W połowie września ubiegłego roku ministrowie środowiska państw Unii Europejskiej przyjęli reformę systemu handlu emisjami CO2 (ETS) zwanego Market Stability Reserve (MSR) pomimo sprzeciwu krajów Europy Środkowej. Polska chce wdrożenia reformy w 2021 roku. Rozważa także blokowanie zbyt ambitnej polityki klimatycznej w zakresie celu redukcji emisji. Mówi się także o derogacjach dla Polaków. Zdania ekspertów na temat możliwości manewru Warszawy są podzielone. Stolicę Polski odwiedzi komisarz ds. energii i klimatu UE Miguel Arias Canete, aby poruszyć także tę kwestię.
Polska, Chorwacja, Węgry, Bułgaria, Cypr i Rumunia zagłosowały przeciwko temu rozwiązaniu. We wspólnym stanowisku uznały, że sprzeciwiają się uruchomieniu MSR przed 2021 roku, a jego wdrożenie w 2019 roku za którym opowiedzieli się zwolennicy pomysłu zmieni porządek prawny Planu Ramowego Energetyczno-Klimatycznego na lata 2010-20 i podważy stabilność rynku ETS.
MSR ma usunąć z rynku „nadmiar uprawnień do emisji CO2, który powoduje, że są one tanie i nie pobudzają emitentów to zmniejszania ilości dwutlenku węgla wytwarzanego przez nich. Droższe uprawnienia, którymi handluje się w ETS, oznaczają większe koszty dla przemysłu energochłonnego. Mimo to polska energetyka jest umiarkowanie zadowolona z wyniku negocjacji.
Kilka dni później w wypowiedzi dla BiznesAlert.pl rzecznik ministerstwa środowiska Katarzyna Pliszczyńska .stwierdziła, że ,,we wspólnym oświadczeniu 5 państw wskazano, że są one zdecydowanie przeciwne rozpoczęciu funkcjonowania rezerwy stabilizującej rynek (MSR) przed 2021 rokiem. Wcześniejsze rozpoczęcie funkcjonowania rezerwy (od 2019 roku), skierowanie bezpośrednio do rezerwy uprawnień do emisji wycofanych w ramach backloadingu oraz uprawnień niewykorzystanych w III okresie rozliczeniowym systemu handlu uprawnieniami do emisji gazów cieplarnianych nie tylko zmieni obecne ramy prawne pakietu energetyczno-klimatycznego do 2020 r., ale również będzie poważnie naruszało przewidywalność rynku dla jego uczestników
Grupa polska nie zdołała pozyskać poparcia krajów, jak Czechy i Słowacja, które poparły stanowisko Francji, Niemiec i Wielkiej Brytanii. Bez ich wsparcia nie udało się stworzyć mniejszości blokującej. Mimo to Polacy kontynuują program budowy nowych bloków elektrowni węglowych w Opolu i Kozienicach. Uważają, że wprowadzenie MSR zaszkodzi rynkowi i wydłuży proces dochodzenia polskiej gospodarki do poziomu krajów najdłużej należących do Unii Europejskiej.
26 listopada podczas IV edycji Emission & Energy Trading Summit Jan Wouter Langenberg reprezentujący Komisję Europejską podkreślił, że Polska jest szczególnie istotnym krajem, jeżeli chodzi o politykę klimatyczną i energetykę, szczególnie zważywszy na szczyt klimatyczny w Paryżu. Ekspert omówił obecną sytuację, opisał kontekst systemu ETS oraz zmiany, które będą planowane do wprowadzenia w UE. Langenberg przypomniał, że europejski system handlu emisjami obejmuje 12 tys. instalacji energetycznych i przemysłowych na terenie Unii, co stanowi 76 proc. rynku (w tym 84 proc. wartości i 76 proc. wolumenu). Langenberg podkreślił fakt, że obserwując działanie systemu ETS widać, że przy wzroście PKB nie wzrasta ilość emisji lub ich poziom pozostaje na tym samym poziomie. Obrazuje to, iż wzrost gospodarczy nie musi oznaczać wzrostu emisji. Według eksperta Polska ma również swój wkład w rozwój gospodarczy i zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych. ETS jest ważnym narzędziem do tworzenia spójnego rynku europejskiego, w obniżaniu kosztu redukcji, jak również w negocjacjach w kwestii działań klimatycznych na szczeblu międzynarodowym.
