Ceny uprawnień do emisji CO2 w ramach systemu EU ETS przekroczyły 90 euro za tonę. Tymczasem nie dalej jak dwa tygodnie temu informowaliśmy, że sięgnęły one 70 euro, co było absolutnym rekordem. Mechanizm, który miał napędzać transformację energetyczną, stał się poważną bolączką dla państw, które swoją energetykę opierają na węglu, ponieważ jest to jedna z głównych przyczyn wzrostu cen energii elektrycznej. W Polsce jest to szczególnie bolesne.
Wiceminister klimatu i środowiska o cenach uprawnień do emisji
Adam Guibourgé-Czetwertyński podkreśla w raporcie pt. „Energy poverty”, że obywatele w całej Europie zmagają się obecnie z wyzwaniem gwałtownego wzrostu cen energii. – W ciągu ostatniego roku ceny węgla wzrosły prawie trzykrotnie, a gazu ziemnego nawet dziesięciokrotnie. Rosnące ceny energii przekładają się na wyższe koszty dla konsumentów, czy to bezpośrednio w rachunkach za energię, czy też pośrednio – poprzez gwałtownie rosnące ceny innych towarów i usług – czytamy. – Różne państwa członkowskie, w tym Polska, wprowadzają natychmiastowe środki pomocy swoim obywatelom i przedsiębiorstwom. Niezbędne są jednak również pilne działania na szczeblu UE. Po dyskusji na październikowej Radzie Europejskiej Komisja ma za zadanie przeanalizować przyczyny skoków cen energii, w tym potencjalne manipulacje na rynkach gazu i ETS – pisze podsekretarz stanu. Guibourgé-Czetwertyński zaznacza, że na unijnym rynku gazu dominujący dostawca nie reaguje na sygnały rynkowe i nadużywa swojej pozycji rynkowej. – Aby zapewnić bezpieczeństwo dostaw, chronić swoich obywateli i przedsiębiorstwa, UE musi zdecydowanie przeciwdziałać tym praktykom, w szczególności poprzez wnoszenie powództw na podstawie unijnego prawa konkurencji. Co równie ważne, dorobek prawny UE musi być w pełni egzekwowany w odniesieniu do infrastruktury importowej – czytamy.
Zdaniem podsekretarza, rosnące koszty uprawnień to kwestia, która często wydaje się być pomijana w Brukseli. – Jest to kluczowa dla Polski i innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej, gdyż ma ona istotny wpływ nie tylko na ceny energii elektrycznej, ale także na ogrzewanie. W Polsce z sieci ciepłowniczych korzysta ok. 5,8 mln gospodarstw domowych, czyli ok. 15 mln osób. Stanowi to około 40 procent wszystkich gospodarstw domowych w całym kraju. Sektor ciepłowniczy znajduje się ostatnio pod silną presją czynników kosztowych. Ponadto sektor ciepłowniczy jest szczególnie narażony na wzrost cen uprawnień do emisji. Biorąc pod uwagę, że węgiel jest kluczowym paliwem w ciepłownictwie, koszt uprawnień do emisji, podobnie jak ceny paliw, wpłynie bezpośrednio na wzrost cen ciepła dla odbiorców – pisze. Guibourgé-Czetwertyński uważa, że problem jest poważny, zwłaszcza w przypadku najsłabszych gospodarstw domowych w krajach takich jak Polska, gdzie zimy bywają długie i mroźne. – Ten aspekt społeczny jest jednym z powodów, dla których potrzebujemy skutecznych zabezpieczeń przed spekulacją i nadmiernym wzrostem cen uprawnień ETS. Rolą ETS jest promowanie opłacalnych redukcji emisji, a nie w międzyczasie doprowadzanie przedsiębiorstw do bankructwa lub ubóstwa obywateli – czytamy.
