Unia Europejska przedstawi dzisiaj plan zakończenia importu gazu z Rosji. Ma on zawierać wskazówki dla europejskich firm, jak wycofać się z umów zakupu gazu rosyjskiego. Unia przewiduje wprowadzenie w tym przypadku możliwości powołania się na tzw. „siłę wyższą”. Niewykluczone jest również to, że zabroni odbiorcom zawierania nowych kontraktów gazowych z Rosją.
Ceny węgla spadły
Ceny węgla energetycznego w marcu spadły o 2,7 procent w ujęciu miesiąc do miesiąca – wynika z analizy indeksów cenowych, tworzonych wspólnie przez Agencję Rozwoju Przemysłu i Towarową Giełdę Energii.
Sytuację na krajowym rynku węgla energetycznego obrazują dwa indeksy, bazujące na danych miesięcznych ex-post i wyrażające cenę zbytu węgla kamiennego, w jakości dostosowanej do potrzeb odbiorców. Indeks PSCMI1 (z ang. Polish Steam Coal Market Index) wyraża ceny węgla dla tzw. energetyki zawodowej i przemysłowej, indeks PSCMI2 – dla ciepłowni przemysłowych i komunalnych. Wyrażona w indeksach wartość to cena węgla netto „na wagonie” w punkcie załadunku – bez uwzględnienia podatku akcyzowego, kosztów ubezpieczenia oraz kosztów dostawy.
Węgiel taniej w ujęciu miesięcznym i rocznym
Indeks PSCMI1 w marcu pogorszył swój wynik o 2,7 procent w porównaniu z poprzednim miesiącem i wyniósł 356,91 zł/t. W porównaniu z marcem 2024 roku wynik ten jest gorszy o 25,9 procent.
Indeks PSCMI2 w marcu poprawił swój wynik o 5,7 procenta w porównaniu z poprzednim miesiącem i wyniósł 494,31 zł/t. W porównaniu z marcem 2024 roku wynik ten jest gorszy o 20,1 procent.
Średnia wartość indeksu PSCMI1 dla pierwszego kwartału 2025 roku wyniosła 361,66 zł/t. W porównaniu z pierwszym kwartałem poprzedniego roku zmalał on o 26,4 procent, a w porównaniu kwartału do kwartału zmalał o 22,2 procent.
Średnia wartość indeksu PSCMI2 dla pierwszego kwartału 2025 roku wyniosła 486,25 zł/t. W porównaniu z pierwszym kwartałem poprzedniego roku zmalał on o 20,3 procent, a w porównaniu kwartał do kwartału spadł o 9,4 procent.
Biznes Alert / PAP
Ukraińskie drony trzymały w szachu rosyjskie lotniska
Prawie 20 dronów zaatakowało okolice Moskwy. Wstrzymano ruch w stołecznych lotniskach, oraz niektórych w miastach regionalnych. Dziewiątego maja Rosja planuje świętować Dzień Zwycięstwa. Ukraina odmówiła trzydniowego zawieszenia broni, na czas święta, przypominając, że Putin wcześniej odrzucił propozycję 30-dniowego.
Drugą noc z rzędu ukraińskie drony zagroziły Moskwie. Z powodu ataku wstrzymano ruch w czterech stołecznych lotniskach: Szeremietiewo, Wnukowo, Domodiedowo i Żukowskij. Decyzję podjął Rosaviatsia, rosyjski urząd lotnictwa. Zamknięto również porty lotniczy w niektórych innych miastach w regionie, m.in. Penzy i Woroneży.
Według mera Moskwy, Siergieja Sobianina, użyto co najmniej 19 bezzałogowców, które nadleciały z różnych stron. Rosja poinformowała o zniszczeniu czterech.
Guardian przytacza wpisy na mediach społecznościowych, powołujące się na rosyjskie służby bezpieczeństwa, według których jeden z dronów uderzył w budynek mieszkalny. Administracja rosyjska potwierdziła brak ofiar. Gruzy spadły na pobliską autostradę. Drony uszkodziły również podstację energetyczną w Rylsku.
Tej samej nocy Moskwa kontynuowała ataki na Ukrainę, również w okolicy Kijowa.