Przedstawiciel KE stwierdził, że MSR to przede wszystkim wstrzymanie aukcji od 2014 r. na kolejne lata oraz zmiany strukturalne w ramach systemu, a także utworzenie Funduszu Modernizacyjnego, który będzie miał na celu wspieranie rozwoju inwestycji niskoemisyjnych, w tym też inwestycji w Polsce. Celem do osiągnięcia jest spadek ilości uprawnień do 2021 r., stopniowo po kilka procent rocznie, do poziomu 50 proc. obecnej ilości uprawnień. Założeniem Funduszu Modernizacyjnego będzie dofinansowanie maksymalnie do 50-60 proc. istniejących kosztów inwestycji modernizacyjnych; w skali komercyjnej. 10 proc. funduszu ma być rozprowadzone w ramach zasady solidarności wśród państw o niższych przychodach i wzroście, a około 310-350 mln uprawnień będą wspierały inwestycje sektora. Wśród mechanizmów wsparcia, które mają funkcjonować po 2020 r. (art. 10C dyrektywy), znajdą się: 10 proc. przychodów z aukcji, środki z Funduszu Modernizacyjnego oraz darmowy przydział emisji.
Z kolei Michael Steurer, Policy Advisor w Eurochambres zaakcentował fakt, że Market Stability Reserve to poważna zmiana systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2 w Europie. Gdy charakterystyka EU ETS zostanie zmieniona, to trudno będzie mówić o rynku, gdyż na rynku jest zawsze popyt i podaż. W przyszłości system będzie regulowany, odsuwamy się zatem od pierwotnego założenia systemu. Istotnym problemem wciąż pozostaje ucieczka emisji (carbon leakage). Reprezentant Eurochambres stwierdził, że jeśli chcemy obciążać biznes, należy zastanowić się nad tym, jakie będą skutki długoterminowe. Ekspert dodał, że jeśli ETS będzie reformowany w obecnym okresie handlowym, to tak jakby 15 minut przed zakończeniem meczu footballowego zmienić reguły gry. Taki ruch zdecydowanie wprowadza zdenerwowanie wśród graczy. Ekspert uważa, że energochłonne działalności mogą być za bardzo obciążone nowymi zmianami.
Polska nie godzi się na zbyt ambitną politykę klimatyczną. Na posiedzeniu z 29 grudnia, Rada Ministrów zaakceptowała skargę Rzeczypospolitej Polskiej o stwierdzenie nieważności decyzji Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2015/1814 z 6 października 2015 r. w sprawie ustanowienia i funkcjonowania rezerwy stabilności rynkowej dla unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji gazów cieplarnianych i zmiany dyrektywy 2003/87/WE wnoszona w trybie art. 263 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej.
MSR ma w założeniu czasowe wycofanie z rynku części „nadmiarowych” uprawnień do emisji CO2 z systemu handlu emisjami (Emission Trading Scheme – ETS). Powstała rezerwa ma pozwolić na manipulowanie cenami uprawnień, w celu zmotywowania inwestorów do zmniejszania emisji. Obecna cena jest zdaniem twórców reformy zbyt niska, by motywować do zmian. Polacy obawiają się negatywnego wpływu MSR na polską gospodarkę , szczególnie przemysł elektroenergetyczny (moce wytwórcze) i wysokoenergetyczny (np. przemysł cementowy). Z tego powodu krytykują przyspieszenie, które ma dodatkowo uderzać w plany inwestycyjne tych, którzy przygotowali się na wejście reformy w życie w 2021 roku.
– Polski Komitet Energii Elektrycznej (PKEE) popiera stanowisko polskiego rządu oraz argumenty, na jakich ma zostać oparta skarga do Trybunału Sprawiedliwości UE – mówi portalowi BiznesAlert.pl Marek Woszczyk, prezes PKEE i Polskiej Grupy Energetycznej. – W naszym przekonaniu polityka klimatyczna Unii Europejskiej powinna być nie tylko ambitna, ale przede wszystkim racjonalna i realistyczna. System ETS długo funkcjonował na zasadach zbliżonych do rynkowych, co wzmacniało jego przewidywalność i ograniczało koszty redukcji emisji. Kolejne arbitralne interwencje w ten system, najpierw w postaci tzw. backloadingu, a następnie poprzez wprowadzenie mechanizmu rezerwy stabilizacyjnej (MSR), czynią go w dużej mierze niestabilnym i nieprzewidywalnym. Przez to trudno jest nam planować długoterminowe inwestycje w sektorze energetycznym, skoro nie mamy ma żadnej pewności, że system ETS nie będzie wkrótce znowu zmodyfikowany.
– Nie można zapominać, że cele klimatyczne są realizowane w systemie ETS poprzez odpowiedni pułap dopuszczalnych emisji. Zawyżenie cen uprawnień emisyjnych nie prowadzi zatem bezpośrednio do redukcji emisji, a w dużej mierze ma na celu sztuczne zapewnienie opłacalności technologiom promowanych w innych państwach członkowskich – wskazuje nasz rozmówca.