Ceny uprawnień do emisji CO2 przekroczyły już 80 euro za tonę
Morawiecki o Moskwa o CBAM i emisjach CO2
Premier RP Mateusz Morawiecki oraz minister klimatu i środowiska Anna Moskwa wystąpili na konferencji Śląski Ład na temat CBAM, podatku od śladu węglowego. Polacy postulują utrzymanie darmowych uprawnień dla przemysłu w EU ETS, debatę o Fit for 55 i walkę ze spekulacją na rynku uprawnień do emisji CO2. – CBAM, czyli podatek graniczny od śladu węglowego może z jednej strony wyrównać szansę przemysłów europejskich, ale z drugiej strony słychać, że importerzy stali wykorzystujący ją przy produkcji różnego rodzaju będą mieli sytuację trudniejszą – przyznał Mateusz Morawiecki. – To wyrównanie poziomu gry i lepsze warunki dla producentów stali oraz innych produktów w trudniejszej sytuacji od produkcji z Chin czy USA. – Jednak konkurencyjność niektórych sektorów gospodarki europejskiej będzie osłabiona. Patrzę na te sprawy pragmatycznie, a nie ideologicznie. Wiadomo, że polityka klimatyczna jest nasycona ideologią bardzo mocno. Trudno wchodzić w polemiki z najbardziej zagorzałymi zwolennikami natychmiastowej, jak najszybszej polityki na rzecz neutralności klimatycznej, czy tymi na Antypodach tej dyskusji, którzy mówią, że nie należy w ogóle podejmować tej pałeczki – mówił premier. – Jedni i drudzy stanowią swego rodzaju ekstrema. Droga polskiego przemysłu to droga środka. Powinniśmy korzystać z tego co dla nas będzie najlepsze, a jednocześnie odpowiadać na wyzwania związane z polityką klimatyczną w sposób taki, aby zachować jak najwięcej miejsc pracy przy transformacji przemysłu – powiedział Morawiecki. – Polska wydaje na import surowców energetycznych rocznie między 50 a 80 mld zł – wyliczał. Wymienił w tym kontekście gaz, ropę, ale i węgiel. – Płacimy z naszych pieniędzy Rosji, Arabii Saudyjskiej, Norwegii i innym państwom gigantyczne pieniądze przekraczające to, co netto otrzymujemy z Unii Europejskiej – wyliczał premier. Jego zdaniem „byłoby piękne” gdyby Polska mogła się uniezależnić od tego importu.
Polska popiera CBAM, ale chce utrzymania darmowych uprawnień EU ETS i walki ze spekulacją
Unia Europejska importuje te surowce za łącznie 300 mld dolarów, czyli 550 mld m sześc. gazu ziemnego zużywanego, z czego 320-330 mld m sześc. jest importowane, a 210 mld m sześc. z Rosji. Unia importuje 500-650 mln ton, w tym 150 mln ton z Rosji. – Mamy gigantyczny deficyt w handlu surowcami. Sami finansujemy różnego rodzaju reżimy, które może nie do końca nam się podobają – mówił Morawiecki. – Z tej perspektywy patrząc w naszym najlepszym interesie jest pozbyć się tej „metazależności”. Na tym będzie polegała nasza suwerenność. Nie tylko w odniesieniu do gazu, ale także od ropy naftowej i innych paliw kopalnych. – Nasz dylemat w sprawie CBAM zależeć będzie od jego ostatecznego kształtu, czy zostaną utrzymane uprawnienia dla przemysłów energochłonnych, czy te pieniądze będą trafiały do polskiej kasy, abyśmy mogli alokować je na transformację przemysłów energochłonnych, czy będziemy mogli amortyzować koszty społeczne tak dużej zmiany – podsumował premier RP. Jego zdaniem ostateczna decyzja będzie zależała do tych warunków. – Nie możemy pozwolić, aby Polska płaciła nadmiarowo koszty transformacji energetycznej. – Nie możemy patrzeć na to rozwiązanie wyłącznie z perspektywy jednego narzędzia, ale z perspektywy całej reformy EU ETS oraz Fit for 55. To jedno kompleksowe rozwiązanie. Mobilizacja państw, które wykorzystują to co mogą pozyskać w państwach uboższych wymaga wyrównania i takie rozwiązania będziemy popierać, jeśli nie zaszkodzą polskiej konkurencyjności. W drugim dnie CBAM jest ukryta propozycja wycofania darmowych uprawnień do emisji