Rosja nie będzie świętować w spokoju
Władimir Putin zaproponował trzydniowe zawieszenie broni obejmujące 8-10 maja, z powodu rosyjskiego święta Dnia Zwycięstwa, który odbędzie się w najbliższy piątek. Wołodymyr Zełenski określił ten pomysł jako samolubny i bezcelowy, jeżeli nie potrwa 30 dni. Taki czasookres zaproponowały wcześniej Stany Zjednoczone, które pośredniczą w zażegnaniu konfliktu. Ukraina przyjęła propozycję, ale Rosja ją odrzuciła.
Rosja kontynuuje swoją inwazję również w święta. W Niedzielę Palmową zaatakowała Sumy. Zginęło 35 osób, a około 125 zostało rannych, w tym dzieci.
Guardian / PAP / BBC / Biznes Alert / Marcin Karwowski
Jest kolejny etap programu Miecznik. Polska rusza z budową drugiego okrętu
PGZ Stocznia Wojenna rozpoczyna budowę kolejnej fregaty w ramach programu Miecznik, którego celem jest doposażenie polskiej Marynarki Wojennej łącznie trzema nowymi okrętami. ORP Wicher, ORP Burza i ORP Huragan rozpoczną służbę na przełomie lat 2028-2032.
Trump obiecuje gigantyczne zyski z ceł i zniesienie podatku dochodowego
Dochody z ceł wprowadzonych przez administrację Donalda Trumpa pozostają dalece niższe od kwot deklarowanych przez prezydenta Stanów Zjednoczonych. Według analiz ekspertów, wysokość ceł w USA osiągnęła najwyższy poziom od ponad 120 lat. Biały Dom rozważa zastąpienie federalnego podatku dochodowego wpływami z ceł.
Amerykańska służba celno-pograniczna (U.S. Customs and Border Protection) poinformowała w połowie kwietnia o wpływach z ceł przekraczających obecnie 500 milionów dolarów dziennie, znacznie poniżej deklarowanych przez Donalda Trumpa dwóch miliardów dolarów.
– Uzyskujemy niemal dwa miliardy dolarów dziennie z ceł. Dwa miliardy dziennie – mówił 47. prezydent USA na początku kwietnia.
Tę samą kwotę Trump przywołał później w przemówieniu wygłoszonym do działaczy Partii Republikańskiej.
Retoryka Trumpa
Dziennik Austin American-Statesman podkreśla, że wpływy z ceł mogłyby teoretycznie sięgnąć dwóch miliardów dolarów dziennie, gdyby Biały Dom zastosował obecnie zawieszone stawki celne do wcześniejszych poziomów wymiany handlowej.
Taki scenariusz zakładałby jednak, że nałożenie ceł nie wpłynie na spadek importu – co, jak zauważają cytowani przez gazetę ekonomiści, jest mało realistyczne. Austin American-Statesman zaznacza również, że Trump zdaje się ujmować w swoich wypowiedziach prognozowane wpływy z ceł jako dochody już faktycznie uzyskane przez budżet federalny.
Celna statystyka
Mimo zakłóceń w obsłudze towarów, średnie dzienne wpływy wynoszą od stycznia 250 milionów dolarów, a od początku tego roku łączna suma dochodów Stanów Zjednoczonych z tytułu ceł przekroczyła 21 miliardów dolarów.
Z szacunków think-tanku Tax Foundation wynika, że w 2025 roku cła nałożone przez administrację Trumpa mają przynieść do budżetu państwa dodatkowe 166,6 miliardów dolarów, co odpowiada 0,55 procent produktu krajowego brutto USA. W ciągu dziesięciu lat obowiązywania obecnych stawek celnych Stany Zjednoczone mają uzyskać łącznie 2,12 bilionów dolarów.
Uniwersytet Yale podaje, że średnia efektywna stawka celna ponoszona obecnie przez konsumentów wynosi 28 procent, co stanowi najwyższy poziom od 1901 roku.
Dalsze plany
Po kwietniowych podwyżkach ceł administracja Trumpa obniżyła większość z nich do 10 procent, utrzymując wyższe cła wobec Chin i sektora motoryzacyjnego, planując też wprowadzić je dla branży farmaceutycznej spoza USA.