– Trzeba też pamiętać, że w przypadku Polski każda kolejna interwencja zmierzająca do wzrostu cen uprawnień powoduje znaczący wzrost kosztów wytwarzania energii w konwencjonalnych blokach opartych o krajowy węgiel. Poza wzrostem cen energii oraz dalszym pogarszaniem się sytuacji polskiego sektora górniczego mechanizm MSR połączony z zaostrzonymi celami klimatycznymi po roku 2030 stworzą impuls ekonomiczny do użycia jako paliwa w nowych blokach energetycznych importowanego gazu ziemnego zamiast krajowego węgla. Osłabi to nasze bezpieczeństwo energetyczne oraz uzależni polską energetykę od surowców importowanych z kierunku wschodniego. Dlatego jako PKEE mamy nadzieję, że Trybunał przychyli się do argumentów polskiego rządu, dzięki czemu uda się w przyszłości uniknąć kolejnych administracyjnych interwencji w system ETS – mówił portalowi BiznesAlert.pl Marek Woszczyk .
– Polski rząd słusznie skierował skargę do Trybunału Sprawiedliwości UE na wprowadzenie tego mechanizmu. Zgadzam się z wstępnym uzasadnieniem, wskazującym m.in. na podważenie zasad lojalnej współpracy i użycie środków nieproporcjonalnych do zakładanych celów. Założeniem Unii Europejskiej jest ograniczenie emisji CO2 o 20 proc. w 2020 r. w stosunku do poziomu, jaki miał miejsce w 1990 r. Mało kto mówi, że cel ten został już osiągnięty przed dwoma laty. I to przy stosunkowo niskich cenach uprawnień do emisji gazów cieplarnianych, regulowanych rynkowymi mechanizmami popytu i podaży. Wprowadzenie systemu MSR nie ma zatem uzasadnienia ekonomicznego czy środowiskowego, a jedynie polityczne. Co więcej, jest ono niezgodne z Traktatem o Unii Europejskiej, który każdemu krajowi członkowskiemu pozostawia dowolność w kształtowaniu miksu energii – uważa Bogdan Janicki ekspert stowarzyszenia Central Europe Energy Partners (CEEP).
Z kolei zdaniem Aleksandry Lis , ekspertki ds. energetycznych w think tanku Instytut Sobieskiego, są małe szanse na faktyczne unieważnienie decyzji. „Ale istnieje szansa na jej modyfikację, uwzlgędniającą uzyskanie przez Polskę pewnych wyłączeń czy przywilejów w jej ramach”
W piątek (8.01) w Kancelarii Premiera odbyło się spotkanie dotyczące konkurencyjności polskiego przemysłu elektroenergetycznego oraz przemysłów energochłonnych w kontekście polityki klimatycznej Unii Europejskiej. W rozmowach wzięła udział premier Beata Szydło, przedstawiciele rządu i polskiego sektora przemysłowego.
Przedstawiciele rządu pod przewodnictwem premier Beaty Szydło, przy udziale wiceministra spraw zagranicznych Konrada Szymańskiego, ministra środowiska Jana Szyszko, ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego, pełnomocnika rządu do spraw Strategicznej Infrastruktury Energetycznej Piotra Naimskiego spotkali się z przedstawicielami reprezentującymi sektor przemysłowy w Polsce. Podczas rozmów w formule „okrągłego stołu”, każdy z uczestników miał okazję do przedstawienia swojego stanowiska. Omówione zostały najważniejsze kwestie dotyczące wyzwań związanych z polityką klimatyczną UE dla przemysłu elektroenergetycznego i energochłonnego w Polsce.
Premier Beata Szydło zwróciła uwagę, że celem spotkania jest wysłuchanie postulatów przedsiębiorców. Zadeklarowała, że w sprawach ważnych dla polskiego przemysłu, zawsze będą odbywały się tego rodzaju dyskusje. „Chciałabym, abyśmy byli w bieżącym kontakcie. Aby postulaty stawiane przez przedsiębiorców, były uwzględniane w projektorach, które rząd chce przeprowadzać” – mówiła premier Beata Szydło podczas piątkowego spotkania.
Premier podkreśliła, że dla rządu kluczowa jest konkurencyjność polskiej gospodarki. „Chcemy wywiązać się z zobowiązań dotyczących ochrony klimatu, ale też chcemy, aby polska gospodarka się rozwijała” – mówiła premier. Chodzi o możliwość spokojnego rozwoju gospodarki, stworzenia warunków do konkurowania polskich przedsiębiorstw. Zdaniem premier Szydło, Polska nie może zgadzać się na rozwiązania uderzające w polską gospodarkę.