CO2 w EU ETS. One nam się po prostu należą – stwierdziła minister klimatu i środowiska Anna Moskwa. – Nie możemy się zgodzić, aby coś co nie jest gotowe i wypracowane w szczegółach zastąpiło istniejące rozwiązanie – dodała. CBAM ma być jej zdaniem elementem systemu handlu emisjami EU ETS, więc powinna trwać dyskusja o jego reformie. – Na dziś stał się on rodzajem waluty funkcjonującym bez kontroli. Instytucje finansowe zwiększyły udział z 21 do 27 procent. Komisja Europejska nie panuje nad tym rynkiem. Złożyliśmy we wrześniu wniosek o sprawdzenie tego rynku pod kątem ewentualnych spekulacji i sprawdzenie mechanizmów kontroli. Jeśli ten system będzie się dalej tak rozwijał, nasze firmy będą skazane na skup uprawnień od firm nam nieznanych, nie znajdujących się pod odpowiednią kontrolą. CBAM może być okazją do dyskusji o całym systemie uprawnień i roli Polski oraz naszych przedsiębiorstw w tym systemie i całym Fit for 55 – podsumowała.
Jacek Sasin o cenach uprawnień do emisji CO2
Na temat wzrostu uprawnień do emisji CO2 wypowiedział się również wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin. – Rosnące ceny energii to koszt naszego uczestnictwa w Unii Europejskiej. Wspólnota to nie tylko to, co nam się kojarzy dobrze, czyli fundusze, ale też to, co ma dla nas skutki negatywne, jak uczestnictwo w europejskiej polityce klimatycznej powodujące, że cena energii elektrycznej w Polsce rośnie – powiedział minister aktywów państwowych Jacek Sasin w rozmowie z Polsat News. – Robimy to, co możemy zrobić jako polski rząd, ale źródła tej inflacji nie leżą w Polsce. Na wzrost cen mają głownie wpływ dużo wyższe, rosnące ceny surowców energetycznych. Musimy zdać sobie sprawę, że certyfikaty CO2 wzrosły do 75 euro za tonę. Eksperci mówią, że za chwilę będzie to 100 euro, a Frans Timmermans twierdzi, że najlepiej byłoby 200 euro, bo szybciej odeszłoby się od węgla. To pokazuje jakąś skalę szaleństwa – przyznał Jacek Sasin w rozmowie z Polsat News. Zdaniem wicepremiera, rosnące ceny energii to koszt uczestnictwa Polski w Unii Europejskiej. – Wspólnota to nie tylko to, co nam się kojarzy dobrze, czyli fundusze, ale też to, co ma dla nas skutki negatywne, jak uczestnictwo w europejskiej polityce klimatycznej powodujące, że cena energii elektrycznej w Polsce rośnie – powiedział. Minister Jacek Sasin zwrócił uwagę na ceny paliw, które według niego również są spowodowane czynnikami zewnętrznymi. – W ciągu ostatniego roku cena ropy naftowej wzrosła o 74 procent. My obniżyliśmy podatki, akcyzę na paliwa i likwidujemy podatek od ich sprzedaży detalicznej. Światowa pandemia spowodowała globalny kryzys gospodarczy, przez który Polska przechodzi w miarę suchą stopą – podkreślił.
Sasin: Rosnące ceny energii to koszt uczestnictwa w Unii Europejskiej
– Ceny certyfikatów stanowią około połowę kosztów energii w Polsce, to jest główna przyczyna wzrostu cen energii w naszym kraju – napisał wicepremier, minister aktywów państwowych Jacek Sasin w czwartek na Twitterze. Sasin zareagował na wpis biura Komisji Europejskiej (KE) w Polsce. Podkreślono w nim, że wzrost cen energii wynika głównie ze zwiększonego światowego popytu, a nie unijnej polityki klimatycznej. – Przedstawienie obecnej sytuacji jako kosztów członkostwa, to mijanie się z prawdą – stwierdziło przedstawicielstwo KE w naszym kraju. W odpowiedzi Sasin zauważył, że 70 procent energii w Polsce wytwarza się z węgla. Dodał, że ubolewa, iż przedstawicielstwo KE w Polsce tego nie wie. – Ceny certyfikatów wzrosły rok do roku o ponad 170 procent. I obecnie stanowią ok. 1/2 kosztów energii w Polsce. I to jest główna przyczyna wzrostu cen energii w Polsce, a nie wzrost cen surowca – napisał wicepremier.
