Ambitna unijna polityka klimatyczna ożywiła toczoną w Polsce dyskusję na temat przyszłości naszego sektora energetycznego. Rząd w Warszawie za podstawę uznaje węgiel, który nie wpisuje się w nurt realizowanych przez Brukselę działań w zakresie energetyki. Czy szansą na wyjście naprzeciw oczekiwaniom unijnych decydentów może być energetyka jądrowa?
Przyjrzyjmy się jak wyglądają przygotowania Polski do wykorzystania tego rodzaju energii. Warto sięgnąć do historii. Program Polskiej Energetyki Jądrowej (PPEJ) został przyjęty w formie uchwały przez Radę Ministrów 28 stycznia 2014 roku. Określa on zakres i strukturę organizacji działań niezbędnych do wdrożenia energetyki jądrowej. Okres obowiązywania Programu określa się na lata 2011-2030. Koszty jego realizacji zostały oszacowane do końca realizacji głównego etapu – uruchomienia pierwszej elektrowni jądrowej. Przewiduje się przeprowadzanie aktualizacji Programu co 4 lata, co pozwoli także na weryfikację danych dotyczących kosztów potrzebnych do jego wykonania.
W 2015 roku rząd Ewy Kopacz deklarował, że dwa bloki elektrowni o mocy 3000 MW powstaną do 2025 roku. Do 2030 roku miały powstać kolejne dwa bloki, dając łączną moc 6000 MW i około 19-procentowy udział energetyki jądrowej w strukturze wytwarzania energii w Polsce. W lipcu 2015 roku Polska Grupa Energetyczna podała nowy termin uruchomienia elektrowni jądrowej i przesunęła go na 2029 rok. Powodem była konieczność przejęcia badań środowiskowych przez spółkę celową PGE EJ1 od WorleyParsons, która nie wywiązywała się z terminów. Jednak po deklaracji PGE nie wprowadzono zmian do PPEJ. Zgodnie z zapowiedziami resortu energii do końca roku mamy poznać zaktualizowaną wersję dokumentu, przy czym nie jest pewne, że termin ten zostanie zachowany.
Wątpliwości wokół polskiego atomu dostarczają ostanie wypowiedzi osób odpowiedzialnych za realizację tego projektu. W trakcie majowej konferencji, w ramach której PGE poinformowała o przejęciu aktywów EDF w Polsce, BiznesAlert.pl skierował do ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego oraz prezesa PGE (spółki odpowiedzialnej za budowę elektrowni jądrowej w Polsce – przyp. red.) Henryka Baranowskiego pytanie o atom. Zdaniem szefa resortu energii decyzja w sprawie atomu zostanie podjęta przed końcem tego roku, co ma związek z miksem energetycznym oraz normami emisji narzuconymi przez UE. Kwestie te są nierozstrzygnięte, ale musi ona zapaść jak najszybciej. Dopiero po podjęciu tej decyzji zapadnie decyzja dotycząca modelu finansowego.
Z kolej prezes PGE zgodnie ze strategią odpowiedział, że decyzja o budowie elektrowni jądrowej ma zapaść po 2020 r. Jeśli okoliczności regulacyjne i rynkowe będą inne, wówczas spółka nie wyklucza zmian w strategii. Cały czas prowadzone są rozmowy w tej sprawie. Dodał, że prace dotyczące atomu w Polsce nadal postępują zgodnie z harmonogramem i strategią. Nie zmienia to faktu, że do tej pory brak jest rzeczywistych efektów realizowanej w obszarze atomu polityki. Zwłaszcza, że reforma unijnej polityki energetyczno-klimatycznej w znaczący sposób wiąże ręce decydentom nad Wisłą, ponieważ za podstawę swojej energetyki uważa węgiel.
W rozmowie z BiznesAlert.pl prezes WiseEuropa dr Maciej Bukowski stwierdził , że „jeśli działalibyśmy w oparciu o długookresowy plan stopniowego, rozłożonego na 30-40 lat, zastąpienia węgla w naszym systemie energetycznym przez odnawialne źródła energii, gaz czy atom, byłoby nam dużo łatwiej realistycznie popatrzeć na faktyczny potencjał wytwórczy naszego górnictwa. My jednak takiego planu nie mamy, a kolejne rządy – wbrew faktom – same siebie przekonują, że nasza gospodarka węglem stoi. Jesteśmy ostatnimi w Europie, którzy żyją w tego rodzaju przekonaniu, nie widząc, że nawet w takich krajach jak Chiny czy Indie jest ono postrzegane jako w gruncie rzeczy irracjonalne”.