Według Pawła Purskiego z Grayling Poland.,, Opt-out czy derogacja dla Polski z polityki klimatycznej UE będą wymagały rozwiązania politycznego, na które będą musiały zgodzić się wszystkie kraje Unii. Nie ma lepszego momentu niż teraz, kiedy Unia jest politycznie słaba, cierpi na brak decyzyjności i ambicji, zmaga się z problemem nielegalnej imigracji i być może niedługo stanie w obliczu Brexitu”.
– Dobrze, że rząd szuka porozumienia z kluczowymi organizacjami zrzeszającymi spółki elektroenergetyczne, bo to one będą wspomagały swoimi kanałami polskie wysiłki w Brukseli. Stawką jest cena energii dla polskiego przemysłu i gospodarstw domowych a w dłuższej perspektywie to, czy Polsce uda się uciec z pułapki średniego rozwoju, w której tkwimy obecnie przez mnogość nieelastycznych reguł unijnych – ocenił rozmówca BiznesAlert.pl.
Minister Konrad Szymański przedstawił informację na temat aktualnego stanu prac nad pakietem klimatyczno-energetycznym do 2030 r. w kontekście wyników konferencji COP21 w Paryżu.
Zorganizowany z inicjatywy strony rządowej „okrągły stół” z przedstawicielami najważniejszych organizacji zrzeszających sektor przemysłowy w Polsce, jest wyrazem chęci prowadzenia stałego i pogłębionego dialogu o najważniejszych dla sektora wyzwaniach związanych z prowadzoną na forum UE polityką klimatyczną po zawarciu porozumienia klimatycznego w Paryżu. Spotkanie było okazją do otwartej wymiany poglądów, dzięki której możliwe będzie wypracowanie stanowiska rządu do bieżących kwestii związanych z polityką klimatyczną UE, uwzględniając przy tym najważniejsze interesy wszystkich uczestników „okrągłego stołu”.
Spotkanie odbyło się przed wizytą komisarza UE ds. polityki klimatycznej i energetycznej Miguela Ariasa Cañete.
Na pytanie BiznesAlert.pl o spodziewane efekty spotkania z komisarzem przewodniczący Komitetu ds. polityki energetyczno-klimatycznej Krajowej Izby Gospodarczej Herbert Leopold Gabryś odpowiedział:
– Najprościej każdy, nawet najwyższej rangi urzędnik Komisji Europejskiej, jeśli odwiedza nasz kraj, to bywało po to, aby posłuchać, ale i napomnieć. Z deklaracji politycznych niedawnych wyborów można było odebrać wolę daleko idących weryfikacji zamiarów, ale i przyjętych rozstrzygnięć polityki klimatycznej. Polska sygnalizuje w wielu wypowiedziach, nie tylko gospodarczych, że są to wyjątkowo trudne i kosztowne projekcje. Przyjęcie ich, bez oszacowań skutków prawnych i ekonomicznych, w tym przede wszystkim społecznych i gospodarczych byłoby, z dokumentowaną przez KIG wielokrotnie, znaczącą szkodą dla Polski. Tyczy to zarówno II Pakietu Klimatycznego jak i „nowych wiatrów” po szczycie paryskim. Bowiem według jednych osądów COP21 nadął optymizm wyznawców globalnej polityki klimatycznej, dla innych zaś co warto zauważyć pokazał marginalną rolę kosztownego przywództwa UE w tej materii. […] Tak sobie myślę, że jest to „wycieczka”, aby oglądnąć także egzotykę nowej rzeczywistości politycznej Polski. Zapewne przede wszystkim wobec zapowiadanych zamiarów ponownego rozczytania dotychczasowych porozumień w zbiorze Pakietu Polityki Klimatyczno-Energetycznej. Nie tyle ze sprzeciwu wobec logiki ochrony środowiska i klimatu, ale wobec kosztów i metod wprowadzania propozycji KE. W domyśle z ich rewizją, a idąc krańcowo – odrzucenia tych najbardziej szkodzących gospodarce w Polsce. Zatem nie tylko dla Pana Komisarza będzie to emocjonalne spotkanie ale i dla naszych polityków niełatwe. Bez wątpienia zderzą się optymistyczne wyobrażenia o możliwościach renegocjacji polityki klimatycznej z brutalną rzeczywistością . A nieco mniej poważnie: „nie będą to pogaduszki do poduszki, aby śnić było łatwiej”, tylko twarde zderzenie naszych racji, z realną możliwością ich przeprowadzenia.”