Najważniejsze informacje dla biznesu
Strona główna Blog Strona 8140
  1. 1
  2. 2
  3. 3
  4. ...
  5. 8136
  6. 8137
  7. 8138
  8. 8139
  9. 8140
  10. 8141
  11. 8142
  12. 8143
  13. 8144
  14. ...
  15. 8213
  16. 8214
  17. 8215

Marczuk: Obietnice ws. obwodnicy to próba ratowania prezydent Warszawy

0

– Platforma chce odwieść warszawiaków od udziału w referendum w sprawie odwołania pani prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz – tak ocenia Bartosz Marczuk w komentarzu na portalu Rp.pl zapowiedzi premiera odnośnie warszawskiej obwodnicy.

Marczuk uważa, że czwartkowa zapowiedź Donalda Tuska paradoksalnie dowodzi słabości państwa.

– Nie trzeba chyba ogromnie tęgiej głowy, by przewidzieć, że jeśli nie doprowadzi się autostradowej arterii do rogatek, to powstanie zator. Od początku zatem trzeba planować cały odcinek, a nie tylko jego fragment – zauważa publicysta.

– Dość groteskowo brzmiały wygłaszane na konferencji słowa premiera, że obwodnica Warszawy jest „absolutnie kluczowa”. Teraz jest, a wcześniej nie była? Pamiętajmy też, że złożona obietnica oznacza, że trasa będzie gotowa dopiero za ładnych parę lat. Przez ten czas jeszcze postoimy w korkach. Trudno zrozumieć to bałaganiarstwo, bylejakość, byletrwanie, zrywy rodem z PRL. Nie pociesza tu nawet refleksja, że owe obietnice są w jakimś sensie triumfem demokracji – to ludzie zmusili polityków do działania – pisze Bartosz Marczuk.

Źródło: Rp.pl

Talaga: Okręty podwodne muszą być wyposażone w rakiety manewrujące

0

Jak pisze w komentarzu na portalu Rp.pl Andrzej Talaga, zakup przez MON okrętów podwodnych jest dobrym pomysłem, ale pod warunkiem, że jednostki te nie będą służyły jedynie do walki morskiej, lecz zostaną wyposażone w rakiety manewrujące woda-ziemia.

– Od wieków wojskowi i politycy planujący kształt armii toczą szlachetny spór o to, co lepsze – skuteczne środki obrony czy ataku. Tylko nieliczne państwa na świecie stać na rozwijanie i jednych, i drugich w wystarczającym stopniu. Polska do nich nie należy. Obecnie inwestujemy raczej w obronę niż w atak, w efekcie kuleje jedno i drugie. Kiedy brakuje pieniędzy, a nasz kraj wydaje na armię za mało w odniesieniu do możliwych zagrożeń, rozwiązaniem korzystniejszym, bo tańszym, jest inwestowanie w środki ofensywne – pisze Talaga.

Publicysta ma nadzieję, że do planowanego przez MON zakupu pocisków manewrujących do samolotów F-16 dojdą okręty podwodne i rakiety średniego zasięgu ziemia-ziemia. Wówczas, jego zdaniem, powstałaby ofensywna triada, której powinien się obawiać każdy agresor.

– Nie słychać jednak o planach zakupu wyrzutni ziemia-ziemia, budujemy za to kosztowną tarczę antyrakietową, która i tak nie będzie szczelna, nie obroni całego terytorium Rzeczypospolitej, a wobec rosyjskich rakiet manewrujących Iskander może okazać się zupełnie bezradna – zauważa Andrzej Talaga.

Źródło: Rp.pl

Szurowska: Koniec mitu „ekologicznej energii” w Niemczech?

0

– Od jakiegoś czasu uniokratom zdarza się chlapnąć o bezsensowności pomysłu przejścia na alternatywną energię. Twierdzą, że jeśli nie zatrzymamy tej kuli śnieżnej czeka nas katastrofalna zapaść gospodarcza. Nie jest to dziwne. Od dłuższego czasu analitycy rynku (do tego nawet nie trzeba być wielkim mędrcem) trąbią o tym, jak to UE prowadzi nas nad energetyczną przepaść i pojedynczo każe skakać. Zaskakiwać może zmiana nastawienia uniokratów, którzy do tej pory nie byli skorzy głosić tez mających cokolwiek wspólnego z logiką, czy z prawdą – pisze na portalu wGospodarce.pl Krystyna Szurowska, ekonomistka i publicystka.

