RAPORT: Koronawirus każe rozważyć reformę handlu CO2

21 marca 2020, 07:31 Środowisko

Idą ciężkie czasy. Koronawirus sparaliżował gospodarki, czego skutki mogą być odczuwalne już teraz. Rządy szukają impulsu, który pozwoliłby uniknąć kryzysu. Z drugiej strony ten sam koronawirus w znaczny sposób ograniczył emisje gazów cieplarnianych. Pojawił się więc polityczny pomysł, że skoro siłą rzeczy ograniczyliśmy emisje, to dlaczego wciąż są dla nas takim obciążeniem finansowym? Zaczęło to dyskusję o ewentualnej reformie handlu emisjami CO2 w Europie.

Sposób na ceny energii

Z pomysłem reformy handlu emisjami wystąpił wiceminister aktywów państwowych Janusz Kowalski. – Reforma EU ETS (Europejskiego Systemu Handlu Emisjami) jest konieczna – ceny uprawnień do emisji CO2 wzrastały z 5 do nawet 30 euro w ostatnich 8 latach. Jaki wpływ ma EU ETS na polską gospodarkę i nasze portfele – wystarczy spojrzeć na wyższe rachunki za prąd i drastycznie przecenione ceny akcji polskich spółek elektroenergetycznych – przekonywał Kowalski. – Polska i inne państwa samodzielnie powinny dbać o klimat, a ETS od 1 stycznia 2021 powinien być zlikwidowany albo przynajmniej polskie instalacje z tego regulacyjnego systemu powinny być wyłączone. Spadłyby ceny za prąd, miliony Polaków realnie odczułoby ulgę w portfelach, a polska elektroenergetyka znowu stałaby się rentowna i mogłaby inwestować w swój rozwój – stwierdził wiceminister.

Kowalski: Przez koronawriusa należy zlikwidować lub ograniczyć system handlu emisjami

Nie tak szybko

Na łamach BiznesAlert.pl szef GATE Brussels Paweł Wróbel odpowiedział Kowalskiemu, że to wcale nie takie proste. System ETS wprowadzony jest na podstawie dyrektywy, którą wszystkie państwa członkowskie Unii Europejskiej transponowały do krajowego ustawodawstwa. Taka jest konstrukcja prawna systemu.  – Zawieszenie jego działania, bądź całkowita likwidacja wymagałaby rewizji dyrektywy. Do tego potrzebna jest inicjatywa Komisji Europejskiej bądź sygnał Rady Europejskiej. W tym drugim przypadku taką decyzję musiałyby poprzeć bez wyjątku wszystkie państwa członkowskie. Jest to nierealne. W obu instytucjach system ETS jest oceniany pozytywnie. Ewentualna krytyka najczęściej dotyczy zbyt niskich cen uprawnień. Nawet Czesi, którzy na początku br. zasugerowali zawieszenie prac nad „Europejskim Zielonym Ładem”, tradycyjnie od lat są wśród większości państw, które wspierają zaostrzanie ETS i dążenie do zwiększenia cen za uprawnienia – wyjaśniał Paweł Wróbel.

Wróbel: Zawieszenie lub likwidacja systemu handlu emisjami CO2 są nierealne

Paweł Wróbel powiedział BiznesAlert.pl, że potrzeba przeciwdziałania skutkom gospodarczym kryzysu, który dotknie przedsiębiorców wspomniana przez autora inicjatywy, wymaga podjęcia odpowiednich kroków. – Bez wątpienia powinny to być działania, które dobrze zdiagnozują tych, którym trzeba pomóc, sposób tej pomocy tak, aby skutecznie pomóc przejść przez kryzysowe wody w trakcie i po epidemii koronawirusa. Już dziś wiadomo, że najbardziej poszkodowani będą mikroprzedsiębiorcy, a także małe i średnie firmy, którym wsparcie potrzebne będzie jak najszybciej. Energetyka i przemysł objęte systemem ETS paradoksalnie mogą zyskać, ponieważ obecna sytuacja spowodowała już spore obniżki cen uprawnień do emisji CO2, osiągając czasowo poziom 19 EUR/tonę najniższy od ponad roku. Pomoc dla energetyki i przemysłu powinna opierać się na wsparciu modernizacji, inwestycjach w innowacje, odpolitycznieniu tak, żeby firmy energetyczne nie były angażowane do inwestycji sprzecznych z ich interesem – ocenił Wróbel. Jego zdaniem należy pamiętać, że system ETS zapewnia istotne wpływy do budżetów państw członkowskich. W przypadku Polski w 2019 roku było to ponad 19 mld zł.