Wyniki analizy przeprowadzonej przez Tax Foundation wskazują, że działania celne podjęte przez Donalda Trumpa stanowią największy wzrost obciążeń podatkowych w Stanach Zjednoczonych od 1993 roku. Przewyższać ma on podwyżki podatków wprowadzone za prezydentur Baracka Obamy i George’a H.W. Busha – o ile mierzyć ten wskaźnik w relacji do jego udziału w całkowitej wielkości gospodarki.
– Cła okazały się wyższe, niż przewidywali ekonomiści, znacznie wyższe, niż zakładaliśmy nawet w najbardziej optymistycznym scenariuszu. Nawet cła z czasów Wielkiego Kryzysu nie osiągały takiego poziomu, a to było 95 lat temu. W związku z tym brakuje nam współczesnych precedensów, które mogłyby pomóc w ocenie skutków obecnej sytuacji ー stwierdził przewodniczący Rezerwy Federalnej, Jerome Powell.
W rozmowie ze stacją Fox News Donald Trump wyraził chęć zastąpienia podatku dochodowego wpływami z ceł.
– Istnieje realna możliwość, że wpływy z ceł mogłyby całkowicie sfinansować funkcjonowanie rządu federalnego. Jest szansa, że środki z ceł będą na tyle znaczące, iż zastąpią podatek dochodowy. W dawnych czasach – mniej więcej od 1870 do 1913 roku – cła były jedynym źródłem dochodów państwa ー przekonywał prezydent USA.
Tomasz Winiarski
Polska i Francja podpiszą w piątek traktat wzmacniający bezpieczeństwo
Francja planuje podpisać traktat wzmacniający współpracę z Polską. Wskaże on priorytety w kwestii współpracy i docelowo wzmocni m.in. bezpieczeństwo. Podpisanie planowane jest na 9 maja bieżącego roku.
Dla Francji celem nowego traktatu z Polską jest wzmocnienie partnerstwa z Polską w sferach bezpieczeństwa, obrony, infrastruktury, energii i innych. Paryż porównuje ten traktat do porozumień, które zawarł z krajami sąsiadującymi: Niemcami, Włochami i Hiszpanią.
Jak mówi źródło w Pałacu Elizejskim, podpisanie traktatu zaplanowane 9 maja w Nancy we wschodniej Francji wpisuje się w wydarzenia dotyczące wymiaru europejskiego, z których pierwszym było poniedziałkowe spotkanie prezydenta Emmanuela Macrona na Sorbonie z udziałem szefowej Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen, na konferencji Choose Europe for Science. Drugim z tej serii działań jest zapowiedziane na środę spotkanie z Friedrichem Merzem po jego zaprzysiężeniu na urząd kanclerza Niemiec. Spotkanie z polskim premierem Donaldem Tuskiem i podpisanie traktatu o przyjaźni i współpracy jest związane z przypadającym 9 maja Dniem Europy.
Potrzebny traktat
W ocenie Paryża Polska jest partnerem Francji w Europie, z którą nie ma ona traktatu, jaki pozwoliłby na sprecyzowanie całego szeregu priorytetowych sfer współpracy. Źródło w Pałacu Elizejskim przypomniało, że obecnie obowiązujące porozumienie z Polską zostało podpisane krótko po upadku muru berlińskiego.
Podpisanie traktatu z Polską zapowiadane jest od wielu tygodni. Jak podkreślał w kwietniu dziennik „Le Monde”, dokument prezentowany jest przez dyplomację francuską jako traktat „premium”, na podobieństwo tych, które Francja podpisała z Niemcami, Włochami i Hiszpanią, przy czym, w przypadku Polski, po raz pierwszy Paryż zdecydował się podpisać taki dokument z krajem, z którym nie graniczy. Traktaty ze wspomnianymi państwami sąsiednimi Francja podpisała w latach 2019-23.
Prace trwają wiele miesięcy
Źródło w Pałacu Elizejskim podkreśliło, że strony są na etapie finalizowania tekstu traktatu i że prace nad nim trwają od wielu miesięcy. Przewiduje się, że zarówno wizyta nowego kanclerza Niemiec, jak i spotkanie z polskim premierem będą okazją do przypomnienia przywiązania Francji do formatu Trójkąta Weimarskiego.
29 kwietnia premier Donald Tusk informował, że prace nad nowym traktatem są finalizowane i najprawdopodobniej zostanie on podpisany 9 maja. Dodał, że „to będzie bardzo poważne przyśpieszenie w budowaniu zbiorowego bezpieczeństwa, w tym bezpieczeństwa Polski, i gospodarczego, ale także tego wprost bezpieczeństwa militarnego”.