Jak wskazuje, BDEW, czyli niemieckie stowarzyszenie energetyki i gospodarki wodnej, będące najbardziej wpływową organizacją, w zasadzie tworzącą politykę Niemiec w zakresie energii elektrycznej, w strategii na najbliższe lata zawarło radykalne odcięcie od wspierania ekologicznego prądu. Według Szurowskiej, dokument zasiał panikę wśród organizacji ekologicznych, które uznały, że to oznacza koniec Energiewende.

– Jeśli propozycja BDEW stałaby się rzeczywistością i cena prądu pochodzenia odnawialnego zostałaby uwolniona, obawy lewaków są słuszne. Oznacza to koniec projektu Energiewende i powrót do cywilizowanych metod pozyskiwania elektryczności. Lepiej późno niż wcale, ale szału można dostać, jak wiele pieniędzy kosztowała nas paranoja CO2, a w przypadku niemieckim paranoja atomowa – komentuje autorka.

– Odwrót od alternatywnego prądu nie oznacza, że nagle rządy i UE przestaną nas naciągać. Teraz bohatersko, przy pomocy stu komisji, tysiąca komisarzy, milionów euro będą nas wyciągać z zapaści energetycznej. Powstanie kilka filmów dokumentalnych i ze dwa pełnometrażowe mijające się szerokim łukiem z prawdą, jednak z pewnością i to łykniemy, a wdzięczność nasza będzie trwać dziesiątki lat. Wszyscy, którzy liczyliśmy na wielką katastrofę prądową, która zmiecie z powierzchni ziemi struktury unijne, albo przynajmniej zmieni je nie do poznania, możemy się obejść smakiem. Zmiana oficjalnego stanowiska to oczywiście kwestia chęci przytrzymania stołka. Spryt tych na pierwszy rzut oka bezmyślnych durniów zaskakuje, tym bardziej wyczucie momentu. Bo chyba już nam wszystkim przejadł się ten eko-prąd – podkreśla Szurowska.

Źródło: w Gospodarce.pl

Zagożdżon: Cele polityki energetycznej muszą ulec modyfikacji

0

– Zapotrzebowanie na energię wzrasta z roku na rok – pisze na łamach „Pulsu Biznesu” Robert Zagożdżon, główny udziałowiec spółki Energia Dla Firm. – Popyt tworzą przede wszystkim przedsiębiorcy zaopatrujący się w prąd na kilka lat do przodu. Jest o co walczyć na tym rynku.

Kowal: Polska musi zaprotestować przeciwko manipulacji ankietą łupkową

Wiele środowisk zgłaszało zastrzeżenia dotyczące ankiety – pytania zostały przygotowane tendencyjnie, wymagały od respondentów specjalistycznej wiedzy, stosowano wartościujące słownictwo itp – wylicza Poseł do Parlamentu Europejskiego Paweł Kowal, komentując kończące się konsultacje społeczne na temat gazu łupkowego zorganizowane przez Brukselę.

Pupacz: Przepisy o akcyzie na olej opałowy prowadzą dystrybutorów do bankructwa

0

Branża paliwowa chce zniesienia odpowiedzialności sprzedawców za błędy nabywców w handlu olejem opałowym. Obecna ustawa o podatku akcyzowym przewiduje kary dla dystrybutorów oleju opałowego, jeżeli nabywca zmieni przeznaczenie produktu i użyje go w innych celach niż opałowe. Dystrybutorzy są karani za nawet drobne błędy i pomyłki w dokumentacji od odbiorców i nie mają możliwości ich poprawienia. Nałożone na nich wysokie kary nierzadko kończą się likwidacją firmy.

Opara: Dokończenie ringu to obietnica polityczna

0

– Decyzję premiera Tuska o dokończeniu południowej odcinka obwodnicy Warszawy i wstrzymaniu innych inwestycji drogowych stolicy można rozpatrywać w politycznym kontekście zbliżającego się referendum ws. odwołania prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz – ocenia dla naszego portalu Jakub Opara, samorządowiec, były radny Warszawy (PiS) i ekspert Narodowego Centrum Studiów Strategicznych.