Sasin: Ceny certyfikatów stanowią około połowę kosztów energii w Polsce
Debata w Sejmie
Komisja do spraw energii, klimatu i aktywów państwowych Sejmu RP przyjęła projekt uchwały Sejmu wzywającej do zawieszenia systemu handlu emisjami EU ETS w celu obniżenia rosnących cen energii. – Sejm Rzeczypospolitej Polskiej wyraża jednoznaczne poparcie dla inicjatywy polskiego rządu, by na najbliższym posiedzeniu Rady Europejskiej postawić wniosek o natychmiastowe zawieszenie funkcjonowania unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji (EU ETS) lub wyłączenie Polski z tego systemu do czasu jego reformy – czytamy w projekcie uchwały w sprawie wezwania państw Unii Europejskiej do zawieszenia EU ETS i podjęcia działań na rzecz reformy przyjętym przez wspomnianą komisję. – Polski parlament po to ma podejmować uchwały, aby polski premier mając za sobą nie tylko rząd, ale też opozycję, mógł walczyć o niższe ceny energii dla Polaków – powiedział poseł Janusz Kowalski, autor projektu uchwały. – Celem polskiego rządu na posiedzeniu Rady Europejskiej 16 grudnia jest ustalenie maksymalnej ceny uprawnień do emisji CO2 – dodał. – Ten system ma spekulacyjną strukturę i powoduje wysysanie środków – przekonywał autor projektu. – W naszym interesie jest to, aby ten podatek obniżyć – stwierdził. Przypomniał, że z podobnym wnioskiem wyszedł w przeszłości związek zawodowy Solidarność.
Czy Polska uderzy w fundament unijnej polityki klimatycznej by obniżyć ceny energii? Sejm zagłosuje
Sejm przyjął w czwartek uchwałę w sprawie wezwania państw Unii Europejskiej do zawieszenia unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji (EU ETS) i podjęcia działań na rzecz reformy. Za przyjęciem uchwały głosowało 232 posłów, przeciw było 198, ośmioro posłów wstrzymało się od głosu. Projekt uchwały przygotowali posłowie PiS. Jej celem jest poparcie polskiego rządu, który będzie domagać się na posiedzeniu Rady Europejskiej 16 grudnia ustalenia maksymalnej ceny uprawnień do emisji CO2. W uchwale czytamy, że system EU ETS, który powstał w 2005 roku, by doprowadzić do racjonalnego ekonomicznie i społecznie ograniczenia emisji gazów cieplarnianych, nie spełnia swojego zadania. – System stał się ogromnym zagrożeniem dla Polski po przyjęciu i wdrożeniu nowych narzędzi polityki klimatycznej, które Polska podpisem ówczesnego premiera Donalda Tuska zaakceptowała na szczycie Rady Europejskiej w marcu 2014 roku. Spekulacyjna konstrukcja EU ETS prowadzi do bezprecedensowych wzrostów cen energii, co stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego Polski i całej Unii Europejskiej – podano. Uchwała głosi dalej, że konstrukcja EU ETS miała wspomagać transformację energetyczną, tymczasem w rzeczywistości ją hamuje. – Polskie firmy, zamiast inwestować w nowoczesne źródła wytwarzania energii elektrycznej i ciepła, muszą bowiem finansować zakup coraz droższych – w efekcie spekulacji – uprawnień do emisji CO2 – czytamy.
Kowalski: System handlu emisjami CO2 okrada polską gospodarkę