Biznes Alert / PAP
Czechy po 60 latach całkowicie wycofują się z rosyjskiej ropy
W połowie kwietnia, Czechy oficjalnie ogłosiły, że zakończyły 60 letnią zależność od rosyjskiej ropy. Jest to także zakończenie procesu, który trwał od momentu inwazji Rosji na Ukrainę i który miał na celu zerwanie z paliwem z Moskwy. Wcześniej Republika Czeska była zależna wyłącznie od rurociągu Przyjaźń, który został oddany do użytku w latach 60-tych.
Czy Rafale może zastąpić F-35 w Europie? Francuski myśliwiec wraca do gry
Francja coraz śmielej promuje wielozadaniowy myśliwiec Rafale jako europejską alternatywę dla amerykańskiego F-35. Sukcesy eksportowe, wszechstronne możliwości bojowe i rosnące ambicje przemysłu zbrojeniowego w Paryżu stawiają pytanie: czy Rafale ma realne szanse na przejęcie rynku europejskich sił powietrznych?
Dassault Rafale to jeden z najbardziej dojrzałych technologicznie samolotów generacji 4,5. Projektowany od początku jako maszyna „omni role” – zdolna do zwalczania celów powietrznych, naziemnych i morskich – łączy wysoką manewrowość, zdolność lotów z prędkością naddźwiękową bez dopalaczy (supercruise) oraz duży zasięg i ładowność. Samolot wyposażony jest w 14 punktów podwieszeń i może przenosić zarówno francuskie, jak i sojusznicze uzbrojenie, w tym także broń jądrową.
Francuska strategia: więcej Europy, mniej USA
Od początku drugiej prezydentury Donalda Trumpa w Białym Domu nie milkną apele amerykańskiego przywódcy o to, by Europa „w końcu wzięła na siebie odpowiedzialność za własne bezpieczeństwo”. Trump wielokrotnie sugerował, że USA mogą ograniczyć swoje zaangażowanie militarne w Europie, jeśli europejscy sojusznicy nie zwiększą wydatków obronnych i nie uniezależnią się od amerykańskiej technologii.
W tym kontekście francuski Rafale – produkowany w Europie, z europejskim uzbrojeniem, niezależny od amerykańskiego łańcucha dostaw – zyskuje strategiczne znaczenie. Jest postrzegany jako odpowiedź nie tylko na potrzeby operacyjne, ale i geopolityczne.
Prezydent Emmanuel Macron w ostatnich wypowiedziach zapowiedział ofensywę przemysłową na rynkach europejskich, gdzie dominują zakupy uzbrojenia z USA. – Tym, którzy kupują F-35, trzeba zaproponować Rafale – stwierdził Macron, dodając, że jego celem jest zwiększenie niezależności obronnej Europy. Francuski samolot promowany jest jako alternatywa nie tylko dla F-35, ale też dla starszych F-16, które wkrótce będą wycofywane z użycia w wielu państwach NATO.
Rafale korzysta wyłącznie z uzbrojenia produkowanego w Europie, w tym rakiet MICA, Meteor, Exocet czy pocisków manewrujących SCALP. Co istotne, maszyna stanowi komponent francuskich sił nuklearnych – może przenosić pocisk ASMP-A o zasięgu 600 km i prędkości Mach 3.
W odpowiedzi na te naciski, Unia Europejska uruchomiła szereg inicjatyw mających na celu wzmocnienie europejskiego przemysłu obronnego. Europejski Fundusz Obronny (EDF) przewiduje dofinansowanie projektów badawczo-rozwojowych w dziedzinie obronności, wspierając tym samym rozwój nowoczesnych technologii wojskowych. Ponadto, Komisja Europejska zaproponowała plan “ReArm Europe”, zakładający zwiększenie wydatków na obronność o 800 miliardów euro, w tym 150 miliardów euro w formie pożyczek dla państw członkowskich.