Szymański: Dalsza redukcja CO2 musi być uzależniona od porozumienia globalnego

0

„W swoim stanowisku powinniśmy odejść od proponowania 3 niezależnych celów w zakresie udziału energii odnawialnej, efektywności energetycznej i redukcji emisji CO2.” – przekonywał dziś poseł PiS do PE Konrad Szymański podczas posiedzenia połączonych komisji przemysłu i ochrony środowiska PE w Brukseli.

Podczas dzisiejszego posiedzenia obu komisji (ITRE i ENVI) poseł Konrad Szymański przedstawił założenia swojego sprawozdania w sprawie polityki energetycznej i klimatycznej do roku 2030.

„Najwyższy czas trzeźwo ocenić efekty, jakie przyniosła polityka klimatyczna dla Unii Europejskiej w kilka lat po jej wprowadzeniu. – mówił po posiedzeniu Konrad Szymański z PiS. – W zasadzie żaden z deklarowanych celów nie został osiągnięty, za to europejska gospodarka płaci cenę swoją konkurencyjnością. Jeśli mamy wyjść z kryzysu, polityka klimatyczna musi być dziś fundamentalnie zreformowana. Zaproponowany nam zestaw środków nie działa.”

Poniżej przedstawiamy pełną treść wystąpienia:

Aby dobrze określić naszą politykę klimatyczną i energetyczną po roku 2020, trzeba szczegółowo odnieść się do założeń, które legły u podstaw tych polityk.

 Cele polityczne naszej polityki energetycznej i klimatycznej, które przyjęliśmy w 2007 roku to redukcja emisji CO2, bezpieczeństwo dostaw i konkurencyjność gospodarki. W tym celu zdecydowaliśmy się – nie bez kontrowersji – na wprowadzenie systemu ETS z celami redukcyjnymi, na cele w zakresie efektywności energetycznej oraz 20% udziału energii ze źródeł odnawialnych w Europie.

 Nie znam w tym Parlamencie polityka, który byłby w pełni zadowolony z działania tego rzekomo wyważonego zestawu środków politycznych i prawnych. Nasze kluczowe cele nie są realizowane.

 Zależność Europy od dostaw energii rośnie. W 2035 roku zależność od importu ropy przekroczy 90%, import gazu przekroczy 80%.

 Konkurencyjność gospodarki europejskiej spada. W pierwszej „5-ce” globalnego raportu przygotowanego przez Deloitte mamy już tylko jedną gospodarkę z Europy – Niemcy – z prognozą spadku w najbliższych latach. Wysoka cena energii, związana m.in. z oderwanym od rynku wprowadzaniem źródeł odnawialnych jest głównym czynnikiem spadku konkurencyjności.

 Redukcja emisji CO2 zgodnie z oczekiwaniami przekroczyła 20%. Głównym powodem jest ogólne spowolnienie gospodarcze. Jedyny czynnik, który zadziałał prawidłowo – rynek uprawnień do emisji – jest pod permanentnym naciskiem politycznym, zmierzającym do interwencji i sztucznego podniesienia cen.

 Zestaw środków politycznych i prawnych nie zadziałał.

 Nie bierze on pod uwagę różnic między państwami członkowskimi w zakresie zdolności do ponoszenia kosztów tych zmian.

 System wsparcia dla OZE blokuje pieniądze publiczne w subsydiach, które mogłyby służyć badaniom i innowacjom. Ponadto wzrost cen związany z tym system wsparcia uderza w najbiedniejszych.

 Cele redukcyjne dla przemysłu energochłonnego uderzają w jego konkurencyjność, czego przykładem są ostatnie decyzje w sprawie przemysłu stalowego.

 To wszystko składa się na niestabilność systemu regulacyjnego – kluczowy problem dla sektora energii i przemysłu ciężkiego, którego cykl inwestycyjny liczy się na 15-20-25 lat.

 Dlatego w swoim stanowisku powinniśmy odejść od proponowania 3 niezależnych celów w zakresie udziału energii odnawialnej, efektywności energetycznej i redukcji emisji CO2.