Odpowiedź wiceministra

Na łamach BiznesAlert.pl wiceminister Janusz Kowalski bronił swoich racji. – Mówiąc z perspektywy Polski liczby są nieubłagane. Jeżeli Polska emituje mniej więcej rocznie przy produkcji energii elektrycznej i ciepła ok. 160 mln ton CO2, mamy bezpłatną pulę 51 mln ton, czyli około 109 mln ton musimy kupić. W 2014 roku został wprowadzony mechanizm tzw. Market Stability Reserve, służący do ręcznego sterowania ceną uprawnień, które zdaniem Komisji Europejskiej powinny być jak najwyższe czyli od 2021 roku co najmniej 30 euro za tonę. Ponadto liczba bezpłatnych emisji będzie się dla Polski dalej zmniejszała. Koszty dla energetyki i ciepłownictwa będą tylko wyższe. Tych liczb nie oszukamy. Szereg analiz dowodzi, że polska energetyka jest w złym stanie i w latach 2021-2028 musiałaby ponieść gigantyczne koszty związane z polityką klimatyczną oderwaną od realiów. Co możemy zrobić jako politycy? To decyzja polityczna. Rozmawiam z przedsiębiorcami i mikroprzedsiębiorcami, a także przedstawicielami spółek Skarbu Państwa, którzy próbują reagować na kryzys związany z pandemią koronawirusa. Będziemy musieli szukać rozwiązań trwale pobudzały gospodarkę polską, która w sposób naturalny przez problemy biznesu może wpaść w kłopoty, jak inne gospodarki unijne. A decyzją polityczną na szczeblu UE powinno być trwałe wyłączenie Polski z EU ETS. – przekonywał Kowalski.

Kowalski: Koronawirus każe wyłączyć Polskę z ETS i zapomnieć o Europejskim Zielonym Ładzie (ROZMOWA)

Echa dyskusji

Dyskusja o reformie handlu emisjami CO2 była szeroko komentowana. Przewodniczący NSZZ Solidarność Piotr Duda zapowiedział interwencję w Komisji Europejskiej w celu zawieszenia systemu handlu emisjami CO2 na czas kryzysu koronawirusa. Duda był gościem programu „W tyle wizji” na kanale TVP Info. Komentował rządowy program tarczy antykryzysowej mający ulżyć przedsiębiorcom doświadczonym epidemią koronawirusa, z którą wiąże się konieczność izolacji ograniczająca działalność gospodarczą. Zdaniem przewodniczącego Dudy takim obciążeniem jest również „opłata klimatyczna”, czyli system handlu emisjami CO2 EU ETS zobowiązujący sektor energetyczny do wykupywania darmowych uprawnień lub opłacania nadprogramowych emisji dwutlenku węgla towarzyszących produkcji energii. Solidarność ma wystąpić do Brukseli o zawieszenie tych opłat.

Solidarność zaapeluje o zawieszenie systemu handlu emisjami

Przeciwko reformie handlu emisjami i pomyśle porzucenia Europejskiego Zielonego Ładu wypowiedział się europejski komisarz ds. rynku wewnętrznego Thierry Breton. – To nie koniec Europejskiego Zielonego Ładu. Powinniśmy pracować nad bardziej ekologicznymi rozwiązaniami – powiedział. Zaznaczył, że koronawirus może kazać zrewidować niektóre plany Komisji Europejskiej, ale na pewno nie może się to odbywać kosztem dekarbonizacji. Breton powiedział, że europejskie firmy dokonywały przeglądu swoich działań w celu rozwiązania problemów, w tym kosztów emisji dwutlenku węgla, jeszcze zanim koronawirus zakłócił łańcuchy dostaw.

KE: Wprowadzimy Europejski Zielony Ład pomimo pandemii koronawirusa

Zaledwie dziewięć dni temu UE przedstawiła prawo klimatyczne, którego celem jest ograniczenie emisji gazów cieplarnianych netto do zera do 2050 roku. Będzie to wymagało ogromnych inwestycji w modernizację przemysłu za pomocą narzędzi niskoemisyjnych. Od tego czasu firmy, w tym ArcelorMittal, największy na świecie producent stali i niemiecki producent samochodów Volkswagen, oświadczyły, że zmniejszą produkcję w Europie z powodu zakłóceń łańcucha dostaw i malejącego popytu. Niższa produkcja oznacza, że ​​w tym roku emisje dwutlenku węgla z przemysłu spadną w Europie o ponad 20 milionów ton. W wyniku pandemii spadły ceny emisji dwutlenku węgla w UE, ale może to również oznaczać, że dostępnych jest mniej środków finansowych, aby pomóc sektorom przemysłowym w dekarbonizacji. Ceny emisji dwutlenku węgla wynoszą obecnie około 16 euro za tonę.

RAPORT: Prawo klimatyczne ma potwierdzić zielony kurs UE