Test zderzeniowy: Rafale vs F-35 w praktyce
W 2021 roku podczas manewrów Gaelic Strike francuskie Rafale operujące z pokładu lotniskowca Charles de Gaulle przeprowadziły skuteczne symulowane uderzenia na brytyjską grupę lotniskowcową złożoną z HMS Queen Elizabeth i myśliwców F-35. Choć nie było to bezpośrednie starcie maszyn w układzie jeden na jednego, francuska strona wykorzystała swoje przewagi: lepszą organizację, katapultowy system startowy, doświadczenie bojowe i amerykańskie samoloty wczesnego ostrzegania E-2C Hawkeye.
Eksperci podkreślają jednak, że wynik ćwiczeń nie przekreśla dominacji F-35. – To była rozgrywka grup lotniskowcowych, nie bezpośredni test zdolności bojowych myśliwców – przypomina analityk lotnictwa Konstanty Młynarczyk.
Rafale: skuteczny, ale nie niewidzialny
Choć Rafale posiada ograniczone cechy stealth i zaawansowaną elektronikę bojową, to wciąż ustępuje F-35 pod względem technologii skrytości i sieciocentryczności. Rafale jednak nadrabia wszechstronnością i niezależnością przemysłową: cała jego linia produkcyjna, łącznie z uzbrojeniem, znajduje się we Francji. To atut dla państw chcących uniezależnić się od amerykańskich łańcuchów dostaw i polityki eksportowej USA.
Rafale zdobywa kolejne rynki: samoloty trafiły już do Egiptu, Indii, Kataru, Grecji i Chorwacji. Pojawiły się też sygnały o zainteresowaniu ze strony Ukrainy. Wprawdzie tempo produkcji było dotąd niskie – jeden egzemplarz miesięcznie – ale francuski rząd zapowiedział wzrost mocy wytwórczych. To kluczowy warunek, jeśli Rafale ma realnie konkurować z masowo produkowanymi F-35.
Amerykańskie myśliwce przegrały prestiżową rywalizację o kontrakt z indyjską marynarką wojenną. Rząd w Delhi oficjalnie potwierdził, że przyszłość lotnictwa pokładowego Indii nie będzie związana z konstrukcjami ze Stanów Zjednoczonych. Zamiast amerykańskich F/A-18 Super Hornet, Indie wybrały francuskie myśliwce Rafale M, które trafią na pokłady indyjskich lotniskowców.
Decyzja ta zadała cios ambicjom Waszyngtonu w regionie Azji Południowej, zwłaszcza w kontekście wcześniejszych sygnałów, że administracja Donalda Trumpa liczyła na kontrakt jako potwierdzenie skuteczności amerykańskiego przemysłu zbrojeniowego. Wartość podpisanej umowy to blisko 7,5 miliarda dolarów i obejmuje nie tylko 26 myśliwców w wersji morskiej, ale również pakiet szkoleniowy, symulatory, uzbrojenie oraz wsparcie logistyczne i częściowy transfer technologii. Nowe maszyny mają zastąpić eksploatowane obecnie rosyjskie MiG-29K i tym samym zacieśnić współpracę wojskową między Indiami a Francją.
Nowy standard Rafale F5, zapowiedziany na 2030 r., ma znacznie podnieść możliwości maszyny. Samolot będzie zdolny do integracji z systemami bezzałogowymi (np. drony typu Neuron), a także głębokiej współpracy sieciocentrycznej w ramach „Klubu Rafale” – zrzeszenia państw użytkowników francuskiego myśliwca.
Rafale nie zdołał do tej pory wygrać przetargów z F-35 w Europie (Holandia, Szwajcaria, Finlandia) i Azji. F-35 Lightning II stał się de facto standardem NATO. Jednak – jak zauważa portal Meta-Defense – aktualna ścieżka rozwoju Rafale F5 może przełamać ten trend. W warunkach rosnącej niepewności geopolitycznej i dyskusji o suwerenności przemysłowej w Europie, zakup Rafale może stać się nie tylko wyborem technologicznym, ale też strategicznym.
Europejska alternatywa, ale nie zamiennik
Rafale nie jest i nie będzie bezpośrednim odpowiednikiem F-35 – przynajmniej w sensie technologicznym. Ale może stanowić alternatywę strategiczną dla państw, które chcą zachować autonomię przemysłową, dostępność części i wolność działania bez zgody Waszyngtonu. Jeżeli Francja zdoła obniżyć koszty produkcji i utrzymać wysoką jakość wsparcia technicznego, Rafale może stać się fundamentem europejskiej samodzielności obronnej.