Polscy politycy mówili o możliwości szukania koalicji państw, które mogłyby pomóc Warszawie w forsowaniu naszego poglądu na energetykę. Tymczasem w trakcie zakończonej w tym tygodniu w Pradze 12. plenarnej sesji Europejskiego Forum Energii Jądrowej Czechy i Słowacja, a więc państwa Grupy Wyszehradzkiej, z którą Polska chce rozwijać współpracę, wysyłały jasny sygnał. Zarówno Bratysława, jak i Praga planują nadal rozwijać energetykę jądrową na własnym terytorium. Według nich atom pozwoli im sprostać unijnej polityce klimatycznej dot. redukcji emisji CO2.
Niemniej jednak energia jądrowa może nam pomóc w realizacji ambitnej polityki klimatycznej, czego w połowie marca nie wykluczał minister energetyki Krzysztof Tchórzewski. W podobnym tonie wypowiadał się dla BiznesAlert.pl Zbigniew Kubacki, zastępca dyrektora departamentu energii jądrowej w Ministerstwie Energii, który w marcu stwierdził, że „mając w perspektywie konieczność zrealizowania celów polityki energetyczno-klimatycznej, Komisja Europejska będzie szukała różnych sposobów, żeby je osiągnąć. Energetyka jądrowa jest takim panaceum, gdyż jako źródło zeroemisyjne może sprawić, że wszystkie wskaźniki oraz globalna emisja na poziomie Unii Europejskiej mogą być niższe”.
Warto również zaznaczyć, że temat energetyki jądrowej w Polsce pojawia się także w innych dokumentach strategicznych. W połowie 2016 roku rząd przedstawił Plan Odpowiedzialnego Rozwoju autorstwa wicepremiera Mateusza Morawieckiego. Stwierdzono w nim, że energetykę jądrową należy traktować jako jedno z narzędzi mających poprawić efektywność energetyczną. Strategia zakłada, że PPEJ będzie kontynuowany i przyspieszony. W jego ramach przewiduje wsparcie i skoordynowanie krajowych przedsiębiorstw w ich przygotowaniach do realizacji prac dla energetyki jądrowej. Wymieniono w nim także przygotowanie do budowy dwóch elektrowni jądrowych (EJ) w ramach PPEJ, o łącznej mocy ok. 6000 MW netto (4-8 jądrowych bloków energetycznych). Zdaniem Wojciecha Jakóbika, redaktora naczelnego BiznesAlert.pl, Plan Morawieckiego powstał jako koncert życzeń uwzględniający wszelkie możliwości rozwoju polskiej gospodarki, co było widać szczególnie w energetyce.
Mimo to polski rząd podejmuje temat atomu. Teresa Wójcik, redaktor BiznesAlert.pl, przytacza wypowiedź wiceministra energii Andrzeja Piotrowskiego, który w połowie maja mówił o tym, że pytanie w kwestii atomu nie brzmi „czy energetyka jądrowa” , ale „jak przeprowadzić proces jej wdrożenia”. – Jak zorganizować finansowanie, jaką wybrać technologię – pytał Piotrowski. Wiceminister podkreślił, że jednym z najważniejszych zadań, z którym nie można zwlekać, jest dwutorowa edukacja: przygotowanie kadr specjalistów i przygotowanie społeczeństwa. Kadry będą musiały realizować samą budowę, jak i „eksploatację pierwszej polskiej elektrowni jądrowej”. Trzeba też rozpocząć proces edukacji społeczeństwa, aby akceptowało nowy sektor generujący energię elektryczną. Dlatego patrzymy na Francję i jej bogate doświadczenia.
Warto zaznaczyć, że aby otrzymać finansowanie nowych bloków energetycznych w Europie, muszą one spełniać wyśrubowaną normę emisyjną do 550 g/kWh, co w praktyce oznacza wyeliminowanie energetyki węglowej i wymuszenie poszukiwania alternatywnych źródeł generacji energii. Tymczasem najpóźniej jesienią mamy poznać strategię energetyczną Polski do 2050 roku, w której może znajdzie się miejsce na energetykę jądrową.
