zapewnienia, jednak w perspektywie ok. 20 lat. Do tego czasu bezpieczeństwo energetyczne dla Polski ma gwarantować rynek mocy, mający stymulować prace energetyki węglowej oraz być może atom. Brakuje również połączeń morskich farm z lądową infrastrukturą przesyłową. W tym zakresie warto rozważyć możliwości wykorzystania morskiego połączenia elektroenergetycznego między Polską i Szwecją, a także planowane morskie połączenie Władysławowo – Kłajpeda, między Polską a Litwą. Polska kooperuje już przy rozbudowie systemu przesyłowego w sektorze gazu z duńskim operatorem Energinet.dk. Warto, aby Polskie Sieci Elektroenergetyczne podjęły dialog z duńskim odpowiednikiem w zakresie wymiany wiedzy oraz doświadczeń na temat przyłączeń morskich farm wiatrowych do systemu przesyłowego oraz podziału kosztów podłączeń.

Wójcik: Statoil rozważa inwestycje w morskie farmy wiatrowe na polskim Bałtyku

Najnowsze artykuły