WPtech / Defence24/ Meta-Defense / X / Hanna Czarnecka
PGE Energia Odnawialna buduje elektrownie solarne o mocy 205 MW
W 2025 roku Grupa PGE planuje oddać do użytku przemysłowe farmy fotowoltaiczne o mocy 140 MW – dowiedział się Biznes Alert. To pozwoli zwiększyć moce wytwórcze elektrowni słonecznych o 60,8 procent do 370 MW. Będą to PV Kleszczów (50 MW), PV Wrzosów (32 MW) czy PV Srebrzyszcze (30 MW). Obowiązująca strategia przewiduje rozwój tego segmentu do ponad 3 GW mocy zainstalowanej do 2030 roku.
Prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich ostro o raporcie wolności słowa Reporterów bez Granic
Od 1993 roku organizacja Reporterzy bez Granic (RbG) publikuje w maju Światowy Ranking Wolności Prasy. W porównaniu z ubiegłym rokiem Polska awansowała o 16 miejsc, z 47. na 31. miejsce w rankingu 180 krajów. Pierwszych15 miejsc na świecie zajmują kraje europejskie. Prowadzą Norwegia, Estonia i Holandia. Z kolei Grecja, Serbia i Kosowo są najniżej sklasyfikowanymi krajami na Starym Kontynencie, zajmują odpowiednio 89., 96. i 99. miejsce.
Grecja uplasowała się najniżej z krajów UE. W raporcie krytykowane są jeszcze Słowacja i Węgry.
„Cierń” do „kosza”
„Wolność prasy na całym świecie jest zagrożona” – alarmują RbG. „Niezależne dziennikarstwo jest cierniem w oku autokratów” – ostrzega Anja Osterhaus, dyrektor zarządzająca Reporterów bez Granic w wypowiedzi na portalu Deutsche Welle.
Oburzona kolejną wersją raportu jest prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP dr Jolanta Hajdasz. „Po raz kolejny ocena stanu wolności prasy w Polsce zawarta w rankingu Reporterów bez Granic jest całkowicie rozbieżna z rzeczywistością. Jeśli w ten sam sposób opisuje ta organizacje pozostałe kraje, to lepiej ranking ten wyrzucić do kosza i przestać się nim w ogóle zajmować” – podkreśliła Hajdasz w komentarzu na stronach CMWP SDP i na portalu SDP – sdp.pl.
Prezes SDP przekonuje, że raportu RbG nie da się traktować poważnie. „Jego autorzy pominęli zbyt wiele fundamentalnych naruszeń wolności słowa w Polsce oraz zignorowali zbyt wiele nowych i pozytywnych zmian wzmacniających pluralizm mediów, by nie zadać sobie po raz kolejny pytań: na podstawie czego tworzony jest ten ranking, dlaczego jest tak wybiórczy, dlaczego jest tak tendencyjny?” – pyta szefowa CMWP SDP.
Niska świadomość wolności prasy?
W raporcie RbG opisano ubiegłoroczną sytuację medialną w kraju. „Podczas gdy Polska ma zróżnicowany krajobraz medialny, świadomość społeczna wolności prasy pozostaje niska. Podczas ośmiu lat rządów partii Prawo i Sprawiedliwość (PiS) media publiczne zostały przekształcone w narzędzia propagandowe, a media prywatne były poddawane różnym formom nacisku. Zwycięstwo opozycji pod koniec 2023 r. daje szansę na poprawę prawa do informacji” – napisano w raporcie.
Hajdasz odpowiedziała na to zdecydowanie [pisownia oryginalna – red.]: „Na podstawie czego ktoś formułuje taką bzdurę? W Polsce zwyczajni obywatele mają OGROMNĄ wręcz świadomość, jak ważne są dla nich wolne i niezależne media, jak ważny jest ich pluralizm i prawo do bycia poinformowanym. Wyrażają to bardzo prosto – utrzymując media, które zwalcza mainstream” – przypomniała.
Raport bez skutków przejęcia mediów
Dalej szefowa SDP dowodzi w komentarzu, że raport nie uwzględnia w ogóle skutków bezprawnego przejęcia przez rząd mediów publicznych w grudniu 2023 roku oraz związanego z tym nielegalnego powołania władz TVP, PR i PAP a także niszczenia przez koalicję mediów konserwatywnych.