Nie wiadomo jednak ile energii w naszym kraju powinno pochodzić z atomu. Ile powstanie bloków jądrowych? O jakiej mocy? Gdzie powstaną? Kiedy zapadnie decyzja? Według wiceprezesa PGE ds. finansowych Emila Wojtowicza decyzje na temat realizacji projektu elektrowni jądrowej zapadną dopiero po 2020 roku. Aby poznać odpowiedzi na te pytania, należy poczekać na jasne decyzje polityczne, a te z kolei muszą być poprzedzone wyborem dostawcy technologii i modelem finansowania, których jeszcze nie ma. Z tego też powodu odbywają spotkania z przedstawicielami Korei czy Francji, którzy mogą być potencjalnymi dostarczycielami technologii jądrowej. Do końca roku mamy również poznać zaktualizowany Program Polskiej Energetyki Jądrowej.
Finansowanie
W toczącej się debacie podnoszone są wspomniane wcześniej kwestie finansowe. Na początku maja Ministerstwo Energii stwierdziło, że do budowy wspomnianej instalacji potrzebny będzie partner, który dostarczy jedynie technologię. Według wcześniejszych założeń miał on być odpowiedzialny za dostarczenie technologii oraz za zapewnienie finansowania. W tej ostatniej kwestii resort zaznaczył, że projekt ma być finansowany ze środków krajowych. Jest to o tyle wątpliwe, że nie jest jasne, kto miałby być inwestorem, tym bardziej, że polskie spółki energetyczne złożyły się na ratowanie węgla i repolonizację elektrowni. Natomiast nadal nieznany pozostaje przyszły kształt rynku mocy, który miałby pomóc zapewnić środki do realizacji nowych inwestycji.
W rozmowie prowadzonej przez dziennikarzy BiznesAlert.pl w ramach audycji w radiu RDC „Rynek Opinii” ekspert portalu WysokieNapiecie.pl Justyna Piszczatowska stwierdziła, że „wysokie koszty budowy elektrowni atomowej bilansowałyby wzrost ceny energii, według szacunków nawet dwukrotny. W kontekście nieuchronnych negocjacji z Komisją Europejską, dotyczących pakietu zimowego, niepewność tylko wzrasta. Pierwotne założenia KE w zakresie efektywności, zróżnicowania źródeł i ograniczenia emisji były dla nas restrykcyjne, z kolei następne wytyczne te restrykcje zaostrzały. Dodanie do miksu energetycznego energii atomowej może okazać się niewystarczające, ponieważ kraje jak Niemcy i Austria inicjują trend stopniowego odchodzenia od niej”. Zdaniem Piszczatowskiej „brakuje nam długofalowej wizji i jest to problem wszystkich polskich rządów od 20 lat. Jednak pozostanie przy węglu będzie nierozsądne i drogie”.
Technologia
Polska nie posiada technologii jądrowych i jest zmuszona do ich importu z zewnątrz. Oprócz Francji, Stanów Zjednoczonych i Korei Południowej wśród potencjalnych kierunków jej pozyskania resort energii wskazuje na Kanadę oraz Japonię. Możliwe jest również wykorzystanie technologii z Chin. Tym bardziej, że Państwo Środka rozważa możliwość zainwestowania w budowę fabryki paliwa jądrowego na Ukrainie, z czego może skorzystać również polski atom. Jednak nie wiadomo, czy Chińczycy po wejściu na rynek ukraiński zainteresują się naszym krajem.
Atom – szansa dla polskiej energetyki?
Jak zauważa Piotr Stępiński, redaktor BiznesAlert.pl, atom może być szansą dla polskiej energetyki. Przy czym wymaga on zdecydowanych działań. Dobrze, że trwają rozmowy z potencjalnymi dostawcami technologii, ale proces budowy polskiego atomu musi przyspieszyć. I wbrew wypowiedzi ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego na Europejskim Kongresie Gospodarczym w Katowicach, to nie Rosja sowiecka jest odpowiedzialna za brak atomu w Polsce lecz brak efektywnych działań naszych decydentów.