 Zmiana celu w zakresie redukcji CO2 musi być powiązana z porozumieniem globalnym lub porozumieniem, które dotyczyłoby przynajmniej 6 głównych gospodarek światowych – USA, Chin, Indii, Brazylii, Rosji i UE. Taki nowy cel redukcyjny musi być także poprzedzony dokładną analizą makroekonomiczną dla całej UE i poszczególnych państw członkowskich, ze szczególnym uwzględnieniem wolnego handlu z głównymi partnerami, jak USA.

Rosołowski: Fotoradary to fiskus-bis

0

KOMENTARZ

Marcin Rosołowski

Dyrektor w agencji AM Art-Media

Komentatorzy złapali się za głowę, słysząc o pomyśle GITD na kampanię, promującą fotoradary. O ile jeszcze kilka lat temu powtarzano, że te urządzenia (o których, jak pamiętamy, z zapałem mógł mówić jedynie facet bez prawa jazdy) służą poprawie bezpieczeństwa na polskich drogach, to ostatnio urzędnicy przestali być obłudni i oficjalnie przyznają, że to środek do zapewnienia państwu dodatkowych dochodów.

Dlaczego nie? Skoro ktoś chce ryzykować, lekceważąc przepisy ruchu drogowego, to niech płaci. Niestety, przyjęta obecnie filozofia, zgodnie z którą fotoradar to przedłużenie długiego ramienia fiskusa, powoduje, że państwo nie ma interesu, by zachęcać do bezpiecznej jazdy. Co będzie, gdy liczba kierowców, łamiących przepisy, spadnie, dajmy na to, o połowę? Nie bez kozery mawia się, że koszmarem każdego ministra finansów jest skuteczność kampanii antyalkoholowych i antynikotynowych. A ta groźba, jak widać z całkowitego rozminięcia się prognoz, dotyczących wpływów z mandatów, z realnymi wpływami, jest całkiem realna…

Najwyższa Izba Kontroli właśnie ogłosiła raport, dotyczący działalności straży miejskich. Wynika z niego, że straże miejskie i gminne są czymś w rodzaju obsługi fotoradarów. Z dokumentu wynika, że w latach 2009-2010 w większości gmin straż zajmowała się przede wszystkim tym zadaniem. Gdzieniegdzie niemal sto procent nałożonych mandatów to mandaty dla kierowców. „W wielu miastach formacja, która została powołana do działań prewencyjnych i miała wspomagać policję w utrzymaniu bezpieczeństwa, skoncentrowała się – zamiast na patrolach w pobliżu szkół, w parkach, na dworcach, osiedlach, tam gdzie mieszkańcy tego potrzebują – na ruchu drogowym. To zrobiło ze straży miejskiej w niektórych miejscowościach kolejną służbę ruchu drogowego” – wskazuje rzecznik NIK Paweł Biedziak. Komentarz jest chyba zbyteczny…

Myli się ten, kto sądzi, że przynajmniej jako panowie od fotoradarów strażnicy spisują się bez zarzutu. Otóż w ocenie Izby, nieprawidłowości z tytułu mandatów za niewskazanie osoby kierującej pojazdem oraz ewidencjonowanie zapłaconych po terminie mandatów jako przychodów gminy, straże miejskie i gminne wygenerowały straty, wyniosły 300 mln zł.

Dochody z mandatów to łakomy kąsek dla niezamożnych gmin. Można pomstować na samorządowców, ale to z góry poszedł jasny przekaz – fotoradary są po to, by zarabiać, a nie, by dyscyplinować kierowców. Ryba psuje się od głowy…

Kowalczyk: W Polsce może budować drogi o 20-30 proc. krócej. Umowy premiują jednak długi czas realizacji projektów

0

Budowa dróg w Polsce mogłaby przebiegać o 20-30 proc. szybciej, a 95 proc. projektów byłoby oddawanych do użytku w terminie, gdyby odpowiednio konstruowano umowy. W obecnych często brakuje premii za szybsze wykonanie inwestycji. Wykonawcom grożą wprawdzie kary umowne za niedotrzymanie terminu, ale są one niewielkie w porównaniu z kosztami takich opóźnień oraz z potencjalnymi zyskami z przyspieszenia inwestycji.