Hajdasz wskazała też, że Reporterzy bez Granic, w swoim raporcie bazują tylko na ocenie mediów liberalnych. „Mam wrażenie, że czas u Reporterów be Granic zatrzymał się w latach 90. ubiegłego stulecia (…). Wymienianie Gazety Wyborczej, TVN i Onetu jako niezależnych mediów brzmi jak żart, bo chyba obecnie nie podpisze się pod tym twierdzeniem żaden medioznawca” – zwróciła uwagę.
Pominięcie skutów SLAPP w Polsce
Jolanta Hajdasz krytykuje również kontekst polityczny raportu RbG. „Od czasu, gdy koalicja pod przewodnictwem Donalda Tuska przejęła kontrolę nad rządem na początku 2024 r., ataki słowne i pozwy SLAPP przeciwko prywatnym mediom przez rząd zmalały” – napisano w dokumencie o stanie wolności słowa. m.in. w Polsce w ub. roku.
„Liczba procesów typu SLAPP zmalała? RbG nie widzą procesów typu SLAPP, jakie wytaczane są przeciwko dziennikarzom prezentującym prawicowy i konserwatywny punkt widzenia” – nie ukrywała oburzenia Hajdasz w komentarzu na stronach CMWP SDP i na sdp.pl „Skazanie na karę blisko 70 tysięcy złotych za jeden tekst o upolitycznionym stowarzyszeniu broniącym przywilejów SB-ków (red. Sebastian Moryń), skazanie na grzywnę za krytykę upolitycznienia prokuratury (red. Jerzy Jachowicz), skazanie w procesie karnym za zadanie pytania mailem (red. Mateusz Teska) to przykłady nadużyć, które powinny być omawiane w Raporcie na pierwszym miejscu” – podkreśliła prezes SDP.
RbG bronili szpiega
Hajdasz wskazuje na jeszcze jedną bulwersującą środowisko dziennikarskie w Polsce sprawę. „Organizacja Reporterzy bez Granic wyjątkowo długo, bo ponad dwa lata apelowała o <<uwolnienie z więzienia w Polsce>> Pablo Gonzalesa, rosyjskiego szpiega działającego przez lata <<jako dziennikarz i korespondent zagraniczny>>. Przez lata przedstawiano go jako niezależnego dziennikarza wsadzonego do polskiego więzienia przez prawicowy, autorytarny rząd PiS-u” – zaznaczyła dyrektor CMWP SDP.
„Była to gigantyczna pomyłka Reporterów bez Granic, bo wspierali szpiega, a publicznie krytykowali i niszczyli reputację polskiego państwa” – przekonuje Hajdasz. „Po tym jak Gonzales został zwolniony z więzienia poprzez wymianę więźniów z Rosją po przejęciu władzy przez rząd Donalda Tuska, wszyscy zobaczyli, kim on jest. Powitanie na lotnisku przez samego Putina, wywiady w rosyjskich mediach i ujawnienie kulis jego niektórych aktywności w Polsce sprawia więc, że organizacja powinna w swoim Raporcie potraktować tę sprawę priorytetowo, jako modelowy przykład naruszania zasady wolności słowa. (…). W samym Rankingu wolności prasy za 2024 r. nie ma o tym ani słowa” – zwróciła uwagę prezes SDP.
Raport bez likiwdacji mediów publicznych
Hajdasz dodała, że w raporcie pominięto istotne fakty dotyczące sytuacji polskich mediów.
„W rankingu Reporterów bez Granic nie ma ani słowa o trwającym od 14 miesięcy stanie likwidacji mediów publicznych, nie ma ani słowa o związanym z tym stanem zapaści programowej i finansowej tych mediów. Nie opisano ani jednego przypadku naruszania zasady wolności słowa i niezależności mediów w stosunku do mediów prywatnych przez rząd Donalda Tuska w Polsce, a zagrożenia te regularnie diagnozuje i opisuje CMWP SDP oraz chociażby Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, najważniejszy, bo konstytucyjny, organ nadzoru ładu medialnego w Polsce” – podsumowała Jolanta Hajdasz.
hub/ CMWP SDP/ SDP/ sdp.pl/ Reporterzy bez Granic